Népszava poszedł za Csaba Böjte, tylko dlatego, że (również) modlił się za György Budaházy.

„Kościół nie powinien przejmować roli niezawisłego sądownictwa […], bo nigdy w historii nic dobrego z niego nie wyszło, ani w tym kraju, ani gdzie indziej” – pisze Miklós Hargitai w Népszavie. Na Węgrzech o tym, czy ktoś jest winny, czy niewinny, decydują nie urzędnicy kościelni czy politycy, ale sądy państwowe.

Odbiorcą jest franciszkański mnich Csaba Böjte, który niedawno poprosił kilku swoich młodych mężczyzn o modlitwę za „niewinnie uwięzionego György Budaházy i jego towarzyszy”, aby mogli zostać jak najszybciej uwolnieni -

Módlmy się, aby wymiar sprawiedliwości jak najszybciej powiedział, że tak, mogą wrócić do swoich rodzin, dzieci i społeczności.

Hargitai ma rację, że o winie lub niewinności decyduje sąd; nawet jeśli ten osąd (w części lub w całości) jest sprzeczny z ludzkim poczuciem sprawiedliwości.

Surowy wyrok György Budaházy był sprzeczny z poczuciem sprawiedliwości Csaby Böjte (i wielu milionów innych ludzi) - dlatego mnich Deva poprosił swoją młodzież o modlitwę. (Oczywiście, felietonista Népszavy dokładnie o tym wie, po prostu nie jest w stanie powstrzymać starej bolszewickiej indoktrynacji: niech kościół zostanie przy stołku bożków!)

RTL Híradó skontaktowało się z bratem Csabą, który powiedział, że regularnie modli się za więźniów i często ich odwiedza, by wygłaszać wykłady.

Jezus Chrystus mówił też o „byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie”, czyli utożsamiał się z cierpiącymi ludźmi siedzącymi w więzieniu. Myślę, że modlitwa za nich jest naszym chrześcijańskim obowiązkiem.

I to Wielki Tydzień. Tydzień naszej wiary.

György Pilhál / Naród węgierski

Wyróżniony obraz: István Biró / MTI/MTVA