Péter Márki-Zay złożył kolejne szokujące oświadczenie dotyczące zagranicznego finansowania lewicy. Lider Mendiki Magyarországá Mozgalom (MMM) przyznał w środowym programie telewizji Vásárhelyi, że
WYDAWANIE DOLARÓW NIE BYŁO PRZEJRZYSTE, NA WSZYSTKO NIE BYŁO FAKTURY ANI UMOWY.
W niesamowity sposób wypowiedział się z oburzeniem o śledztwie prowadzonym przez Państwową Izbę Kontroli, bo uważa, że nie mają oni prawa kontrolować MMM. Márki-Zay twierdził, że ustawa została zmieniona po wyborach parlamentarnych i to chyba przez niego – ale faktycznie w lipcu 2021 roku weszła w życie ustawa o jawności organizacji pozarządowych prowadzących działalność mogącą wpływać na życie publiczne , i na tej podstawie – wbrew twierdzeniom Márki-Zay – ÁSZ może np. prowadzić śledztwo w sprawie MMM.
Márki-Zay zmieszany stwierdził w programie: „Celem kontroli jest nadal wykorzystanie pieniędzy, więc misja Państwowej Izby Kontroli się nie zmieniła, w tym sensie nie ma z nami nic wspólnego”. Burmistrz Hódmezővásárhely wyjaśnił, że ÁSZ skierował również pytania do MMM w sprawach podatkowych i ochrony danych, na które ich prawnik zasugerował, że nie powinni nawet odpowiadać na to pytanie, ale robią to, ponieważ są zwolennikami przejrzystości. Zeznanie tego ostatniego zostało szybko zdementowane przez Pétera Márki-Zaya, który stwierdził, że nie ma wszystkich faktur, które potwierdzałyby wydatki na kampanię. Niezręczne wyjaśnienie było dosłownie:
„Rozliczamy teraz okres kampanii, od którego zażądali, wszystkie umowy, fakturę za nimi, przepraszam, fakturę za nimi, a nawet kopie pomocnicze i gdzie je mamy (umowy, faktury - red.) my też je przedłożyliśmy….. i oczywiście nie wszystko, więc nie każda faktura na 1800 HUF ma umowę lub dokumenty potwierdzające, które znaliśmy, oczywiście je przedłożyliśmy”.
Tym samym były kandydat na premiera lewicy dolarowej przyznał, że wydawanie płynących dolarów nie było nawet przejrzyste w okresie kampanii. Jest to o tyle ciekawe, że według wcześniejszych wypowiedzi Pétera Márki-Zaya pieniądze otrzymane z Ameryki zostały wydane długo po kwietniowych wyborach, np. przeznaczono je na wsparcie kampanii lewicy w styczniowych wyborach samorządowych w Jászberény.
Warto przypomnieć, że latem zeszłego roku Márki-Zay ujawnił w wywiadzie, że jeszcze w czerwcu z fundacji napłynęło ze Stanów Zjednoczonych kilkaset milionów forintów. Jak się później okazało, była to organizacja Akcja na rzecz Demokracji, która powstała tuż przed wyborami na Węgrzech i której zadaniem było wpływanie na węgierską politykę wewnętrzną w celu zmiany rządu. Szefem fundacji jest Dávid Korányi, który jest powiernikiem burmistrza Gergely'ego Karácsony'ego i Gordona Bajnaia, byłego lewicowego premiera.
Cały artykuł Origo można przeczytać tutaj.
Obraz: MTI