Unijna elita polityczna wciąż powołuje się na argumenty ekonomiczne, by uzasadnić masową migrację, świadomie ignorując fakt, że im bardziej zróżnicowane społeczeństwo, tym bardziej spada zaufanie.
Z tego możemy jedynie wywnioskować, że dla nich zaufanie nie jest czymś, co należy chronić.
W 2023 r. Unia Europejska spróbuje zwiększyć imigrację z nowym impetem:
„Komisja Europejska ma nadzieję na złagodzenie regionalnych i sektorowych niedoborów siły roboczej poprzez uruchomienie nowego mechanizmu zachęcającego do migracji z krajów trzecich do Unii Europejskiej”.
W kontekście trwających masowych migracji warto uciąć kontrowersje i skupić się na tym, co już wiemy o wpływie różnorodności na społeczeństwo.
W swoim badaniu „Różnorodność etniczna i zaufanie społeczne: raport i przegląd metaanalityczny” z 2020 r. Peter Thisted Dinesen i Merlin Schaeffer, naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze oraz Kim Mannemar Sønderskov, badacz z Uniwersytetu Aaerhus, zestawili wyniki kilka odpowiednich badań, poniżej z wnioskami:
Zaufanie społeczne jest rzeczywiście najniższe w środowiskach bardziej zróżnicowanych etnicznie, choć z „skromnym” marginesem.
Relacja negatywna dotyczy wszystkich badanych form zaufania, zwłaszcza międzysąsiedzkiego oraz ogólnego zaufania społecznego.
Innymi słowy, spójność między sąsiadami i zaufanie do społeczeństwa jako całości należą do czynników, na które różnorodność ma największy negatywny wpływ.
Negatywny związek między różnorodnością a zaufaniem społecznym jest najsilniejszy wśród osób, które faktycznie jej doświadczyły, innymi słowy mieszkających w bliskim sąsiedztwie innych grup etnicznych.
Innymi słowy, zróżnicowane środowisko raczej pogłębia niż łagodzi spadek zaufania społecznego.
Co ciekawe, negatywny związek między różnorodnością a zaufaniem pozostaje istotny statystycznie nawet po uwzględnieniu innych zmiennych, takich jak status społeczno-ekonomiczny czy przestępczość.
A to oznacza, że tożsamość i kultura nie są po prostu neutralnymi czynnikami, które przesłaniają kwestię klas, ale mają swój własny skutek.
Należy zauważyć, że o ile elity polityczne UE regularnie odwołują się do argumentów ekonomicznych, aby przedstawiać swoje pragnienie migracji jako neutralne i konieczne, to całkowicie ignorują dowody na to, że imigracja znacząco obniża zaufanie społeczne.
Z tego wszystkiego można wywnioskować, że dla nich zaufanie społeczne nie jest czymś, co należy chronić.
W rzeczywistości używają argumentu ekonomicznego do maskowania celów społecznych i udają, że zaufanie jest jakąś nieprecyzyjną lub „niejasną” kategorią.
Powyższe ustalenia są zgodne z tym, z czym firma Whole Foods należąca do Amazona miała do czynienia, badając czynniki prowadzące do zwiększonego uzwiązkowienia wśród pracowników (w tym kontekście uzwiązkowienie jest przydatnym wskaźnikiem zaufania społecznego).
Po ujawnieniu wewnętrznych dokumentów stwierdzono, że niska różnorodność etniczna była predyktorem większej aktywności związkowej:
„firmy, które stwarzają większe ryzyko uzwiązkowienia, mają mniejszą różnorodność”.
Import pracowników nie jest zatem kwestią czysto ekonomiczną.
Jego społeczne konsekwencje sprzyjają sprawowaniu władzy, jeśli temu sprawowaniu władzy przeszkadzałaby silna spójność sąsiedztwa i organizacja pracowników.
Jak zawsze niezwykle trafne są spostrzeżenia Hannah Arendt, że koncentracja władzy w elitach wymaga zerwania więzi społecznych między ludźmi.
Oczywiście zwiększenie nieufności społecznej nie jest celem samym w sobie; raczej, jeśli ludzie nie będą w stanie stworzyć odpowiednich relacji, zachęci ich to do przyjęcia nowych, „oficjalnych” reguł kulturowych. Dynamika tutaj jest taka sama, która skłania nas do używania terminów przyjaznych HR, gdy jesteśmy ze współpracownikami, których nie znamy i boimy się, że zwolnią nas za nieudany żart.
W miarę wzrostu różnorodności poprawność polityczna staje się coraz bardziej brzemienna.
A jednak wątpliwe jest, aby tego rodzaju inżynieria społeczna była możliwa. Ten rodzaj przedsięwzięcia zawsze wiąże się z ryzykiem załamania istniejącego konsensusu politycznego. Ale pomimo niepewności związanej z masową imigracją elity politycznej, wytrwają.
Co więcej, można odnieść wrażenie, że nie mają pojęcia, że istnieje inna możliwość.
Reakcja społeczna jest oczywiście nieunikniona, a politycy stojący przed głównym nurtem muszą być gotowi do wyartykułowania spójnej alternatywy. Ale to wszystko nie jest łatwe (w krajach, w których mieszka znaczna liczba imigrantów – przyp. red.) , bo muszą przemówić do tubylców, którzy nie chcą, by rosła nieufność, oraz do mieszkających tu już cudzoziemców, którzy uważają, że zubożenie ich ojczyzny pokrywa się z planami naszych własnych inżynierów społecznych.
Źródło: Europejski Konserwatysta
Wyróżniony obraz: Taha Jawashi/AFP/Getty