Tytułowe pytanie odnosi się do naszych najbliższych sąsiadów, aw ich ramach do przywództwa państw, czyli tzw polityczna „elita” i, dzięki Bogu, niewielka liczba, ale bardziej agresywne, ekstremistyczne, niebezpieczne organizacje nazistowskie, które kontynuują podżegającą działalność za milczącą zgodą/wsparciem swoich rządów. Zwykli obywatele niezależnych narodowości nie mają ze sobą problemów, są wobec siebie bardzo tolerancyjni.
Z góry przepraszam, że nie jestem uczonym żadnej dziedziny nauk humanistycznych. Posiadam tytuł inżyniera. Dla mnie wykształcenie techniczne skutkuje pragmatycznym, analitycznym myśleniem, logicznym rozumowaniem, innym, bardziej praktycznym sposobem myślenia...
Zanim omówimy postawione w tytule pytanie, być może właściwe będzie krótkie wprowadzenie, zgodnie z którym relacje między ludźmi i społecznościami determinowane są trzema podstawowymi czynnikami.
1. RÓŻNICA. Charakterystyczne dla ludzi jest to, że trudno im zaakceptować odmienność, zawsze odnoszą się do obcych i innych z pewnym uprzedzeniem i rezerwą. Jesteśmy narodem osieroconym w Europie. Nie mamy spokrewnionych narodów, takich jak Słowianie, Niemcy, Rumuni, Anglosasi... Nasz język nie jest podobny do żadnego z języków europejskich, jego brzmienie i intonacja są również obce innym uszom i trudne do zapamiętania. Tylko dla nas WŁOCHY = WŁOCHY, Polacy = Polacy... Nasze zwyczaje są zupełnie inne, inna jest nasza mentalność. Dlatego, delikatnie mówiąc, nie lubią nas, nie lubią, boją się nas, nie rozumieją nas.
2. ZAWIŚĆ. „Zazdrość jest głęboko zakorzeniona w ludzkiej psychice, występowała/działa we wszystkich okresach historii iw każdym… Na przykład w mitologii greckiej zazdrość Hery o Afrodytę jest tym, co ostatecznie rozpala wojnę trojańską” (cytat z Wikipedii) . Ale znamy jeszcze straszniejszy przykład. Zazdrość może zaćmić umysł, zazdrość może sprawić, że zrobisz straszne rzeczy. Dowody - Historia Kaina i Abla.
Zazdrość wyzwala się, gdy znajdziesz się twarzą w twarz z kimś, kto w porównaniu z tobą ma wyższą pozycję, lepsze wyniki i sukcesy. Nasze uczucia na ten temat często budzą w nas ból. Ta głównie „żółta” zazdrość jest uczuciem podstępnym, często nawet przed sobą się do tego nie przyznajemy, nie zauważamy.
Skąd więc zazdrość wobec nas? Nasza heroiczna przeszłość, nasza głęboko zakorzeniona kultura narodowa, znacznie wyższa niż Węgrów, przez stulecia rozwinęła się wyrafinowana, wysoko wykształcona warstwa społeczna znana z wzorowego patriotyzmu, uczciwości i dumy - arystokracja i ogromna liczba inteligencji. Mamy się czym pochwalić. Niepodważalne są nasze wybitne sukcesy we wszystkich dziedzinach życia: w wojnie, nauce, sporcie, kulturze, sztuce. W stosunku do liczby ludności wzbogaciliśmy świat o najwybitniejsze, epokowe osobowości. Mogę wymienić tylko kilka nazwisk: Ede Teller, Ferenc Liszt, Albert Szentgyörgyi, Mór Jókai, a lista jest długa.
Niestety nasi okupujący nas sąsiedzi nie wyznają podobnych wartości. Ponieważ przez wieki narody te nie były w stanie stworzyć choćby jakiejś państwowości, nie mogła się rozwinąć znacząca narodowa warstwa intelektualna. Próbują nadrobić ten brak, zaprzeczając swojej historii i poniżając nas. To jest właśnie podstawa napięć między naszymi narodami.
Ta "żółta" zazdrość, która też powoduje podświadomy ból, powoduje w nas wrogość.
3. STRACH: Ludzkość jest tak zaprogramowana, że każda jednostka, społeczność, ale i naród domaga się wolności, stara się uniezależnić od innych. Dąży do niezależności. Dowodem na to są liczne rewolucje i walki o wolność. Kosowo, Katalończycy, Baskowie, Irlandczycy... Z drugiej strony ludzkość, ale i świat żywy (zwierzęta, rośliny) też są tak zaprogramowane, że starają się zdobyć większe terytoria. W tym celu nie wybiera środków, nie zna litości ani współczucia. Dlatego od czasów starożytnych na ziemi nieustannie szaleją wojny i wrogość. I niezależnie od tego, w jaki sposób zdobył nadwyżkę ziemi, trzyma się jej zębami i pazurami, a nawet jest gotów chronić ją kosztem życia. Nierzadko jesteśmy świadkami walki nawet bliskich krewnych o 10-centymetrową koszulę...
Nasi sąsiedzi nie ukradli naszej rodowej węgierskiej ziemi pod swoją kontrolą. Nieoczekiwanie, a nawet do pewnego stopnia wbrew ich oczekiwaniom, wpadł im na kolana za darmo. (Dlaczego tak ukształtowała się granica ich krajów to osobny temat)... Ludzkość kieruje się dążeniem do sprawiedliwości, a oni nawet podświadomie odrzucają niesprawiedliwość. Boją się odwetu.
Nasi okupanci są świadomi, że wywołują niezadowolenie wśród Węgrów, którym zadają cierpienia. Czują, że są wobec nas niesprawiedliwi, do pewnego stopnia podświadomie, wpajany im humanizm budzi pewne poczucie winy. Wszakże owo "samobiczowanie" powoduje niechęć i wrogość. To paradoksalne zjawisko znane jest w psychiatrii...
Gdyby zdobyli te terytoria siłą, przez swoje ofiary, sytuacja byłaby inna. Przemoc i agresywność nie znają udręki psychicznej... Oczywiście mają świadomość, że takiego stanu rzeczy długo nie da się utrzymać. ... Dlatego też starają się „rozrzedzać” osady zamieszkałe przez Węgrów: coraz więcej własnych przenosi się do węgierskich wsi i miasteczek. Innymi słowy, chcą odwrócić stosunek węgiersko-słowiański na swoją stronę… Próbują nas slawizować, naiwnie próbują nam się podobać.
GDZIE JEST WYJŚCIE? : Boją się, że jeśli dadzą nam na początek choćby odrobinę prawa do samostanowienia, to będziemy domagać się coraz większej niepodległości, potem niepodległości iw końcu secesji. Ale czują i wiedzą, że jesteśmy tym bardziej niezadowoleni.
Na początek staramy się im uświadomić, że nie da się lubić nikogo i niczego na siłę. Jeśli więc zdadzą sobie sprawę, że w naszym interesie leży doprowadzenie kraju, którego jesteśmy obywatelami (nawet wbrew naszej woli) do bardziej udanego i wyższego poziomu, i jeśli uznają nasze oczekiwania za uzasadnione, zapewnią absolutną swobodę na podstawy narodowości, czyli ani jednej nie jesteśmy ograniczeni w realizacji naszego poczucia narodowego, naszej przynależności, a nasze potrzeby prawne, moralne, materialne są w pełni zaspokojone (nawet lepsze niż w Ojczyźnie), przekraczanie granic jest również bezpłatne , nieograniczony, wtedy nie będziemy się bardzo starać, aby pozbyć się naszego dobrego samopoczucia... Traktujemy je z uznaniem. Nie postrzegamy ich jako wrogów, których należy się obawiać, ale jako przyjaciół, których wspólnym interesem jest wzajemna sympatia… Czas, aby stronniczy politycy zdali sobie sprawę, że nie da się zbudować pokojowego, odnoszącego sukcesy społeczeństwa/państwa poprzez podżeganie do wrogości i nienawiści.
W końcu nie jest ważne, czy żyjemy zgodnie z prawami stworzonymi przez Budapeszt, Bratysławę czy Kijów, ale jak dobrze je akceptujemy, jak dobrze spełniają nasze oczekiwania, jak bardzo nas szanują, jak dobrze spełniają nasze wymagania. Dotyczy to ludności węgierskiej we wszystkich sąsiednich krajach. Przecież Węgry wciąż same ze sobą graniczą… Miejmy nadzieję, że prędzej czy później (ale raczej wcześniej) prawda historyczna zostanie przywrócona. (od 1938 do 1944).
Autor: w. Gruby George. Ungvár–Záhony
(Obraz w nagłówku: plakat KMKSZ )