Po raz kolejny mogliśmy gościć w naszym kraju komisję parlamentarną UE. Po aferze z fałszywym Pegazem nikt nie uznał za konieczne zapraszać ich tutaj, ale przybyli, zobaczyli, choć nie wygrali. Nie mogli nawet tego zrobić, ponieważ kwestie bezpieczeństwa narodowego nie leżą w kompetencjach UE. Po drugie, podsłuchiwanie osób z punktu widzenia kontrwywiadu jest elementem praworządności we wszystkich krajach świata.
Donosy węgierskich partii opozycyjnych, jak zawsze, dokonywane są w celu osiągnięcia korzyści politycznych i nie jest przypadkiem, że ich zaprzyjaźnieni partyjni przyjaciele w Parlamencie Europejskim traktują je jako deser. Sprawa Pegasusa to kolejna okazja do wykorzystania ich negatywnego znaczenia do znalezienia powodu do wstrzymania środków należących do Węgier. Wstępnie napisany scenariusz z zaakceptowanym zgłoszeniem jest częścią spektaklu.
Komisje śledcze Parlamentu Europejskiego krytykują przede wszystkim polską i węgierską praworządność, a nad ich głowami płonie dom. Upadek przestępczego gangu Evy Kaili obserwowano latami z pomocą jej współpracowników lub nawet z przymrużeniem oka. Nie możemy oceniać ich metod jako żartów, bo na wzór poważnej korupcji patrzyli na obywateli Unii Europejskiej jak na głupców. Krótko mówiąc, zdrada mogła zostać zrealizowana, ponieważ przywództwo krajów autorytarnych zostało przedstawione jako demokratyczne z rozkazu. Faktem jest, że w Unii Europejskiej nie ma kontroli wewnętrznej, nikt nie uważa za ważne monitorowania tzw. „nocnych strażników”. Biurokracja UE oferuje obecnej lewicowej większości stół korupcji na tacy. Dla takich przedstawicieli komitet poszukujący „prawdy” jest doskonałą przykrywką.
Problem polega na tym, że wokół ich własnego domu byłoby mnóstwo rzeczy do zamiatania. Nie należy również lekceważyć faktu, że obywatele europejscy wykorzystują swoje forinty podatkowe jako turyści, kierując się fałszywymi twierdzeniami. Konsekwencją ich działań jest to, że od tyłu atakują kraje sojusznicze, a polityczna spekulacja ich partii lewicowych może toczyć się swobodnym torem, bo większość parlamentarna przełącza sygnalizację świetlną na zieloną. Polska i Węgry są ofiarami podwójnych standardów i cierpią z powodu „przyjaznego ognia”. Biurokracja parlamentarna UE chce wszelkimi sposobami wyeliminować możliwość narodowego, prawicowego i konserwatywnego rządzenia w Unii. Nie są selektywne w swoich środkach, mogą być prawne, ekonomiczne lub obrażać tradycje chrześcijańskie.
Nadszedł czas, aby wlać czystą wodę do szklanki roli UE. Woda musi być czerpana ze studni, którą większość z 450 milionów obywateli uznała za nadającą się do picia i nietrującą. Dawno minęły czasy, kiedy obywatele europejscy byli wprowadzani w błąd, wierząc, że ich inicjatywy zostaną oddane w dobre ręce.
Zardzewiała maszyneria UE wymaga starannego naoliwienia przygotowanego przez obywateli. Powtarzam, za smarowanie, a nie za łapówki!
Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. musi zostać wprowadzony szereg zmian związanych z ordynacją wyborczą. CÖF-CÖKA wskazuje, że w wyniku nowego rozporządzenia musi zostać powołany 27-osobowy komitet kontroli cywilnej, uwzględniający opinie obywateli Europy. Członkowie tej komisji byliby delegowani jeden po drugim przez parlamenty 27 państw członkowskich, reprezentujących każdy kraj, i przedstawialiby swój raport szefom rządów Rady Europejskiej, niczym trybunał obrachunkowy.
Źródłem informacji komitetu byłyby inicjatywy obywateli krajów członkowskich, a prawna i ekonomiczna kontrola systemu instytucjonalnego UE, przejrzysta dla obywateli, mogłaby wreszcie zostać zrealizowana. System wymaga także stworzenia innych nowych zasad reformy, których przygotowanie i dyskutowanie można znaleźć w parlamentach suwerennych państw, a następnie w Radzie Europejskiej. Następnie obywatele będą mieli możliwość zreformowania systemu instytucjonalnego UE, oddania głosu w imię poszerzonej i wspólnie realizowanej praworządności i prawdziwej demokracji.
Na podstawie tych pierwszych widać, że czasu na modyfikację systemu wyborczego jest coraz mniej, dlatego wezwano zaangażowane osoby.
László Csizmadia
przewodniczący rady nadzorczej CÖF-CÖKA