Politolog uważa, że trzeba pozostać w Unii Europejskiej, ale jej funkcjonowanie musi ulec radykalnej zmianie.
Półtora roku temu pisałem, że można myśleć o Huxicie, dziś uważam, że musimy ze wszystkich sił zostać w Unii Europejskiej, bo członkostwo daje nam pozycję, znaczenie i międzynarodowy autorytet, bo jesteśmy część sojuszu - powiedział Tamás Fricz w Hit Radio. Jednak politolog stwierdził, że stworzył też inny koncept, a mianowicie EUXIT. To znaczy, że my nie powinniśmy wyjeżdżać, ale UE powinna przejść radykalną reformę, organizacja powinna wyjść z tego "horroru" - powiedział. W rezultacie, dzięki nowej umowie zasadniczej, operacja mogłaby zostać radykalnie zmieniona w taki sposób, aby opierała się na silnych państwach narodowych.
Konsultant ds. badań Centrum Praw Podstawowych mówił o wojnie rosyjsko-ukraińskiej, że rok temu nie wykluczał wybuchu konfliktu – bo były oznaki, że coś się szykuje – ale raczej sądził, że do tego nie dojdzie . I uważał, że to pół wojny zastępczej, bo Rosja jest bezpośrednim uczestnikiem, podczas gdy Ukraina faktycznie walczy po drugiej stronie, ale w głębi duszy toczy się wojna amerykańsko-rosyjska. Już wcześniej było widać, że Stany Zjednoczone stopniowo zajmują pozycje wojskowe, co oznacza rozszerzenie NATO – powiedział Tamás Fricz.
Około 2008 roku sformułowano również postulat, aby Ukraina została członkiem sojuszu wojskowego, mimo że Władimir Putin już w 2001 roku zwracał uwagę państw zachodnich, że takie posunięcie byłoby zagrożeniem dla Rosji. A w 2022 roku już stało się jasne, że chcą przyjąć Ukrainę do NATO. Ponadto na konferencji bezpieczeństwa w Monachium, która odbyła się w tym roku
Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że chce zdobyć broń nuklearną. Czynniki te uczyniły sytuację niebezpieczną.
Zdaniem politologa zachodnie mocarstwa sprowokowały Rosję, ale Putin nie powinien być ponad to. Wojną Rosja naraziła się na zniszczenie relatywnie dobrze funkcjonujących wcześniej – przede wszystkim gospodarczych – relacji z UE i całym zachodnim światem, az drugiej strony obwinia się o wszystko. A faktem jest, że agresorami są Rosjanie, zaatakowali suwerenny kraj. Ale źle ocenili sytuację, myśleli, że dorwą Donbas w szybkiej wojnie. Ale sprawy nie są czarno-białe, w świecie niezachodnim postrzeganie Rosji nie jest tak negatywne, a nawet niektóre kraje azjatyckie, afrykańskie i latynoamerykańskie opowiedziały się po jej stronie na kilka sposobów, mówi Fricz.
WE reprezentuje to, co każą jej amerykańscy demokraci i globaliści
Do tej pory fronty się usztywniły, szanse na zawarcie pokoju zmalały, bo wojna ma działanie samostymulujące, żadna ze stron nie może poprzestać na wielkich stratach. Ani administracja Bidena, która odegrała pośrednią rolę w wojnie, bo w przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie, ani Putin, bo wyborcy pójdą do urn także w Rosji – twierdzi politolog.
Zdaniem Fricza ze smutkiem należy zauważyć w związku z wybuchem wojny, jak silnie Ameryka kontroluje kierownictwo Unii Europejskiej. Okazało się, że Unia nie ma suwerenności, Bruksela nie prowadzi niezależnej polityki. Powiedział, że większość państw członkowskich również znajduje się pod wpływem Waszyngtonu, ale są wyjątki, w tym Węgry.
Członkowie brukselskiej elity zaczęli być powiązani tysiącami nici ze światową lub inaczej znaną elitą finansową z Davos.
Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE), jest oddana tej grupie. WE reprezentuje to, co każą jej amerykańscy demokraci i globaliści, i jest absolutnie prowojenna.
Światowe Forum Ekonomiczne jest również zainteresowane kontynuacją wojny i ważne jest dla nich, aby Ukraina wygrała wojnę, ale także, aby Rosja osłabła i stała się dla nich terenem inwestycyjnym – stwierdził Tamás Fricz.
źródło: mandiner.hu
Wyróżniony obraz: Facebook