Zaginione SMS-y, korupcyjne pieniądze i krewni zasiadający w ważnych zarządach. Mogą nawet być nagłówkami nowego hollywoodzkiego thrillera politycznego lub codziennym życiem republiki bananowej w Ameryce Środkowej. Niestety, to jest teraz upór Brukseli 2022.
Jednym z głównych interesariuszy sprawy jest Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Niedawno ujawniono, że dziedziczny członek rządów Merkel, w środku epidemii koronawirusa, podczas unijnego zakupu szczepionki, omawiał niektóre szczegóły z szefem Pfizera za pośrednictwem SMS-ów. W SMS-ie ludzie zwykle opisują dokładne miejsce lub godzinę mniej ważnego spotkania, albo składają drugiej osobie życzenia urodzinowe lub imieninowe. W tym przypadku chodziło jednak o coś znacznie więcej.
Mówiąc dokładniej, transakcja warta 35 miliardów euro, czyli około 14 000 miliardów (!!!) HUF, została sfinalizowana. W tekście. Zamiast życzeń urodzinowych.
Aby ujawnić szczegóły sprawy, ważna byłaby możliwość ponownego odczytania tych SMS-ów, jednak na podstawie własnego śledztwa Komisji Europejskiej zniknęły one z telefonu Ursuli von der Leyen. To tak, jakby niektóre wiadomości same znikały z telefonu komórkowego. Oczywiście Ursula von der Leyen ma doświadczenie w tego typu sprawach. Zrobił to samo, co niemiecki minister obrony narodowej – po tym, jak jego sekretarz stanu, poświadczony przez firmę konsultingową, podpisał trzyletni kontrakt na 200 mln euro ze swoim byłym pracodawcą. Stało się tak, że zanim jego urządzenia mobilne trafiły przed komisję parlamentarną badającą sprawę, wiadomości niestety zniknęły.
Zdaniem Ursuli to oczywiście nie jest taki problem, bo cytując ją, "w jej orędziach nie było nic ważnego".
A propos, komisja badająca sprawę i Angela Merkel, unijna orędowniczka przejrzystości, byli z tego zadowoleni. Do tego stopnia, że bezpośrednio nominował von der Leyen na najwyższy urząd w Europie. Patrząc na to z tego punktu widzenia, nie dziwi fakt, że sms-y znów zniknęły z jego telefonu. A potem nie rozmawialiśmy o wątku rodzinnym. Mąż Von der Leyen jest członkiem zarządu firmy farmaceutycznej, która ma bliskie powiązania z firmami Pfizer i BionTech, ale tak naprawdę to tylko poboczna historia.
Komisja Europejska to dziwny organ, ponieważ są członkowie, dla których rzeczy znikają, ale są też tacy, dla których rzeczy się pojawiają. Należy do nich
Również komisarz ds. zdrowia Stella Kyriakides, która ma na koncie bankowym nie mniej niż 4 mln euro, czyli 1 mld 600 mln forintów – co ciekawe zaraz po zakupie szczepionki do UE.
Oczywiście Kyriakides – który sprywatyzował wszystkie zabiegi onkologiczne na Cyprze, w swoim kraju, które następnie znacznie podrożały – mógłby łatwo oczyścić się, ujawniając podpisane przez siebie umowy, ale z jakiegoś powodu nie chce tego zrobić. Oczywiście pies szczeka, karawana jedzie. Mimo wielomiliardowych przypadków podejrzeń o korupcję komisarze i przewodniczący Komisji tylko się uśmiechają, nakładają sankcje i wspierają Ukrainę, jakby nic się nie stało. I tak naprawdę, dopóki nie powstanie forum, organ, przed którym można by rozliczyć skorumpowanych polityków Brukseli, nic nie będzie miało konsekwencji. Jednocześnie nasuwa się zdecydowanie pytanie
na jakiej podstawie organ polityczny podejrzany o korupcję domaga się odpowiedzialności za jakiekolwiek działania korupcyjne w państwie członkowskim?
Na jakiej podstawie odmawiają płatności z Węgier, powołując się na korupcję, skoro sami nie potrafią rozliczyć się z miliardów? Dokładnie tak się ukrywają. Właśnie w ten sposób udowadniają, że wstrzymywanie funduszy unijnych to tak naprawdę manewr polityczny.
Na naszym zdjęciu otwierającym: Ursula von der Leyen jest przewodniczącą Komisji Europejskiej
Autor: Zoltán Kaszab Źródło: vasarnap.hu