Zoltán Kész, były doradca Pétera Márki-Zaya, opublikował na Facebooku list otwarty, w którym prosi byłego szefa o rozliczenie się z funduszy na kampanię, a dokładniej z ich braku. Według niego kradzieżą jest wykorzystywanie dotacji przekazywanych przez darczyńców na jasno określony cel, a nie na ten cel.
„Nie musisz mówić o szczerości, musisz się tak zachowywać. Głęboko zgodziłem się z jednym z najważniejszych punktów waszej kampanii, zgodnie z którym atakują, bo nie tolerujecie kradzieży” – rozpoczyna swój post na Facebooku Zoltán Kész Jego były doradca Péter Márki-Zay wyjaśnia: jako członek kierownictwa Ruchu Węgier dla Wszystkich
uzależnia utrzymanie swojego członkostwa w zarządzie od uregulowania przez Márki-Zaya pieniędzy na kampanię w tym miesiącu.
„Rachunkowość oznacza w moich oczach dwie rzeczy. Z jednej strony dowiemy się dokładnie, na co MMM wydał pieniądze kibiców, a także stanie się jasne dla opinii publicznej, w jaki sposób MMM zwraca darczyńcom pozostałą kwotę z darowizn przekazanych na kampanię” – czytamy we wpisie .
Zoltán Kész podkreśla: wykorzystywanie dotacji przekazywanych przez darczyńców na wyraźnie inny cel (np. budowanie z nich partii) to kradzież, której nikt w MMM nie może tolerować.
Debata dotyczy około stu milionów darowizn na kampanię
W każdym razie sześciostronna decyzja co do losu pozostałych pieniędzy musi zostać podjęta - zgodnie poinformowały lewicowe źródła Węgierskiego Narodu w związku z faktem, że według doniesień prasowych Mindinki Magyarországa Mozgalom (MMM) Pétera Márki-Zaya ) zatrzymał dla siebie niewydaną darowiznę na kampanię w wysokości ponad stu milionów. Znamienne jest to, że Márki-Zay, który zawsze oskarżał rząd o korupcję, zbiera dotacje w zagmatwany, nieprzejrzysty sposób.
Sándor Vékás, dyrektor operacyjny MMM, powiedział Telexowi, że jak dotąd nie upublicznili ugody, ponieważ nadal mają niezamknięte płatności, ale według niego zostaną zamknięte do końca maja, a ugoda zostanie zakończona. Jednocześnie Vékás dał jasno do zrozumienia, że uważają to za własne pieniądze, ponieważ „zostały przeniesione do MMM na interfejsach MMM”. Twierdził, że nie była to „szczególnie duża” kwota.
Kwestionują to jednak członkowie zespołu wspólnej kampanii i politycy opozycji, z którymi rozmawia Telex.
„Niech mi nikt nie powie, że ludzie przekazali setki milionów forintów specjalnie na Ruch Węgier dla Wszystkich! Cóż, w umysłach mojej matki, mojej dziewczyny czy moich przyjaciół z pewnością nie chodziło o to, że dawali pieniądze MMM, ale o to, że dawali na zmianę rządu”
– wypalił jeden z pracowników sztabu opozycji.
Nie tylko nie było szczegółowego rozliczenia, ale nawet nie było wystarczająco dużo uwagi, wciąż pamiętamy tę rzecz
- i to powiedział polityk lewicy. Według niego cała sprawa jest problematyczna, ponieważ większość darczyńców prawdopodobnie nie chciała wesprzeć MMM, ale zmianę rządu i walczące o nią siły polityczne.
Znamienne jest to, że Márki-Zay, który zawsze oskarżał rząd o korupcję, zbiera dotacje w zagmatwany, nieprzejrzysty sposób. Faktem jest, że MMM ma własną stronę internetową, za pośrednictwem której zbiera datki, ale tutaj podany jest ten sam numer konta bankowego, co na stronie Egységben Magyarorszért. Péter Márki-Zay również zbiera wsparcie na swojej stronie internetowej, ale ten interfejs kieruje tych, którzy chcą przekazać darowiznę, na stronę wsparcia dla Węgier w Unity. Na tej podstawie jednak jasne jest, że samo MMM nie jest w stanie dokładnie rozszyfrować, ile dotacji otrzymanych na konto pochodziło z MMM, ile z Egység dla Węgier, a ile za pośrednictwem strony internetowej Márki-Zay.
Źródło: Magyar Nemzet , Mandiner
Zdjęcie: Facebook/Péter Márki-Zay