Seria historyka Zsuzsanny Borvendég została pierwotnie opublikowana na stronie internetowej PestiSrácok, ale z pewnością są tacy, którzy ją przegapili. Ale ci, którzy nie przeczytali wszystkich części, powinni przeczytać ją jeszcze raz. Znając cały obraz, czy możemy zrozumieć, jak się tu znaleźliśmy?
Norbert Siklósi, car medialny państwa partyjnego, wykorzystał Interedition do oszustw finansowych i sztuczek prywatyzacyjnych u progu zmiany systemu. Zobaczmy jak!
W 1988 r. wywiad wewnętrzny (Kwatera Główna Grupy BM III/I) uznał za dobry pomysł stworzenie pierwszej samodzielnej firmy poprzez zakup jednego z najważniejszych wydawców emigracyjnych. Jaki był cel tego wszystkiego? Czy chciał otworzyć kanał penetracji społeczności węgierskich na Zachodzie, zakłócając emigrację? Można by pomyśleć, że trochę spóźniona próba.
Inteligencja na zasadach rynkowych
W szczególności od połowy lat sześćdziesiątych Kádár W 1988 r. głównym celem było manipulowanie procesami prywatyzacyjnymi, aw międzyczasie wykorzystanie wciąż istniejącej przewagi politycznej, ale oczywiście w różnych oficjalnych projektach musiało znaleźć się jakieś wyjaśnienie. A brzmiało to tak: celem było wywarcie wpływu na zachodnich Węgrów i oparcie działania wywiadu na zasadach rynkowych. Jak wiemy integracja na emigracji nie była już wtedy ważna, ale zbieranie wywiadu na zasadach biznesowych brzmi ekscytująco!
Teraz w szponach pseudo-Griffa
Inteligencja węgierska, zmuszona do emigracji po 1945 r., stworzyła liczne wydawnictwa i redakcje, aby zachować węgierską literaturę, węgierską duchowość, świadomość historyczną oraz stworzyć możliwości wydawnicze artystom i myślicielom wygnanym z ojczyzny lub po prostu uciszonym. Jedną z najbardziej znanych księgarń było działające w Niemczech Zachodnich Wydawnictwo Újváry Griff. Sándor Újváry założył w Budapeszcie w 1938 roku swoje wydawnictwo książkowe pod nazwą Griff, które działało w Monachium od 1952 roku. Miała wyłączne prawo do publikowania dzieł znanych węgierskich pisarzy i poetów, takich jak Sándor Márai czy György Faludi . Márai napisał następujące wiersze do Újváry na początku 1985 roku:
... Zgodzę się na nowe wydanie moich książek na Węgrzech tylko wtedy, gdy okupacyjne wojska radzieckie zostaną wycofane z terytorium kraju, a naród węgierski wskaże w demokratycznych, wolnych wyborach, jakiego systemu chce mieszkać w. Po pierwsze, nie wyrażam zgody na ponowne publikowanie moich książek na Węgrzech”.
Niestety nie dożył chwili, kiedy Węgrzy decydowali o swoim losie: 21 lutego 1989 roku własnoręcznie zakończył swoje życie. Ale jeszcze przed śmiercią jego życzenie było zagrożone, bo BM III/I. 15 stycznia 1989 kierownictwo Grupy założyło spółkę Griff Kontinent Kft. poprzez nabycie wydawnictwa Újváry i tym samym nabyło jego wyłączne prawa wydawnicze - w tym Márai's. Máraiowi nie groziło po prostu to, że jego prace ukażą się w jego ojczyźnie przed odzyskaniem przez Węgry suwerenności, ale wszystko to mogła zrobić tajna policja państwowo-partyjna! Ale co się stało w tle?
Stanowe połączenie bezpieczeństwa Siklós
Sándor Újváry zmarł w 1988 roku, a ponieważ w testamencie zastrzegł, że jego wydawnictwa nie można sprzedać zagranicznej organizacji, krajowa firma otworzyła sobie drogę do zysku. A kto był najbardziej spostrzegawczym przywódcą węgierskiego świata wydawniczego? Norberta Siklósiego, oczywiście . Choć Kultúra Külkerkeldelmi Vállalat ubiegałby się o przejęcie Griffa na własność, przywódca Pallas zadbał o to, by jak najszybciej zmienił zdanie.
Nabywcą ostatecznie stał się Interedition. Ponadto Siklósi miał też problem ze znalezieniem najkorzystniejszej dla niego formy finansowej, dlatego potrzebował zaangażowania wywiadu. Chociaż III/I. Oficjalny plan działania sporządzony przez kierownictwo grupy wyraźnie określał cele operacyjne, takie jak integracja z węgierską emigracją czy łatwiejszy dostęp do zachodniego rynku książki, ale na przełomie lat 1988/89 wszystko to wydawało się niemalże żałosnym wysiłkiem. Prawdziwym powodem, dla którego Siklósi chciał polegać na bezpieczeństwie państwa, jest jego system połączeń sieciowych. Za transakcją stały postacie z podziemia, agenci, których można było szantażować, gangsterzy gotowi na wszystko. Ich dyrektorem György Dalmady .
Przemyt sponsorowany przez państwo
Dalmady urodził się w 1948 roku. W 1969 ukończył technikum, aw 1972 został poproszony o przyjęcie do MSW III. Do szefa swojej głównej grupy, na stanowisko operacyjne. Od 1974 roku III/I-7. Pracował jako pracownik operacyjny Wydziału (Emigracyjnego). W międzyczasie został przyjęty na Wydział Państwa i Prawa ELTE, który ukończył w 1981 roku. Jego obszarem działania był monitoring prawicowej społeczności emigracyjnej mieszkającej we wschodnich Niemczech i zarządzał kilkoma osadzonymi osobami w sieci. Zbudował jednak prawdziwą siatkę przestępczą z niektórymi przydzielonymi mu agentami Korzystając z nadarzających się okazji, zapewniał im łatwiejsze warunki podróżowania i zwolnienie z cła, za pomocą którego był w stanie zgarnąć znaczne sumy z zysków z prowadzonej na szeroką skalę działalności przemytniczej. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dowiedziało się o interesach Dalmady już latem 1987 r., ale sankcji nie nałożono. W 1986 roku rezydencja Dalmady'ego wzrosła wraz z dodaniem nowego agenta, o którego nielegalnych działaniach agencja wywiadu była już świadoma, ale chciała go wykorzystać do własnych celów służb specjalnych, więc chmury burzowe nad głową oficera chwilowo minęły.
Konspiracyjny hotel
Ernő Reisch został agentem Dalmady pod pseudonimem „Kolter”. W 1972 opuścił Węgry i osiadł w Niemczech Zachodnich. Władze niemieckie miały z nim kilkakrotnie kłopoty, gdyż przemycał z kraju skradzione samochody i broń oraz fałszował dokumenty. Nie udało mu się i na początku lat osiemdziesiątych spędził półtora roku w zachodnioniemieckim więzieniu. Po wizycie w ojczyźnie węgierskie wnętrze zaczęło zajmować się jego osobą, ponieważ uznało, że może być wykorzystany do monitorowania węgierskich emigrantów mieszkających w Niemczech.
Dalmady grał na dużą skalę: dzięki swojej sieci sprzedawali kradzione samochody na węgierskim czarnym rynku, nielegalnie importowane kasety wideo, dżinsy i perfumy warte miliony forintów. (Kto by pomyślał pod koniec lat 80., kiedy natknął się na te zachodnie przedmioty na ulicy, że będzie kupował kontrabandę niemal od tajnych służb? ) pod pozorem bezpieczeństwa państwa. Początkowo liczył na znacznie więcej po podpisaniu dokumentów rekrutacyjnych na agentów, ponieważ planował otworzyć pensjonat w Austrii w pobliżu granicy, który oferowałby jako miejsce konspiracyjnych spotkań i fizyczną skrzynkę pocztową dla węgierskiego wywiadu. (Tajna kryjówka, w której można umieszczać instrukcje, raporty i różne narzędzia, a tym samym utrzymywać kontakt ze szpiegami w terenie bez kontaktu osobistego). BM nie odrzucił okazji, ale nadal nie chciał dać pieniędzy na otwarcie abordażu dom. W inny sposób zapewnił Reischowi źródło finansowania: przymykał oko na czarny handel.
Agent więzienny stał się gangsterem
W sieci Dalmady'ego pojawiły się też postaci znacznie bardziej dopracowane niż Reisch. Na przykład Jenő Ungvár , szef kuchni restauracji Dunakorzó. Jenő Ungvár miał wieloletnią historię jako agent. Swoją „karierę” rozpoczął w zakładzie karnym Gyorkogsi utca, do którego trafił w 1982 roku, by odbyć karę półtora roku więzienia za handel ludźmi. Jego funkcjonariusze byli zadowoleni z raportów, które pisał jako agent więzienny, więc chciał wykorzystać swoje nowe „rzemiosło” wyuczone w więzieniu również w życiu cywilnym. Po zwolnieniu zaoferował swoje usługi organom spraw wewnętrznych jako szef kuchni restauracji Dunakorzó. Komenda Główna Policji wykorzystała Ungvára, który wówczas jeszcze pracował pod pseudonimem „Brill”, do wykrywania przestępczości zorganizowanej z zagranicy na Węgry. Na przestrzeni lat, wykorzystując swoje umiejętności kulinarne, dużo podróżował, głównie po Austrii, gdzie nawiązał ważne dla BM kontakty. Już w tym czasie zajmował się zakrojoną na szeroką skalę działalnością przemytniczą pod przykrywką spraw wewnętrznych, co było nie tylko aprobowane, ale także specjalnie wspierane , gdyż do integracji potrzebne było odpowiednie przebranie. W ciągu kilku lat zbudował szeroką sieć kontaktów, do wykorzystania której potrzebował poważniejszego zaplecza. Nie mogło więc być przypadkiem, że – przerastając policję – BM III/I został przeniesiony w 1987 roku. Do swojego szefa grupy.
Szkielety w szafie
Informacje o działalności gangu Dalmady'ego przetrwały, ponieważ oficer ostatecznie zawiódł i został zawieszony w pracy 20 marca 1989 roku. Jego upadek spowodował Reisch, który jeśli nie hotel, to w końcu otworzył restaurację przy granicy z Węgrami, ale nie płacił należycie czynszu, więc jego umowa została rozwiązana. Dalsze ukrywanie działalności Reischa nie leżało w interesie MSW i wycofało się z niego, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Z szafy zaczęły jednak wypadać zwłoki. W trakcie wewnętrznego śledztwa stało się jasne, że sieć powiązań wokół Dalmady jest znacznie szersza, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Po odsunięciu oficera pełniącego rolę ojca chrzestnego, kierownictwo grupy próbowało dowiedzieć się, jakie interesy biznesowe ma Dalmady. Nie było to dla nich trudne, "wspólnicy biznesowi" - bojąc się utraty zaplecza wewnętrznego - zgłosili się na ochotnika do wywiadu.
Szef kuchni w kuchni wiedźmy armii ludowej
Jenő Ungvár najpierw poprosił o spotkanie z następcą Dalmady, Istvánem László . Dla agenta działającego wówczas pod kryptonimem „Kooh-i-Noor” upadek jego partnera do spraw wewnętrznych wywołał poważne zaniepokojenie, gdyż był bliski zawarcia bardzo korzystnej transakcji, do której potrzebował wsparcie inteligencji. Spotkanie odbyło się 13 kwietnia 1989 roku i zostało nagrane na taśmie audio przez dwóch agentów, którzy się pojawili. Podczas spotkania Ungvár rozmawiał o transakcji sprzedaży broni za 150 milionów dolarów, w której dogadał się z obywatelem Austrii o nazwisku Lenz. Według „Kooh-i-Noor”, Lenz był dobrze znaną postacią w międzynarodowym handlu bronią, majorem Mossadu. Zgodnie z planami zakup akcji uwolnionych w czasie demobilizacji Armii Ludowej miał sfinansować austriacki bank, a jako rynek docelowy wybrano trzeci świat.
Ze strony węgierskiej w biznesie chciała wziąć udział firma Industrialexport, z której dyrektorem generalnym Ungvárem był już wówczas w kontakcie. Ponieważ szef państwowej firmy chciał mieć pewność, że Jenő Ungvár jest wspierany przez „oficjalną osobę” w prowadzeniu biznesu, „Kooh-i-Noor” został zmuszony do wezwania swojego nowo mianowanego konserwatora na spotkanie w celu poinformowania go o zbliżającej się akcji. Funkcjonariusze bezpieczeństwa państwa byli ostrożni. Chwilowo nie chcieli powierzać zadań Ungvárowi, ale nie stawiali żadnych przeszkód na drodze toczącej się sprawy i powiedzieli mu, że jeśli zdobędzie opis nowoczesnej broni, zażądają To.
MNVK-2 dla Ungvára. mógł mieć koneksje w swoim stowarzyszeniu, przynajmniej przez swojego brata, Gyulę Ungvára , zastępcę szefa grupy materiałowo-technicznej Ministerstwa Obrony Narodowej, wcześniej dostarczał opisy techniczne wywiadowi wojskowemu. Planowany zakup broni został odwołany. Władze austriackie zwinęły międzynarodową siatkę, podczas której wątki prowadziły także na Węgry. Wydano nakaz aresztowania Jenő Ungvára i ustalono, że w sprawę zaangażowane były również węgierskie organy urzędowe, naruszając tym samym neutralność Austrii i wyrządzając krajowi szkody finansowe. Mimo to Ungvár cieszył się ochroną swojego kraju, dzięki czemu mógł kontynuować swoje bezprawne działania. Jego paszport został skonfiskowany, ale droga krajowa pozostała dla niego wolna. W Solymár zaczął tworzyć luksusowy burdel przebrany za salon masażu, z wpływowymi partnerami biznesowymi, takimi jak Péter Kunos sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, czy Josef von Ferenczy , potężny potentat medialny.
A Dalmady poszedł do więzienia, więc los Kontynentu Griff stał się niepewny, ale Siklósina nie udało się złapać.
Źródło: PestiSrácok
Autor: historyk Zsuzsanna Borvendég
(Obraz w nagłówku: archiwum PestiSrácok)