Zdaniem Koalicji Demokratycznej rząd Orbána walczy z unijnym limitem cen gazu, bo reprezentuje rosyjskie interesy. Wiceprzewodniczący partii opozycyjnej László Varju przypomniał na poniedziałkowej konferencji prasowej online: Minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó poinformował, że rząd nie popiera wprowadzenia unijnego limitu cen gazu.
„Rząd domaga się siedmiokrotności ceny gazu, jest to nawet sprzeczne z Europą” – ocenił przedstawiciel DK. Dodał: Viktora Orbána jest wzrost użyteczności i kryzys na Węgrzech. „Węgierskie rodziny mogą nawet zamarznąć, Viktor Orbán nalega na siedmiokrotność ceny gazu nawet w stosunku do Unii Europejskiej, aby Putin miał pieniądze na zabijanie ludzi na Ukrainie” – powiedział László Varju.
Fidesz odpowiedział na oświadczenie Varju w następujący sposób:
„Kampania lewicy jest opłacana z zagranicy, dlatego oni zawsze popierali sankcje, Gyurcsánys już dawno zakręciliby kurek z ropą i gazem. Ta nieodpowiedzialna i niebezpieczna lewicowa polityka tylko pogłębi kryzys energetyczny spowodowany sankcjami, narażając rodziny na niebezpieczeństwo i rujnując Węgry. Według Fidesz-KDNP obecny pomysł w Brukseli byłby właściwie kolejną sankcją, dlatego go nie popieramy. Nadal nie jesteśmy skłonni zrezygnować z bezpieczeństwa dostaw energii i nie chcemy stawiać narodu węgierskiego w sytuacji, w której nie będzie miał czym ogrzewać ani gotować. Dzięki działaniom rządu na Węgrzech będzie wystarczająco dużo gazu i energii elektrycznej, a dzięki utrzymaniu redukcji mediów energia pozostanie jedną z najtańszych w Europie”.
2022plus: Nie możemy uwierzyć, że przedstawiciel DK – nawet jeśli to Varju – nie wie, że mówi bzdury. Doskonale wie, że obwinianie premiera o wzrost użyteczności to czysty nonsens, wie, że jest to spowodowane katastrofalną głupotą, wręcz samobójczymi manipulacjami jego towarzyszy. On też to wie, bo mógłby przeczytać, co by się stało, gdyby Unia wprowadziła pułap cenowy: Putinowie natychmiast zakręciliby wszystkie kurki z gazem.
Varju też o tym wie, ale po prostu nie został poinstruowany, żeby myśleć racjonalnie, a jeśli to mu nie działa, to przynajmniej nie wrzeszczeć w tę iz powrotem. Nie, panie i panowie, Wrony muszą pstrykać dziobami, bo za to im płacą. Może nie bezpośrednio, ale płacą. Z zewnątrz partie lewicowe, Libsi. Muszą rechotać, bo za żydowskie pieniądze trzeba pracować. Nie ma znaczenia, że interesy narodu węgierskiego są dokładnie tym, przeciwko czemu się sprzeciwiają, ponieważ niemiecki minister spraw zagranicznych powiedział też, że nie obchodzi go, czego chcą wyborcy. A Varjus służą temu samemu panu, co niemiecki rząd, więc dlaczego miałoby ich obchodzić, czego chcą wyborcy, jaki jest ich interes?
To samo można powiedzieć o liderze partii Jobbik, Mártonie Gyöngyösi. Być może różnica polega na tym, że on (jego wypowiedź w N1TV jest tego dowodem) nawet nie rozumie tego, co mówi, ale robi to niejasno. Ale oni też żyją z tego samego rynku...
Co możemy na to powiedzieć? wow!
źródło: MTI
(Zdjęcie w tle: MTI/Tamás Kovács )