Rozmawialiśmy z Melindą Hal, psychologiem klinicznym i ekonomistką, o powstaniu ruchu LGBTQ, który teraz atakuje również przedszkolaki, o trzymaniu polityków w ryzach, o trzymaniu środowiska medycznego w niewoli, o interesach ekonomicznych ukrywających się w tle i o jak to wszystko wpływa na rozwój fizyczny i psychiczny dzieci. Jako czołowy badacz w Learning Research Institute MCC, jako psycholog w Baja Hospital dostrzega zarówno teoretyczną, jak i praktyczną stronę skutków ruchu.

Czy można powiedzieć, że niektóre dyscypliny zachodniej kultury, w tym psychologia, padły ofiarą ideologii LGBTQ?

Można to stwierdzić, bo o to tak naprawdę chodzi. Rewolucja seksualna, która rozpoczęła się w Stanach Zjednoczonych, była pierwszą przyczyną tego, gdzie jesteśmy dzisiaj. Oczywiście samo w sobie nie byłoby problemem, ruchy też mają prawo istnieć, ważna jest ochrona prawna, ale niestety doszliśmy do takiego poziomu, że

jest daleki od nauki, daleki od praw, zwłaszcza dzieci. Co więcej, można stwierdzić, że w wielu przypadkach jest to wymierzone w dzieci, ponieważ może to zakłócić ich rozwój psychiczny.

Oczywiście problem nie dotyczy osób, które nie deklarują orientacji heteroseksualnej lub uważają się za posiadających inną tożsamość płciową, ale raczej aktywizmu politycznego. Ponieważ w wielu przypadkach ci aktywiści zajmują agresywne i skrajne stanowiska w pewnych kwestiach i wysuwają twierdzenia, które brzmią naukowo, ale w rzeczywistości nie mają żadnych podstaw naukowych. Z punktu widzenia nauki jest wiele pytań otwartych, jedynym wnioskiem, jaki możemy przyjąć, jest to, że nauka nie jest obecnie w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na wszystkie pytania, które pojawiają się w tej dziedzinie. Być może za dziesięć, dwadzieścia lat pozycje naukowe zostaną zaakcentowane w wyniku badań genetycznych i osiągnięć technologicznych, ale dzisiaj jeszcze nie jesteśmy. Obecnie obalona mistyfikacja, że ​​istnieje gen homoseksualny, pojawiła się w węgierskiej świadomości publicznej zaledwie pięć lat temu. Szkody wyrządzone przez fabrykę fałszywych wiadomości można odczuć w mojej praktyce, liczba osób LGBTQ, które widzą, że nie otrzymują prawdziwej ochrony przed ruchami, zwielokrotniła się w mojej praktyce. Uważam, że nikt nie powinien być narażony na stygmatyzację, dyskryminację lub nadużycia ze względu na swoją tożsamość płciową, orientację seksualną, pochodzenie etniczne lub religię, jednak kapitał polityczny wykorzystywał tych ludzi w ostatnich latach.

Ale jak wspomniałeś, teraz wiemy, że nie ma genu homoseksualnego.

Zgadza się, nauka wyraźnie to obaliła, nie znaleźliśmy takiej kombinacji genów i nie możemy znaleźć dla niej żadnych biologicznych podstaw. Należy podkreślić, że nie znaleźliśmy jeszcze genetycznych podstaw heteroseksualnej orientacji seksualnej, czyli orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, zakładamy jedynie, że coś może być w biologii lub genetyce, ale w rzeczywistości to założenie również czeka na badania .

Problem w tej chwili polega na tym, że takie badania zostały wyraźnie zakazane w kilku krajach, a w niektórych bliskich nam krajach zachodnich temat orientacji seksualnej nie może być badany przy użyciu metodologii naukowej, ponieważ albo takie badania nie otrzymują pozwolenia etycznego, albo nie wolno go przeprowadzać.

W USA wyszły na jaw wyniki badań, które zostały błędnie zinterpretowane – nawet z powodu nacisków politycznych – i to samo w sobie budzi niepokój. Ponadto musimy pamiętać, że nauka nie może odpowiedzieć na wszystko – być może jest to niemożliwe – skoro wiemy, że duchowość jest równie ważnym czynnikiem w obrazie człowieka, jaki znamy dzisiaj, jak pozostałe trzy czynniki (bio-psycho-społeczne) .

Według nich polityka dławi naukę, a przynajmniej ją ogranicza. Ale kto dusi politykę? Bo trudno uwierzyć, że wszyscy czołowi zachodni politycy są jednocześnie aktywistami LGBTQ.

Widzimy, że pod pewnymi względami rozwinęło się bardzo poważne zaplecze gospodarcze. Na przykład osoby transpłciowe pojawiły się jednak w sporcie wyczynowym kobiet

nasza płeć biologiczna jest binarna, tzn. istnieją dwie płcie, męska i żeńska, a osoby interpłciowe nadal występują w 0,08 proc. całej populacji ludzkiej, w ich przypadku rozwijają się obie cechy płciowe.

Tak więc nasza płeć jest binarna i nie można jej zmienić, nawet jeśli ktoś otrzymuje preparaty hormonalne, usuwa się mu chirurgicznie niektóre narządy lub w inny sposób przekształca. Biologia jest z tego punktu widzenia bardzo decydująca i jest jasna już na bardzo wczesnym etapie wieku płodowego. Pojawia się w strukturze kości, układzie nerwowym i gospodarce hormonalnej.

„Nie można stworzyć pochwy, tworząc otwór w określonym miejscu. Jeśli całe ciało nie ma związku z biologiczną funkcją pochwy, to ten otwór nie jest pochwą. Podobnie, penisa nie można stworzyć po prostu tworząc coś podobnego. Pochwa czy penis mogłyby powstać tylko wtedy, gdybyśmy stworzyli całe środowisko biologiczne, w którym te narządy były osadzone” – filozof Christopher Tollefsen.

Innym przykładem z sektora biznesowego są kwoty dotyczące orientacji seksualnej i tożsamości płciowej wprowadzone już w Ameryce. Duże firmy muszą mieć określoną liczbę osób LGBTQ w zarządzie, co również świadczy o obecności leżących u podstaw interesów ekonomicznych.

Czy wydajność zostanie zastąpiona dyskryminacją ze względu na tożsamość płciową? Mimo to, o co chodzi?

Zainteresowanie nie jest jednak tylko ekonomiczne, głównym celem jest psychologiczne wstrząśnięcie najgłębszych struktur w człowieku. A jeśli jednym z najgłębszych fundamentów strukturalnych, „kim jestem i jakiej jestem płci?” jest wstrząśnięty, wtedy jednostka staje się bardziej podatna na manipulację, niepewna i niespokojna, i nie może poradzić sobie z kryzysami, dopóki nie otrzyma gotowych odpowiedzi. Myślę więc, że jest to złożony cel, który jest realizowany na całym świecie. Zmiana porządku świata odbywa się na wzór zmiany myślenia społecznego i ludzi, teraz w sposób kontrolowany.

Czy byłaby to transformacja społeczeństw?

Z jednej strony stworzenie nowej osoby, z całkowitą przemianą myślenia. Oni promują neutralność wartości, ale my promujemy orientację na wartości. To ostatnie oznacza, że ​​wartości układają się w hierarchię w ludzkim umyśle, organizacji i poprzez rozwój.

Co rozumiemy przez neutralność wartości?

Aby wszystkie wartości miały taką samą wagę. Ale to zasadniczo nie jest prawdą, ani natury ludzkiej, ani biologii, ani prawa.

Na przykład, według nich prawo do aborcji ma taką samą wagę jak ochrona życia, mimo że aborcja – ze swoim głośnym hasłem „moje ciało, moja decyzja” – jest także morderstwem. Ale ze względu na neutralność wartości te dwa prawa nadal pojawiają się z jednakową wagą, tak jak tolerancja została umieszczona na platformie, na której znajduje się ochrona dzieci.

A szkody spowodowane przez samo uczulenie są już widoczne. Nawiasem mówiąc, termin ten jest również używany w psychologii, oczywiście nie tylko w tej dziedzinie, ale teraz został zawłaszczony przez ruch. Oczywiście ochrona prawna mniejszości to ważna i rozwijająca się dziedzina, ale przeszliśmy już na drugą stronę konia.

Pewne grupy mniejszościowe, takie jak mniejszości płciowe, chcą praw, których przyznanie wstrząsnęłoby całym społeczeństwem.

Znów muszę tylko wrócić do tego, że źródłem konfliktu nie są ludzie prowadzący inny niż heteroseksualny tryb życia, ale bardzo głośni, można by rzec, niektórzy ludzie, którzy bronią swoich interesów agresywną retoryką opartą na zasada „cel uświęca środki”. Jako jednostka, a nie w służbie interesów społecznych.

Czy nadal chodzi o tolerancję, czy też doszliśmy do momentu, w którym trzeba nie tylko akceptować inność, ale ją kochać, szanować, a nawet stawiać na piedestale?

I podążać. Oto, co widzimy za umieszczaniem dzieci na celowniku. Powyższy cytat niestety pasuje również tutaj.

Na całym świecie widzimy dzieci będące ofiarami, ponieważ ochrona życia została umieszczona za prawami. Jednak psychiczne szkody wyrządzone dzieciom są trwałymi szkodami we wszystkich dziedzinach życia. Jej długoterminowe konsekwencje wykraczają daleko poza indywidualne traumy. Niezdolne do radzenia sobie, niespokojne, niepewne siebie, podatne na manipulację technogeneracje nadejdą.

I to jest problem, bo tylko przyszłe pokolenia mogą znaleźć rozwiązanie katastrofy klimatycznej, kryzysów gospodarczych, głodu, przeludnienia i chorób. Ale jak będą w stanie to wszystko zrobić, jeśli nie ma zdolności tolerowania niepokoju niezbędnego do wykonania, lub jeśli nie ma pytań na drodze do samowiedzy, bo podobno wszystko można zmienić, a tropy rzeczywistości się zacierają ?

Źródło: Melinda Hal/Facebook

lobby odbijają się szokująco w amerykańskich statystykach: jedna piąta, czyli 20 proc. pokolenia Z identyfikuje się jako LGBTQ, w porównaniu z 3,3 proc. pokolenia X czy 2,7 ​​proc. pokolenia wyżu demograficznego .

Próbowali wmówić nam, że istnieje podłoże biologiczne, obaliliśmy to, ponieważ nie wiemy, czy istnieje, a oni nadal to twierdzą. Szokujące statystyki tłumaczą „wychodzeniem do przodu”, tj. według nich każde społeczeństwo stało się o wiele bardziej tolerancyjne, więc ludzie o orientacji nieheteroseksualnej odważyli się teraz wziąć na siebie. Ale samo „pojawienie się” nie wyjaśnia tego ogromnego wzrostu. Tak jak nie było mutacji genetycznej. W niektórych krajach odsetek dysforii związanych z rolą płciową – zaburzenia tożsamości, która jest już klinicznym problemem psychologicznym i jest uwzględniony w DSM-5, naszym podręczniku klinicznym – wzrósł wśród młodych ludzi nawet o 4000 procent. Prawdopodobnie

w tle manipulacyjne działania mediów, które docierają do wszystkich, a za nimi aktywizm polityczny i kapitał ekonomiczny, którego cel jest teraz wyraźnie widoczny.

Konsekwencji nie da się już jednak ukryć: skandale, kalekie dzieci, procesy sądowe, zamknięcie niektórych poradni genderowych itp.

Co najmniej 85 procent młodych ludzi z dysforią ról płciowych powraca do heteroseksualnej orientacji seksualnej i stylu życia przed dorosłością. Problem polega na tym, że z pomocą mediów aktywiści promują styl życia LGBTQ tak, jakby był to trend w modzie, opakowując go jako atrakcyjny dla młodych ludzi i oczywiście przemilczając jego bardzo ważne zagrożenia. Ale wyraźnie widzimy z badań, że ryzyko samobójstwa wzrasta 3-5 razy dla osób dotkniętych chorobą; wzrasta również liczba epizodów depresyjnych, poziom lęku oraz częstość występowania zaburzeń osobowości. W większości przypadków jest to również poważny problem psychologiczny, który należy leczyć, ale nie hormonami.

Nawet bloker dojrzewania skutkuje trwałym uszkodzeniem organizmu, te formy przejścia oznaczają również sztuczną bezpłodność. Każda osoba transseksualna przechodzi nawet 50 interwencji i nie są to małe interwencje, nie „jednodniowe” operacje. Nasze ciało nie może zostać przekształcone przez przecięcie go na nowo, a następnie, jeśli tego żałujemy, przekształcenie go. To droga jednokierunkowa, nie ma odwrotu.

Ale nawet leczenie hormonalne powoduje długotrwałe uszkodzenia. Istniała procedura, w której pojedyncza dawka była równoważna zawartości hormonów w stu pigułkach antykoncepcyjnych. Pomyślmy, co to robi z ludzkim ciałem! I zwróćmy uwagę nie tylko na to, jak tożsamość płciowa i orientacja seksualna czy samo życie seksualne będą działać w przyszłości, ale także na to, jak wzrasta liczba zachorowań na nowotwory, podczas gdy problem psychiatryczny pozostaje.

Dziewczęta, które przyjmują testosteron, są narażone na zwiększone ryzyko cukrzycy, raka endometrium, uszkodzenia wątroby, raka piersi, zawału serca i udaru mózgu.

Dokładnie. W niektórych krajach dzieci mogą zdecydować się na przyjmowanie blokerów dojrzewania od 12 roku życia, a także mogą rozpocząć przejście z medycznego punktu widzenia. Nie musi to oznaczać operacji, ale jest to zupełnie niezrozumiałe, skoro układ nerwowy nie wspiera nastoletnich dzieci w decydowaniu, w jaki sposób chcą ingerować w swoje zdrowie, mając długoterminowy, trwały wpływ na siebie.

Czy jest to etycznie zgodne z medycyną?

Jest to problematyczne zarówno etycznie, jak i naukowo: płat czołowy, który jest główną strukturą mózgu odpowiedzialną za racjonalne podejmowanie decyzji, dojrzewa nawet w młodym wieku dorosłym. Pełnoletności nie ustaliliśmy przypadkowo.

Nie możemy powiedzieć, że nastolatki, nie mówiąc już o młodszych, mogą koniecznie podjąć racjonalną decyzję. Jeśli u dziecka zdiagnozowano raka, to nie przypadek, że to nie on decyduje o radioterapii, ale rodzic, który jest głównym decydentem w tej sprawie, bo to on jest w stanie to ocenić.

Oczywiście w taki proces musi być zaangażowana cała rodzina, popieram to, bo inaczej nie będzie efektywnej współpracy, trzeba też zapytać i odpowiednio poinformować dzieci, ale obserwujemy tendencje w drugą stronę: dzieci nie są odpowiednio informowane, nie ma wzmianki o trwałym uszkodzeniu podczas konsultacji jeden na jeden. W rzeczywistości to nie psychologowie czy pedagodzy zamienili się w konsultantów, ale zewnętrzni aktorzy rozmawiają z dziećmi o czynnikach przejściowych zmieniających płeć w krajach zachodnich. Jednak dzięki Internetowi trendy pojawiają się znacznie szybciej niż wcześniej, można powiedzieć, jak grom z jasnego nieba.

Czy rodzice są celowo wypychani?

Oczywiście, ponieważ tylko rodzic mógł powstrzymać to szaleństwo. Najpierw likwidowano ojców z rodziny, pod hasłem ruchu, że wszyscy ojcowie są sprawcami przemocy i że autorytet ojcowski jest czynnikiem negatywnym, który należy odrzucić. Potem zaczęto też likwidować matki, z przekazem, że matką może być każdy, rodzina może składać się z każdego i tak dalej. To są całkowicie ekstremalne wytyczne, a nie dotyczące tworzenia więzi, miłości i intymności. Muszę jeszcze raz podkreślić, że aktywizm polityczny stara się zaszczepić w umysłach młodych ludzi ekstremistyczne przesłanie i przyciągnąć ich powszechnym kłamstwem, że można być kimkolwiek.

Nie znajduje to jednak poparcia w biologii, nie możemy być nikim, nawet poza interwencjami medycznymi.

A co z maluchami?

To jest najbardziej niepokojące. Z pomocą mediów ruchy zaczęły naciskać na przemiany społeczne dla małych dzieci. Często jesteśmy krytykowani za to, że nie twierdzimy, że dzieci są wysyłane na operację zmiany płci, ale koncepcja przejścia może być społeczna, prawna i medyczna, a wśród nich zmiana społeczna zwykle następuje jako pierwsza. W przypadku układu nerwowego trzeba myśleć schematami, które pojawiają się w umysłach dzieci jako reprezentacje i obrazy. I te obrazy są stale różnicowane podczas naszego rozwoju. Mamy obraz wyglądu matki i obraz ojca, który jest pierwszym bodźcem, kiedy ustalamy różnicę między nimi. Jaka jest różnica? To wtedy często słyszy się złowieszcze zdanie Oviapu „dziewczyny mają cipki, chłopcy mają ciasteczka”. I to jest pierwsza manifestacja bodźca, który wszedł. To wszystko, co dzieci w wieku żłobkowym i przedszkolnym wiedzą o różnicach między mężczyznami i kobietami.

I te kadry są całkowicie rozmyte, kiedy, powiedzmy, mężczyźni przebrani za syreny, z brodami i tiulem, dają prezentacje dzieciom.

A kolejnym bodźcem jest to, co wie mama i co wie tata. Język miłości to nie to samo. Autorytet ojcowski odgrywa ważną rolę w rozwoju, dzieci proszą rodziców o zupełnie inne rzeczy, zwracają się do ojca i matki z różnymi problemami.

Dlaczego środowisko medyczne jest tak podzielone w tej kwestii?

Myślę, że powodem jest rozprzestrzenianie się neutralności wartości. W wielu przypadkach lekarz również stara się pomóc w tym kierunku, mimo że pomoc nie ma na celu zaspokojenia chwilowych potrzeb klienta.

Jeśli zaspokajamy potrzebę, wspieramy utrzymywanie się niepożądanej grupy objawów i psychopatologii.

W wielu przypadkach jednak potrzeba jest zaspokajana, choć może wynikać z nagłego okresu buntu lub wpływu współczesnych.

Źródło: Melinda Hal/Facebook

A podział wewnętrzny?

Ostrzenie rozpoczęło się dwa lata temu wraz z publikacją książki Meseország Mindinkié . Było kilka etycznie wątpliwych działań, w szczególności petycja przeciwko starszemu koledze.

Było to sprzeczne zarówno z etyką, jak i z profesją, a także z naszymi podstawowymi zasadami i śmiem twierdzić, że dokonali tego działacze polityczni.

A fundamentalnie nieetyczna petycja nie może być oparta na podstawach naukowych, ani nie jest istotna. Niestety dwa lata temu nie udało nam się rozpocząć dialogu, później Węgierskie Towarzystwo Psychiatryczne wydało oświadczenie, w którym sformułowało bardzo surowe, naukowo wątpliwe twierdzenia, a my dopiero po tym zabraliśmy głos.

przez „my” psychologów zorientowanych na wartości ?

Zgadza się. I ci wysokiej rangi koledzy, którzy zrozumieli naukowe podłoże powyższego. Muszę dodać, że temat jest bardzo specjalistyczny i nawet jeśli ktoś jest psychologiem lub lekarzem, klienci transpłciowi niekoniecznie pojawiają się w jego praktyce. Dlatego trudno było zgromadzić ludzi, którzy mają czas, energię i motywację do przeglądu światowej literatury od A do Z, skoro codziennie na dany temat ukazuje się 3-4 tys. artykułów naukowych.

Jednak psychologowie dziecięcy wiedzą tylko, czy jest to korzystne, czy raczej szkodliwe dla dzieci w wieku przedszkolnym, jeśli przedstawia się im w tym wieku jakiekolwiek treści seksualne (edukacja, uczulenie, osoby transpłciowe), prawda?

Prawdę mówiąc, od tego rozpoczęliśmy profesjonalną debatę, a następnie po zeszłorocznym oświadczeniu Towarzystwa Psychiatrycznego kontynuowaliśmy ją również tutaj. Musieliśmy również uzasadnić najbardziej podstawowe dowody w psychologii i psychiatrii. Między innymi ten rozwój jest etapowy, a etapy te opierają się na sobie. Chociaż pod wieloma względami przewyższyliśmy Freuda, istnieje konflikt edypalny, istnieje poszukiwanie tożsamości i istnieją stany regresywne, co oznacza, że ​​jeśli konflikt nie zostanie rozwiązany we właściwych ramach czasowych, będziemy się cofać i z powrotem do dotkniętych stadiów, co może również prowadzić do zaburzeń osobowości. Niektórych praw nie można przekroczyć. Więc od tego zaczęliśmy debatę, we wrześniu zeszłego roku na konferencji Węgierskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, kilkoro z nas wstało i przedstawiło swoje argumenty, podczas gdy

dziesięciu profesorów wydało oświadczenie, które skutecznie obaliło oświadczenie Towarzystwa Psychiatrycznego, a społeczność zawodowa nie obaliła tego ostatniego.

Od tego czasu widzę, że wreszcie możemy prowadzić dialog, możemy się wspierać bez wchodzenia w personalia, nawet jeśli mamy różne podejścia polityczno-ideologiczne. To ważny i pozytywny krok naprzód, ale trzeba było położyć podwaliny i przywrócić go do przestrzeni naukowej i powiedzieć, że

tego rodzaju naciski ze strony aktywizmu politycznego nie będą tolerowane przez węgierską profesję psychologów i psychiatrów.

Czy uważa Pan, że jest szansa na uwolnienie zniewolonego zawodu?

Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność, ale myślę, że nie jesteśmy na Węgrzech w złej sytuacji, można śmiało zwrócić się do protokołów zawodowych i przedstawicieli profesji. Inną kwestią jest to, jak długo utrzymamy linię frontu, ponieważ czasami przegrywamy bitwę w wyniku cyfryzacji i integracji aktywistów. Na przykład kolega Ádám Németh mówił w artykule o tym, że każdy klient LGBTQ na Węgrzech może przejść terapię naprawczą. Jednak nie znam ani jednego kolegi, który prowadzi terapię reparatywną.

Tu bardziej chodzi o to, że psycholog nie zawsze musi zaspokajać potrzeby swojego pacjenta, bo nie osiąga w ten sposób rozwoju.

Ádám Németh przedstawił badanie, którego metodologii nie znamy, ani prawdziwych danych. A takie wypowiedzi powodują ogromną utratę zaufania do klientów LGBTQ, dlatego tym kolegom, którzy nie chcą zaakceptować sprzeciwu, polecamy spróbowanie lektury opracowań, które zapewniają rozwój zawodowy i zbadanie wszystkich stron.

Podejście zorientowane na wartości wspiera profesjonalne debaty i mimo napotykanych trudności opowiadamy się za przejrzystym prezentowaniem nauki i znaczenia ochrony życia.

I jestem optymistą. Nadejdzie czas, kiedy przedstawiciele zawodów pomagających wspólnie staną na pierwszej linii frontu w obronie dzieci.

Wyróżnione zdjęcie: Rita Pongrácz