Kiedy pomyślałem o cechach ludzkich, dzięki którym Pan Péter Szijjártó, Minister Handlu Zagranicznego i Spraw Zagranicznych, zasłużył na nagrodę Duchowego Patrioty Forum Solidarności Obywatelskiej, pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, było słowo odwaga. Potem były oczywiście inne pojęcia związane z ministrem, takie jak niezmordowanie, dokładność, wytrwałość, siła, znakomita ekspresywność, zrozumiałe i jasne sformułowanie oraz niemal niedościgniona etyka pracy, o której chyba najdokładniej mówił premier Viktor Orbán, kiedy powiedział, że jest ministrem, który może być obecny w dwóch miejscach jednocześnie.
Można by jeszcze wymieniać cnoty pana Pétera Szijjártó, którymi przejawiał się od 2014 roku, czyli osiem lat temu podczas swojej pracy duszpasterskiej, ale ja pozostanę przy pierwszej wymienionej: odwadze.
Aby ktoś był skutecznym ministrem spraw zagranicznych Węgier na początku XXI wieku, konsekwentnie i konsekwentnie reprezentując węgierskie interesy narodowe, bez kompromisów i złych kompromisów, trzeba być przede wszystkim odważnym, a nawet dodam, bardzo odważny.
Aby stosunkowo mały kraj, taki jak Węgry, który utknął w Europie Środkowej między Szküllás i Kharübdiszes Zachodu i Wschodu, mógł zachować swoją narodową suwerenność i niezależność, potrzebuje przede wszystkim i zdecydowanie odwagi. Tym bardziej, że chociaż nasi podbojowi przodkowie wybrali Kotlinę Karpacką jako swoją przyszłą i ostateczną ojczyznę właśnie ze względu na jej wspaniałą jedność regionalną, wody, góry, ochronę pogody i sprzyjające warunki rolnicze, to podobnie myślą o tym obszarze inne wielkie mocarstwa i ogólnie o Europie Środkowej. Uważają również ten region za doskonały teren, dlatego odczuwają nieubłaganą potrzebę zawładnięcia lub przynajmniej sprawowania władzy nad mieszkającymi tu ludami i narodami.
Sto lat temu brytyjski geograf szkockiego pochodzenia, niejaki Halford J. Mackinder, napisał, że kto rządzi Europą Wschodnią – a przez to oczywiście nasz region – rządzi w zasadzie całym światem. W związku z wojną rosyjsko-ukraińską wydaje się, że w grach mocarstw i sił globalnych można dostrzec odrodzenie tego pragnienia.
Cóż, parafrazując Attilę Józsefa, musimy stanąć w wirze geopolitycznych zmagań, których częścią jest Unia Europejska, której jesteśmy członkiem od 2004 roku, niestety niewystarczająco silna i niesuwerenna wystarczająco. W ciągu ostatnich dwunastu lat musieliśmy się również nauczyć, że zachodni federalny system polityczny, do którego należymy, często postrzega nas nie jako przyjaciół, ale jako przeszkodę, która stoi im na drodze dzięki naszym niezależnym wartościom i naszemu przywiązaniu do naszej suwerenności, stojącej za którym jest tysiąc lat walki i wytrwałości.
Péter Szijjártó widzi to wszystko dokładnie, osobiście doświadczył podwójnych standardów stosowanych wobec nas przez brukselską elitę, z którymi musi się mierzyć podczas unijnych negocjacji, niemal tydzień po tygodniu i dzień po dniu. Wyraźnie nauczył się dyscypliny, nie idzie łeb w łeb, ale w ramach dyplomacji zdecydowanie wyraża racje naszego kraju i staje w obronie węgierskich interesów.
W takiej geopolitycznej burzy, szukając drogi między wielkimi mocarstwami, zawsze łatwiej byłoby się poddać, zrezygnować z naszego irańskiego dążenia do niepodległości, poddać się i zrobić to, czego wielkie mocarstwa od nas oczekują od wieków - aby ułożyć się w szeregu, a wtedy otrzymamy od nich ochronę. Cóż, nauczka: ta obrona zawsze kończy się dla nas źle.
Rząd Orbána, zgodnie z kurucką tradycją naszego kraju, nie chce stać się kolonią ani Zachodu, ani Wschodu – zamiast tego konsekwentnie broni narodowych interesów naszego kraju, czy to ekonomicznych, energetycznych czy wartości duchowych i kulturowych. A w tej gigantycznej walce minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó odgrywa niezwykle ważną i skuteczną rolę. Niestrudzenie i konsekwentnie reprezentuje nasz kraj zarówno w Unii Europejskiej, w naszych sporach z Komisją, w sprawach wojennych i sankcji, jak i przeciwko obecnemu rządowi Stanów Zjednoczonych, który nie jest nam do końca przyjazny, a jego ambasadora, a także podczas negocjacji z wielkimi mocarstwami Wschodu, Rosją i Chinami.
Chciałbym podkreślić, że zawsze jasno i precyzyjnie tłumaczy stanowisko i stanowisko węgierskiego rządu, jest bezpośrednim i przewidywalnym partnerem, a jak widzę, bardzo nie lubi podstępnych, zakulisowych gierek i układów, on jest daleki od tego, że jego słowa i czyny istnieją między nimi znaczące różnice.
Niemałą zaletą jest to, że świetnie radzi sobie w międzynarodowych mediach.Mogę też podać przykład, a ponieważ nie muszę tu opisywać uprzywilejowanej roli i wpływu mediów, nie do przecenienia jest znaczenie tych udanych wywiadów w zakresie przedstawiania węgierskiej perspektywy światowej opinii publicznej.
Nie chcę też ukrywać, że z ministrem znamy się osobiście od dawna, nawet z czasów opozycji, i mogę tylko powiedzieć, że Péter Szijjártó jest równie bezpośredni i uczciwy w życie prywatne, jak w wielkiej polityce, podczas negocjacji.
Chciałbym, żeby minister wiedział, że strona narodowa kraju bardzo Pana szanuje i ceni, jest Pan zawsze wymieniany wśród pierwszych w naszym obozie, krótko mówiąc, wielu z nas stoi za Panem, wspieramy Pana w czasie często syzyfowego , ale ostatecznie udanej pracy. Jeśli mogę posłużyć się piłkarską analogią – skoro właśnie trwają mistrzostwa świata – to powiedziałbym, że jesteśmy pewni, że jest pan napastnikiem w drużynie rządowej, który, jeśli znajdzie się w sytuacji, na pewno tego nie przegapi i strzelić gola dla reprezentacji.
Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że jeśli ktoś naprawdę zasługuje na Intelektualną Nagrodę Patriotów przyznawaną przez CÖF, to nie kto inny jak minister Péter Szijjártó.
Panie Ministrze, myślę, że życzymy Panu w imieniu wielu, aby przez bardzo długi czas pozostał Pan co najmniej tyle sił i wytrwałości w pracy duchowego obrońcy kraju, jak Pan był, bo wtedy ochrona węgierskich interesów i sprawa suwerenności narodowej będzie w dobrych rękach.
Serdecznie gratuluję nagrody Spiritual Defender Award!
Źródło: Cöf-Cöka
Wyróżniony obraz: László Csizmadia, prezes CÖF-CÖKA, Péter Szijjártó, minister spraw zagranicznych i handlu, laudator Tamás Fricz, politolog. źródło: MTI