Konflikt zbrojny rozpoczął się w 2014 roku, po Majdanie. Ale potem zasięg wojny został ograniczony (Krym i Donbas), a potem przyszedł układ Mińsk II, który niczego nie rozwiązał, ale przynajmniej zapobiegł eskalacji konfliktu. Do 24 lutego ubiegłego roku, kiedy to Rosja rozpoczęła kompleksową, specjalną operację wojskową przeciwko Ukrainie, i od tego czasu Zachód spodziewa się wybuchu wojny.
A więc wojna trwa już co najmniej dziewięć lat, ale rok - widziana z Zachodu.
ZMIENIŁ SIĘ NIE CHARAKTERYSTYKA WOJNY, ALE POSTAWA ZACHODU.
Zachód – choć słuszniej byłoby napisać Stany Zjednoczone Ameryki – postanowił nie lokalizować konfliktu, ale go uogólniać. Historia ma dobre i złe strony, trzeba zająć stanowisko – tak zaczęło się generalizowanie. Teraz jesteśmy w punkcie, w którym musimy uczestniczyć, musimy wejść - najpierw tylko pieniędzmi, coraz większymi sankcjami, dostawą hełmów (tak się zaczęło), potem z bronią odpowiednią do obrony, potem z bronią odpowiednią do zaatakować, potem szkoleniem, potem czołgami, potem samolotami myśliwskimi, a wkrótce także ludźmi – jeśli ukraińskie zasoby ludzkie się wyczerpią.
Zachód (USA) chce zmusić wszystkich do wojny, a dziś w Europie jesteśmy w punkcie, w którym obóz pokoju się wyczerpał i wszyscy przygotowują się do wojny.
Oprócz nas, Węgrów.
DZIŚ TYLKO MY WĘGRZE W EUROPIE MÓWIMY, ŻE POTRZEBUJEMY NATYCHMIASTOWEGO ZAWIESZENIA ORAZ ROZPOCZĘCIA NEGOCJACJI POKOJOWYCH. DZISIAJ TYLKO MY WĘGRZE W EUROPIE MÓWIMY, ŻE POKÓJ JEST CELEM, A WOJNA NIE JEST DOBRYM NARZĘDZIEM DO OSIĄGNIĘCIA POKOJU.
Zachód (USA) chce wygrać, więc chce kontynuować wojnę.
Więcej broni, więcej pieniędzy - i więcej ofiar. Aby w międzyczasie Zachód (USA) nie poniósł strat w ludziach. Tylko ci, którzy jeszcze nie złożyli ofiar w tej wojnie, wymuszają wojnę. My, Węgrzy, ponieśliśmy już ciężkie straty, zakarpacki Węgrzy oddają życie i krew za tę wojnę. Wiemy, o czym mówimy, kiedy mówimy, że wojna musi się skończyć i wiemy, że tylko ci, którzy niewiele lub nic nie ryzykują, mogą wesprzeć wojnę.
Trwa świadome zarządzanie unikające ryzyka, którego celem jest właśnie zaostrzenie konfliktu.
Zachód (USA) myśli, że poradzi sobie z wojną. Co za pycha. Każdy, kto myśli, że może zarządzać wojną, albo przecenia swoją własną siłę, albo nie docenia niebezpiecznej natury wojny.
WOJNĄ NIE MOŻNA ZARZĄDZAĆ, TYLKO CIERPIĆ.
Oczywiście, jeśli jesteś daleko, powiedzmy nie na tym kontynencie i oddzielony oceanem, to jesteś odważniejszy. Jednak w każdej chwili Europa może pogrążyć się w wojnie. Każdy, kto ryzykuje, nie wie, co robi.
Europa nie wie, co robi. Nie wie, bo nie jeździ. Ten, kto sam nie jest w stanie przewodzić, pozostawia przewodnictwo komuś innemu.
DZISIAJ EUROPIE PRZEWODNICZĄ STANY ZJEDNOCZONE.
A silniejszy zawsze bije pokrzywę innym ogonem. Dziś Europa wychodzi na targi, bo europejscy przywódcy nie wytrzymali i zrezygnowali z dbania o pokój i bezpieczeństwo własnej wspólnoty politycznej. Fakt ten sam w sobie rodzi pytanie o odpowiedzialność polityczną, czyli o to, co wybrani przywódcy są winni członkom własnej wspólnoty politycznej, czyli wyborcom. Wydaje się jednak, że Zachód (USA), który na każdym kroku rości sobie pretensje do nadrzędności demokracji, uważa demokrację jedynie za przykry efekt uboczny. A europejscy przywódcy po prostu dryfują, dryfują – w stronę wojny.
Aby ukryć dryf, odwołują się do moralności i prawdy. Projektują nam, że moralność i prawda zawsze zwyciężają (tylko cała historia dziejów świata jest przeciwieństwem tej tezy) i dlatego wojna jest słuszna, trzeba wygrywać – bo zwycięstwo jest imperatywem moralnym. Moralność zmusza Zachód (USA i Europę) do kontynuowania wojny i wygrywania – bez względu na koszty.
Ale kto chce kontynuować wojnę, musi umieć powiedzieć, skąd będziemy wiedzieć, że wygraliśmy? Czy Zachód wygrał w Wietnamie, Korei Północnej, Iraku, Afganistanie, Syrii?
W pierwszą (dziewiątą) rocznicę wojny największym niebezpieczeństwem jest eskalacja. Wojna może rozprzestrzenić się na Europę i świat poprzez niezamierzone działania, decyzje i wydarzenia. Co by było, gdybyśmy zdobyli się na odwagę i okazali zamiar pokoju? A może intencją jest eskalacja? Może nie chodzi tylko o Ukrainę i Rosję.
Chiny zabiorą też głos w rocznicę wojny.
Źródło: 888.hu/Origo
Cywile Informacje:
...i rzeczywiście Chiny przemówiły dzisiaj. Wiadomość, że w pierwszą rocznicę konfliktu rosyjsko-ukraińskiego Chiny, które zabiegają o pozycję czołowej potęgi gospodarczej świata, opowiadają się również za rozwiązaniem negocjacyjnym. Podobne stanowisko od początku zajmował węgierski rząd. Pekin forsował m.in. poszanowanie suwerenności poszczególnych państw, raison d'être określonych potrzeb bezpieczeństwa oraz zakaz użycia broni nuklearnej.
12-punktowe memorandum wydane przez MSZ w Pekinie domaga się natychmiastowego wznowienia rozmów pokojowych między Ukrainą a Rosją. Dokument nosi wymowny tytuł „Stanowisko Chin w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu na Ukrainie” i pilnowano, by nie nazywać go „planem pokojowym”.
„Dialog i negocjacje to jedyne realne rozwiązanie kryzysu na Ukrainie” – czytamy w rezolucji.
Wyróżniony obraz: István Mirkó/Hungarian Nation