Jako burmistrz Zugló znalazł się w kłopotliwej sytuacji z powodu parkowania w dzielnicy, teraz wyjaśnił swoje zaświadczenie, ale obecny burmistrz dzielnicy Csaba Horváth, podejrzany o łapówkarstwo, uniknął przesłuchania.
Z prac stołecznej komisji zostało już tylko jedno posiedzenie , a wtedy zakończą się trwające prawie dwa lata prace, które do tej pory skutkowały daleko więcej porażek niż rezultatów. Byłoby dużym zaskoczeniem, gdyby w raportach znalazło się wiele poważnych ustaleń merytorycznych, ale na ujawnienie tego będziemy musieli poczekać jeszcze kilka tygodni.
Boże Narodzenie nie uczyniło towarzysza Bástyi
Zarząd zamknął przesłuchania na swoim ostatnim posiedzeniu. W zasadzie ci, którzy wcześniej z jakiegoś powodu się nie pojawili, zostali „wezwani”, ale faktycznie aktywność nie była teraz dużo większa niż wcześniej. Ale komisja śledcza też była bezzębna, dwóch z nich było na wakacjach, a Krisztina Baranyi była chora i wbrew planom nie mogła dołączyć do firmy przez internet, co spowodowało problem, bo na porządku dziennym był parking, a ona jest koordynatorem ds. ten temat . Z drugiej strony Gergely Karácsony pojawił się przed komisją nie jako burmistrz, ale jako była pierwsza osoba w Zugló i zrelacjonował problemy z parkowaniem, które wywołały wówczas wielką burzę.
XIV. byłego burmistrza powiatu zaproszono po raz pierwszy i bardzo się z tego ucieszył, bo poczuł się już trochę jak tow. Nie chcę jego opinii. Karácsony przypomniał komisji, że w cyklu rozpoczynającym się w 2014 roku Zugló zawarł dwie umowy związane z parkowaniem. Dużo uwagi mediów poświęcono umowie związanej z dostawą i obsługą techniczną automatów, która "również rodziła pewne pytania", jak twierdził, ale - jak to ujął - umowa była mniej zgodna z interesem publicznym , który zajmuje się klasyczną obsługą parkingu i kontrolą parkowania.
Były burmistrz powiedział, że jego największe spory z organem przedstawicielskim - zarówno frakcją prorządową, jak i opozycyjną - wybuchły w związku z wypowiedzeniem tej umowy. Subtelnie zasugerował, że firma zarządzająca parkingami nie jest przesadnie opłacalna, choć od tego zawsze zależy wysokość dochodów. Kompromisowe rozwiązanie osiągnięte w organie przedstawicielskim polega na tym, że zamówienia publiczne na funkcjonowanie parkingu będą ogłaszane tylko na dwa lata. Po terminie starostwo przeprowadziło te prace i okazało się, że to ok
była w stanie obsługiwać parking za połowę ceny poprzednio zwycięskiej firmy
Prasa natomiast zajmowała się głównie zakupami automatów i obsługą techniczną – wspominał tamte czasy obecny burmistrz – dla których organ przedstawicielski ogłosił w 2016 roku postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego. Do przetargu przystąpiły trzy osoby, a ostatecznie dwie złożyły ważną ofertę. Jednak komisja oceniająca zarekomendowała wykluczenie z postępowania jednego z wnioskodawców, którzy złożyli tańszą ofertę, co ostatecznie zostało zaakceptowane przez organ przedstawicielski.
W Boże Narodzenie pojawiły się jednak poważne wątpliwości - jego relacje z urzędnikiem pracującym w komitecie pogorszyły się, więc kilka miesięcy później opuścił biuro - wstrzymał się więc od głosu w tej partii i zbadał możliwość wyegzekwowania konkurencji rynkowej. Powiedział komisji, że weto polityczne nie jest mu obce, zrobił to cztery razy, ale w tym przypadku w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego nie jest to dobra metoda, ponieważ zamiast decyzji politycznych istnieje możliwość środki zaradcze.
Parkingowe mafie
Dodatkowo wydawało się, że zdyskwalifikowany wnioskodawca to wykorzystał, wszczął wstępną procedurę rozstrzygania sporu, którą jednak wycofał na dziesięć minut przed posiedzeniem komisji oceniającej. Karácsony żałował, że jako burmistrz miałby prawo zmienić złą decyzję organu przedstawicielskiego. Burmistrz nie wie, co o tym myśleć, jak i dlaczego obaj oferenci zgodzili się co do tła, ale według niego mimo to Zugló nie kupił tych urządzeń na najgorszych warunkach, które były dość nowoczesne i niezbyt drogie. Nie zrobił złego interesu, zwłaszcza w porównaniu z Ferencvárosem, gdzie jego zdaniem rozwinęła się mafia parkingowa. Jednocześnie uważa, że największym mafiosem parkingowym jest samo państwo, bo 10 proc. kwoty otrzymanej z płatności mobilnych trafia do budżetu centralnego poprzez krajowy system płatności mobilnych, a ta firma nie wnosi nic sensownego do parkowania.
Po przesłuchaniu Karácsony'ego Gábor Havasi ogłosił, że nikt oprócz burmistrza nie przyjął zaproszenia, z wyjątkiem Csaby Horvátha, obecnego burmistrza Zugló, który i tak jest członkiem komisji. Rola Horvátha w sprawach parkingowych jest o tyle ciekawa, że był podejrzany o korupcję przez Centralną Prokuraturę Śledczą. Urząd napisał wówczas w swoim komunikacie, że zgodnie z uzasadnionym podejrzeniem, w 2016 roku, będąc jeszcze członkiem Zgromadzenia Metropolitalnego, podejrzany wraz ze wspólnikiem poszukiwali firmy do obsługi planowanego systemu płatnego parkowania w Zugló, z którego pochodzi
zażądali połowy swoich zysków.
od tamtej pory wszystkiemu zaprzecza , ale temat powinien był zostać poruszony na tym spotkaniu, gdyby zarząd miał ujawnić przypadki podejrzeń o korupcję.
Polityk MSZP nie zabrał jednak głosu w tej sprawie, podobnie jak pozostali członkowie komisji. Horváth tylko poruszył fakt, że obecny model parkowania w Zugló jest wydajny i działa dobrze, i powiedział, że skontaktował się z NAV dwa lata temu, że XIV. Osiedlowe automaty powinny być podłączone do urzędu skarbowego w taki sam sposób, jak kasy fiskalne, bo w ten sposób można by dokładnie prześledzić, ile przychodu przypada na urządzenie lub numer rejestracyjny, ale nawet nie dostali Odpowiedź.
Nowe trasy powinny być już zaplanowane
Posiedzenie komisji miało jeszcze jeden ciekawy moment, kiedy poruszono sprawę metra nr 4. Ferenc Olti porzucił pracę jako kierownik banku, aby pracować nad projektem. A teraz udzielił kierownictwu stolicy dwóch rad. Z jednej strony powinien był już dawno zaplanować przebieg nowszych sieci, tak jak to się dzieje w innych dużych miastach, a przynajmniej z planowaniem budowy metra nr 5 powinien był się już uporać. Z drugiej strony powiedział, że w tego typu inwestycjach są trzy podmioty: inwestor, wykonawca i biuro inżynierskie nadzorujące prace. Jednak kierownictwo stolicy za bardzo ufało biuru inżynieryjnemu - mimo że miało ono inne interesy - a jako inwestor nie miało własnych fachowców technicznych, co było dużym błędem, którego trzeba było uniknąć w przyszłości.
Członkowie komisji ostatecznie uzgodnili, że osoby odpowiedzialne za tematy korupcyjne złożą swoje projekty raportów do 30 lipca, będą się do nich zgłaszać i zgłaszać sugestie, a dopiero potem spotkają się ponownie, aby sfinalizować teksty i dołączyć zdania odrębne do dokumenty. Jest to wielkie pytanie, czy znajdą się w nich merytoryczne ustalenia, które sprawiły, że warto było organizować spotkania przez prawie dwa lata.
Zdjęcie: MH/Róbert Hegedüs