Z ostatnich doniesień wynika, że według „The Economist” w ostatnim okresie Stany Zjednoczone podsłuchiwały również węgierskich przywódców. Chociaż na razie nie wiemy więcej na ten temat, jeśli Angela Merkel była wówczas podsłuchiwana i która być może nieumyślnie stała się w ten sposób szantażowana (chociaż tego też nie można udowodnić), moglibyśmy się obrazić, gdybyśmy nie byli podsłuchiwani .
Mandiner zapytał eksperta tajnych służb Józsefa Horvátha o przechwytywanie. Cytujemy z pisma.
Każda tajna służba na pierwszym miejscu, na drugim i trzecim miejscu stawia własne interesy narodowe
- powiedział József Horváth, który uważa, że służby, które chcą chronić swoich przywódców państwowych, są teraz zmuszone do działania.
Cytując byłego dyrektora generalnego Mossadu, chciałbym przypomnieć; są przyjazne kraje, ale nie ma przyjaznych tajnych służb
on dodał. Zdaniem doradcy ds. polityki bezpieczeństwa Centrum Praw Podstawowych należy zauważyć, że wszystkie służby specjalne traktują własne interesy narodowe jako pierwsze, drugie i trzecie” .(...)
József Horváth powiedział, że odpowiedzialny polityk ma świadomość, że jeśli prowadzi politykę (której przeciwnikowi się nie podoba - red.), to można ją obserwować. Jak tylko się okaże, wszystko to może budzić nieufność, ale trzeba to brać pod uwagę.
Istnieją „setki sposobów” obserwowania i zbierania informacji, a na podstawie informacji, które do tej pory upubliczniono, nie możemy wiedzieć, jak pracowali Amerykanie – powiedział ekspert. Mogło to być rozwiązanie programowe lub mogli podłączyć się do systemu sieciowego .
Dziś również możliwe jest, że właściciel monitorowanego urządzenia nie musi nawet otwierać żadnego oprogramowania, a oprogramowanie szpiegujące jest nadal aktywne. Wiodące światowe supermocarstwa techniczne nie dzielą się swoim najnowocześniejszym sprzętem, przekazują go swoim sojusznikom tylko wtedy, gdy mają już lepszy, nowocześniejszy sprzęt – powiedział József Horváth.
Zwrócił jednak uwagę, że teraz wszystkie służby specjalne muszą działać, aby móc skuteczniej chronić przywódców własnego państwa, a mają do tego technologie. Kiedy wybuchła afera Snowdena, „niejaki Władimir Putin” zamówił u siebie usługi, które następnie odłączały się od internetu w najbardziej newralgicznych przypadkach, pozbyły się używanych wcześniej komputerów i wróciły do świata dokumentów pisanych na papierze mechanicznymi maszynami do pisania.
Czasem dobrym rozwiązaniem jest prosty drewniany klin,
zwrócił uwagę doradca ds. polityki bezpieczeństwa Centrum Praw Podstawowych.
Źródło: Mandiner.hu
Autor: Gergely Várhelyi
Zdjęcie: Hirado.hu