Gospodarze zaczęli energicznie, ale już na początku spotkania Monaco było bliżej bramki, najpierw ich bramka nie została uznana z powodu spalonego, potem mieli kilka okazji w ataku, ale Dibusz i bloki obrońców uniemożliwiły drużyna gości z czołówki.
Po początkowych trudnych minutach gra toczyła się głównie w polu, więc nie było zagrożenia dla bramek. W zasadzie wydawało się, że Monako rozpoczęły mecz z gorszej pozycji, więc remis im nie odpowiadał: kontrolowali grę, ale nie stanowili większego zagrożenia dla bramki Dibusza.
Węgierski mistrz stawiał na szybkie kontrataki, ale te nie były już tak skuteczne jak kiedyś. Po pół godzinie, mimo nieurodzajnej przewagi na boisku, goście dość nieoczekiwanie objęli prowadzenie po ładnym, skośnym uderzeniu Bena Yeddera. Po bramce mecz toczył się dalej w tym samym kierunku: gra terenowa z Monaco na prowadzeniu aż do przerwy.
Ferencváros rozpoczął drugą połowę bardziej energicznie
poprowadził więcej dobrych akcji w ciągu pięciu minut niż w całej pierwszej połowie,
jednak zakończenia były często nieprecyzyjne, więc Nübel nadal nie miał poważnej pracy do wykonania.
W tym momencie ekipa Księstwa skupiona była głównie na obronie i utrzymywaniu wyniku, ale raz miała okazję po rzucie wolnym. W połowie połowy domowe ataki nieco osłabły, w tym czasie rywal również miał kilka obiecujących akcji.
Jednak mistrz Węgier ponownie zwiększył presję w upale, i to tym
doprowadziło również do wyniku przez Zachariassena.
Zielono-biali utrzymali korzystny wynik w pozostałych dziesięciu minutach, wliczając w to dogrywkę, i odnieśli sportowy sukces, będąc pierwszym węgierskim zespołem, który awansował ze swojej grupy w jakiejkolwiek europejskiej serii pucharowej.
MTI
Na wyróżnionym zdjęciu zawodnicy Ferencvárosa. (Źródło: MTI/Koszticsák Szilárd)