Trzecio- i czwartoklasiści z zamieszkałych przez Madziarów osiedli Zachodniej Bácskiej spędzają pięć dni w roku w Baja, na obozie Stowarzyszenia Rakoczego, gdzie najważniejsze dla dzieci oprócz pielęgnowania języka ojczystego i wspólnego działań, jest nawiązywanie nowych znajomości. Odwiedziliśmy również tegoroczny, dwudziesty pierwszy obóz.
Centrum Edukacji Ogólnej Szent László w Baja jest pełne dziecięcego hałasu nawet podczas letnich wakacji. W różnych salach są ludzie, którzy robią węgierską flagę podczas sesji rękodzielniczych, inni uczą się tkać, a kilka osób gra w ping-ponga na sali. Około pięćdziesięciu uczniów pochodziło z Gombos, Bácskertes, Zombor, Bezdán, Kula, Nemesmilitics i Bácsgyulafalva.
Zoltán Maruzsa, sekretarz stanu odpowiedzialny za edukację publiczną, brał udział w organizacji programów i pierwszego obozu Stowarzyszenia Rakoczego wraz z Márią – która odtąd została jego żoną – jeszcze jako student. Córki towarzyszą im od najmłodszych lat, a starsze już pomagają w organizacji sesji.
Już wtedy stowarzyszenie miało kilka obozów skierowanych przede wszystkim do młodzieży z Podkarpacia i Podkarpacia, które skupiały się na jednym regionie. Zaczęliśmy stąd i zorganizowaliśmy obóz skupiający się na West Bácská, który od tego czasu skupia Węgrów wokół Zombora, zapraszając uczniów węgierskojęzycznych szkół z okolicy na Baja. W tym czasie świat się przed nimi otwiera, bo są klasy, w których uczy się tylko troje, czworo dzieci, a niektóre nigdy wcześniej na Węgrzech nie były – mówi sekretarz stanu.
Na obozie z językiem ojczystym nauczyciele dają dzieciom zadania rozwijające język węgierski, a co roku przygotowują opowiadanie lub bajkę, którą grają w ostatnią noc. Oprócz umiejętności językowych rozwija to również pracę w grupie. Obozowicze mogą również wziąć udział w lekcjach tańca ludowego, ale mogą też strzelać z łuku, odkrywać piękno miasta Baja i kąpać się w ciepłej pogodzie w pobliskiej Sugovicy.
Organizatorzy kładą również duży nacisk na zarządzanie talentami, a Anna Csizmadia, która w 2012 roku wygrała konkurs poszukiwania talentów Fölszállott a páva, wystąpiła tutaj przed większą społecznością. Dzieci opowiadają teraz z wielkim entuzjazmem o chłopcu imieniem Tristan, który olśnił je swoim głosem.
Zgodnie z tradycją na ostatnią noc przygotowywana jest zupa rybna Baja, którą wszyscy uwielbiają, więc obozowicze również chętnie ją podjadają. W takich przypadkach oczywiście po spektaklu nie może zabraknąć dyskoteki dla dzieci, na którą czekają zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. W przyszłym roku też będzie obóz, bo inicjatywa Stowarzyszenia Rakoczego cieszy się popularnością nie tylko wśród młodzieży z Siedmiogrodu, Podkarpacia i Wyżyny – która może biwakować w Sátoraljaújhely – ale także wśród mieszkańców Wojwodiny, a w tym roku nawet tych których rodzice wcześniej tu obozowali, przybyli do Baja.
Źródło i pełny artykuł: Magyar Nemzet
Wyróżniony obraz: Máté Bach/MN