Facebook to super sprawa. Gdyby tak nie było, to gdzie ci mądrzy komentatorzy wyjaśniliby swoją głupotę, jak mogliby wyrazić swoją nienawiść, w jaki sposób propagowaliby propagandę „wszystko jest bardzo złe” i gdzie mogliby wysłać tych, którzy się z nimi nie zgadzają, w cieplejsze klimaty?
Armię mistrzów pluskania można by zorganizować na wiele różnych sposobów, moja subiektywna, 3-częściowa lista wygląda tak.
1. Hejter.
W ramach tego można wyróżnić kilka podgatunków. Są tacy, którzy nie potrafią podać powodu, dla którego cię nienawidzą. Tylko. Bo od 20 lat czyta i słyszy, że należy go nienawidzić. Nie ma dla niego znaczenia dlaczego, ale uporczywie, nie do ugaszenia. Nie interesują go fakty, ale gotów jest przyjąć wszystko za gotówkę, jeśli wzmocni to jego nienawiść. I nie toleruje sprzeczności, argumenty na nic się nie zdadzą. Jeśli spróbujemy to zrobić, przyjedzie do „Trágárföld” z prędkością błyskawicy, po prostu wylewając z ust (i z klawiatury) mnogość najniższych wyrażeń związanych z płcią. I część konna.
Ze smutkiem stwierdzam, że większość wulgaryzmów (klawiszowców) pochodzi od młodych mężczyzn i kobiet. W ich przypadku nierzadko również stwierdza się, że ich wiedza biologiczna jest, delikatnie mówiąc, skromna w wyniku ich niepełnych badań. Zdarzyło się, że młoda kobieta (prawie napisałem dama, ale w tym przypadku byłoby to nie na miejscu) zaoferowała część swojego ciała na posiłek, którego nie ma (chyba, że jest trans). Kiedy próbowałam delikatnie uświadomić mu tę biologiczną niemożliwość, okazało się, że nawet nie chce się uczyć, bo zamiast odpowiedzi napisał znowu to samo.
Kolejną liczną grupę hejterów tworzą beneficjenci poprzedniego systemu. Byli byli strażnicy robotniczy, sekretarze partyjni, byli szefowie firm socjalistycznych i tacy, którzy lubili tarzać się w bagnie, nic nie robiąc, żeby przebrnąć przez godziny pracy, bo im płacono, nawet jak nic nie robili. Ta nienawiść jest poniekąd zrozumiała, ponieśli realne straty.
2. Inteligentny.
Niekoniecznie jest głupią osobą, ale jest niesamowicie irytujący. Bo on wie lepiej. On wszystko wie i uczy lepiej. Nie przeszkadza ci wygłaszanie niepodważalnych twierdzeń, powołujących się na „fakty”, które albo nie istnieją, albo są prostymi stwierdzeniami (zwykle są to produkty globalistycznych fabryk fałszywych wiadomości), nawet jeśli tak nie jest. Na przykład pojawia się badanie OECD (czyli analiza „orbánistycznej organizacji lokajów”) stwierdzające, że roczny PKB Węgier jest wyjątkowo wysoki, a bigot wie i twierdzi, że tak nie jest. Agencje ratingowe – bez wyjątku! - podwyższają rating naszego kraju, bo gospodarka uważana jest za stabilną i rosnącą w dłuższej perspektywie, Pan/Pani Better Know głosi coś przeciwnego i niezbicie.
Dlaczego? Bo Tudálékos wiedzą bezsprzecznie, że to, co chwali rząd, może opierać się tylko na nieprawdie. Ale przynajmniej próbują żonglować rzeczami, które wyglądają jak kłótnie. To oczywiście także nienawiść, ale jej bardziej kulturalna forma.
3. Nieistniejące.
Skarb, którego nie ma. Wstydzą się swoich twarzy, nawet swojego istnienia. Dlatego chowają się za fałszywymi profilami. Niektóre z nich mają już niezbyt wymyślne imię lub zdjęcie profilowe, więc można stwierdzić, że kryje się za nimi dzielny bezkręgowiec. Na przykład Korbena Dallasa. Zdjęcie przedstawia również Bruce'a Willisa, ale już samo imię głównego bohatera "Piątego elementu" jest przygnębiające. Jak również János Hunyadi, chociaż z pewnością żyje dziś kilku węgierskich Hunyadi, którzy noszą to samo imię. Z drugiej strony zdjęcie profilowe mówi wszystko, ponieważ jest mało prawdopodobne, aby pomnik bohatera Nándorfehérvár prowadził profil na Facebooku bez żadnych postów. W ten sam sposób może istnieć prawdziwy Magyar Danik, zwłaszcza ten, który używa brzydkich określeń do opisania komentatorów, którzy formułują opinie, które mu się nie podobają, cóż, tak się składa, że nie istnieją. W rzeczywistości istnieje, ale nie pod tą nazwą, wydaje się, że wstydzi się prawdziwego.
Dlaczego to wszystko spisałem? Ponieważ moderujemy stronę 2022plus na Facebooku, a ostatnio musieliśmy usunąć kilka komentarzy. Stąd wziął się tekst Dodony: tu jest cenzura, nie toleruje się sprzeciwu!
Jeśli w warunkach cenzury natychmiastowe usuwanie wpisów, które są nienawistne, obsceniczne, zniesławiające innych (tj. ataki personalne) oraz komentarzy z nieistniejących profili jest cenzurą, to nią jest. Swoją drogą, tak nie jest, kulturowo ukształtowane kontr-opinie mają swoje miejsce na stronie na Facebooku, żadnej z nich nie usuwamy. Nie zgadzamy się z nimi, kłócimy się z nimi, ale ich nie usuwamy.
Z drugiej strony nadal nie chcemy pozostawiać miejsca na części końskie oraz najbardziej niejednoznaczne definicje i oferty związane z płcią.
Jeszcze łatwiej jest wszystkim zrozumieć: jeśli możesz wyrazić swoją opinię tylko przeklinając, pisz na globalistycznych portalach i stronach na Facebooku. To jest droga tam - nie będzie tutaj.
Autor: mł. György Tóth
(Obraz w nagłówku: Facebook)