W niedawnym poście Fidesz Budapeszt zwrócił uwagę na lewicowe nadużycia z minionego okresu, na podstawie których kierownictwo miasta trudno nazwać demokratycznymi, czytamy w Magyar Hírlap.
„Jeśli ktoś spodziewał się, że lewica przyniesie Budapesztowi wolność i demokrację, musiał się mocno rozczarować w ostatnich latach. Coraz więcej przypadków wychodzi na jaw, które przypominają nam czasy klasycznego socjalizmu” – podkreśliła w niedawnym poście budapeszteńska frakcja partii rządzących.
Podkreślili w tym względzie: „V. O Márcie Naszályi, dialogicznej burmistrz I dzielnicy, były dyrektor artystyczny Miejskiego Towarzystwa Kultury, twierdzi, że do życia kulturalnego dzielnicy podchodzi z mottem „Dam ci pieniądze, ty rób, co mówię”. Ręczna kontrola, cenzura, żadnych wiadomości ani popiołów z dialogu”.
Frakcja kapitału zwróciła uwagę na podobne nadużycia w IX. także w odniesieniu do powiatu, gdyż samodzielna burmistrz powiatu Krisztina Baranyi wygląda na niezdolną do usamodzielnienia się od DK. „Po zwolnieniu redaktora naczelnego, który został wybrany na zasadach zawodowych, lewicowe ciało przedstawicielskie zdecydowanie postawiłoby męża Olgi Kálmán na czele okręgowej spółki medialnej, a kadra kierowników okręgowych spółek też zorganizowała za plecami Baranyiego dla tego DK Borka -Tamás Szász, który jest VII. gmina powiatowa popadła w wydobycie bitcoinów”.
Źródło: Magyar Hírlap
Zdjęcie: MH/Tamás Purger