Trzy partie niemieckiej koalicji rządowej domagają się ostrzejszych działań kanclerza Niemiec Olafa Scholza wobec Węgier. Ich zdaniem Budapeszt powinien otrzymywać unijne dotacje tylko wtedy, gdy zobaczą, że "poważnie radzą sobie z upadkiem demokracji" - czytamy w Politico .
W grudniu w Brukseli zapadnie decyzja, czy wstrzymać przeznaczone dla Węgier ok. 7,5 mld euro unijnych środków, czy też działania antykorupcyjne węgierskiego rządu zostaną uznane za wystarczające. UE zatrzymuje też 5,8 mld euro pieniędzy przeznaczonych dla Węgier na naprawę szkód wyrządzonych przez koronawirusa i apeluje o dalsze reformy sądownictwa przed uwolnieniem tych pieniędzy. Gazeta pisze, że obietnice złożone przez Viktora Orbána wobec Brukseli "ekspertów i działaczy" .
Frakcja Partii Socjaldemokratycznej (SPD) Scholza, Zielonych i Niemieckiej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) – trzech partii wchodzących w skład koalicji rządowej – planuje w czwartek głosować nad wnioskiem, który „wzywa” rząd do „dokładnego zbadania " czy reformy na Węgrzech przyniosły -czy ich "trwały efekt w praktyce".
Istnieją poważne wątpliwości co do woli politycznej węgierskiego rządu, czy niezbędne reformy zostaną wdrożone nie tylko w formie pisemnej, ale również w rzeczywistości”.
We wniosku wezwano również Komisję Europejską do „upewnienia się” , że reformy proponowane przez Węgry są wystarczające, aby naprawić wszystkie istotne braki w zakresie praworządności. Dopóki Komisja nie będzie w stanie tego zagwarantować, niemiecki rząd powinien głosować za zawieszeniem 7,5 miliarda, czytamy w tekście. Proszą o zmianę stanowiska tylko wtedy, gdy węgierski rząd „odpowiednie dowody” na to, że podjął „skuteczne działania naprawcze”.
Według nich „nie chodzi o sankcje”.
Polityk FDP Michael Link przekonywał, że zarówno dla Komisji, jak i dla rządu Niemiec ważna jest ochrona wartości demokratycznych w całej Unii.
„Viktor Orbán nie może uniknąć reform niezbędnych do przywrócenia rządów prawa za pomocą niedopracowanych kompromisów i środków okiennych” – powiedział Link.
Nie chodzi tu w żaden sposób o nałożenie sankcji na rząd Orbána, ale o trwałe wzmocnienie rządów prawa”
Zdjęcie otwierające: Michael Kappeler / DPA / AFP