Rząd kontynuuje program ratowania gospodarki, jednocześnie starając się chronić rodziny i grupy społeczne bezbronne przed kryzysem, politolog Ervin Nagy ocenił wydarzenia tygodnia w oświadczeniu dla naszej gazety, który widzi, że na lewicy wciąż panuje duże zamieszanie, najsilniejsza siła, DK, nie może pojawić się jako realna alternatywa. Magyar Hírlap zwraca uwagę w swoim cotygodniowym przeglądzie

W tym tygodniu ujawniono, że w listopadzie ponownie pojawi się premia emerytalna, ale Ervin Nagy jest przekonany, że poszerzy się również oferta produktów objętych oficjalnymi cenami.

„W przyszłym tygodniu prawdopodobnie przekonamy się, czy Komisja Europejska dotrzyma słowa, czyli nie będzie stawiała coraz większych przeszkód przed wypłatą należnych naszemu krajowi środków unijnych, bo nie możemy być wcale spokojni biorąc pod uwagę przykład Polski” – stwierdził politolog.

„W każdym razie węgierski rząd i frakcje prawicowe nadal pracują pod znakiem zaufania i pomimo dokuczliwości opozycji dotychczasowe zobowiązania zostały wykonane w terminie. Ważnym kamieniem milowym w tym procesie było to, że Katalin Novák – z rekomendacji Prezesa Państwowej Izby Kontroli – powołała w tym tygodniu szefów Urzędu ds. Uczciwości, który rozpocznie działalność 19 listopada.”

Zdaniem Ervina Nagya na lewicy nadal panuje spore zamieszanie, jedynie Koalicja Demokratyczna stara się pokazać umiejętność współdziałania z rządem cieni, którego członkowie regularnie wypowiadają się w kwestiach politycznych. Na razie nie ma spójności w tym, co mówią codzienne konferencje prasowe, więc ich praca bardziej przypomina przypadkową sesję burzy mózgów niż prawdziwe osiągnięcie polityczne. Ustanowienie rządu cieni przyniosło dotychczas Ferencsány Gyurcsány jedynie umiarkowany sukces, wystarczyło bowiem przeorganizować układ sił na lewicy, tak by Koalicja Demokratyczna była nieco silniejsza kosztem pozostałych partii lewicowych, ale wciąż daleko mu do możliwości odwołania się do nowych grup wyborców jako realnej alternatywy. .

„Akcja Ákosa Hadházy'ego zakończyła się totalną porażką, gdyż w demonstracji przed siedzibą MTVA wzięło udział zaledwie kilkaset osób, a w dodatku panowała taka nieokiełznana atmosfera, że ​​człowiek o dobrych intencjach – niezależnie od przynależności politycznej – woli trzymać się z daleka.

Na ogłoszonej po tygodniu dzikiego biwakowania demonstracji ponownie pojawiło się wielu polityków lewicy, co świadczy o tym, że nadal nie dystansują się oni od ekstremistycznych środków. W ogóle nie można mówić o odosobnionym przypadku, ponieważ podobne sceny, które przekroczyły granicę dobrego smaku, widzieliśmy na ostatnich demonstracjach nauczycieli, które dziś właściwie nie dotyczą nauczycieli, ale przekształciły się w ruchy antyrządowe” powiedział Ervin Nagy.

Politolog mówił też o tym, że demonstracje opozycji stają się coraz bardziej ekstremalne, ale w efekcie bierze w nich udział coraz mniej osób. W sumie można powiedzieć, że mimo iż w ostatnich miesiącach lewica bezskutecznie próbowała wykorzystać politycznie ten czy inny ruch niezadowolenia, nie była w stanie zrobić ani kroku naprzód, tj. udało się zwabić z powrotem sympatyków, którzy masowo odwrócili się po wyborach. Ekstremalny ton jest raczej niepokojący.

 Największym problemem lewicy jest wciąż brak wiarygodności i fragmentacja historyczna, czyli nigdy wcześniej tak wiele partii lewicowych nie walczyło o zaufanie wyborców.

Ponadto ruch Pétera Márki-Zaya będzie nadal niszczył stronę opozycji, która zamiast odnowić się, będzie coraz bardziej fragmentaryczna. W każdym razie ruch narodowy burmistrza Hódmezővásárhely nie ma obecnie szans na realny wzrost, nie ma takiej potrzeby, a Péter Márki-Zay nie ma wystarczającego kapitału politycznego, aby nadać nowemu rozmachowi partii, podsumował analityk.

„Na lewicy wyraźnie rysuje się rywalizacja dwupartyjna, w której Koalicja Demokratyczna i Momentum walczą o dominującą rolę, podczas gdy wszystkie inne mniejsze partie walczą o przetrwanie” – stwierdził Ervin Nagy.

Źródło: Magyar Hírlap

Wyróżniony obraz: XXI. Instytut Stulecia