W tytule włączyłem zabawny wierszyk dla dzieci, o którym kiedyś powiedziano: „był sobie człowiek, broda mu rosła, konopie”. Głupich i absurdalnych rymowanek uczyliśmy się w przedszkolu, w tych instytutach, w których ostatnio często pojawia się podobne słowo. Na razie może nie uczą dzieci przewrotnych wersetów, ale kto wie?
Ale to, że o maluchach coraz częściej mówi się w życiu codziennym, także jako o ofiarach i obiektach pewnej teorii, jaką jest teoria płci, jest bardziej oczywiste niż dzień. W jakiś sposób prasa też straciła orientację, nie ma gazety ani czasopisma, które nie przedstawiałoby swoim czytelnikom w jakiejś formie artykułów o szerzeniu się tzw. teorii gender, przeplatając coraz bardziej absurdalną już rzeczywistość absurdalnymi historiami. Na razie można udowodnić, że teoria ta nie ma na Węgrzech tak dużej „rzeszy fanów”, jak na kulturalnym Zachodzie, ale codziennie dowiadujemy się o niektórych horrorach, które w większości są postrzegane z obojętnością w społeczeństwach niewiarygodnie inkluzywny i niegodny wszystkich istot ludzkich. W naszym przypadku szaleństwo nie osiągnęło jeszcze apogeum, ale nie jesteśmy od niego daleko. Słyszeliśmy również o kampaniach uświadamiających, które oczywiście poruszają poruszające szczegóły na temat LGBTQ itp. ideologii, ale łatwo udowodnić, że na razie jesteśmy w tyle za nimi w tej dziedzinie, prawie tak samo jak pod względem wielkości dochodu narodowego i zarobków Węgier.
Ale niebezpieczeństwo jest coraz bliżej, o czym świadczą krajowe artykuły, które w ciągu ostatnich kilku dni mówiły o „dzikich popędach” tego zjawiska, i to w bardzo dużej objętości. Dowiedzieliśmy się na przykład, że w Budapeszcie odbyła się aseksualna parada. Cóż, na wypadek gdyby ktoś nie wiedział, osoba aseksualna to osoba, która rzadko lub nigdy nie czuje pociągu seksualnego do innych ludzi. OK. Po co maszerować na to? Kogo obchodzi, jaka jest jego „orientacja”?
Wyjechać! Tylko nie rób z tego obowiązku. W każdym razie, oni już mają flagę, flagę bezpłciowej dumy, to też jest w porządku, więc niech tak będzie! Ale czego oczekują od nas, którzy nie chwalimy się swoją orientacją seksualną, nawet się nią nie obnosimy? Mamy maszerować z nimi? Czy powinniśmy je usunąć?Wtedy też okazało się, że my, mieszkańcy Budapesztu, mamy burmistrza, który potrafił powiedzieć: „Chcemy stworzyć kraj, w którym każdy, niezależnie od wieku, będzie mógł być dumny każdego dnia w roku, a nie tylko w miesiącu dumy” ”. Oczywiście, zgodnie z twoją wypowiedzią, są tutaj ludzie, którzy są dumni tylko podczas miesiąca dumy. Ich dusze są na nim! Cóż, znam homoseksualistów.
I zgłaszam się do burmistrza, zachowują się normalnie. I przysięgam, ich szczęście nie ma nic wspólnego z Paradą Równości. Bez tego mogą być szczęśliwi. W rzeczywistości! Mają już dość tego drażliwego tematu i nie podzielają opinii naszego burmistrza, że Parada Równości powinna być prawdziwym radosnym świętem także w Budapeszcie.
I dodałbym, że życie w tej nieustannej kampanii oświecenia jest bardzo niegodne. W ostatnich dniach mogliśmy również przeczytać informacje o tym, że na Zachodzie panuje gorączka zmiany płci, gdzie gwałtownie rośnie liczba młodych ludzi identyfikujących się jako transpłciowi, ale kiedy nastolatki chcą zmienić płeć , nie udziela się im zbyt wielu informacji, nie mówi się im o ciemnych stronach kuracji, że tak powiem.
Chciałbym tylko skomentować to na spokojnie, czy oni mają odwagę powiedzieć, że żyją w państwie prawa? Ukrywając „ciemne strony”? Cóż, szukajmy dalej!
W restauracji w Budapeszcie transwestyci wili się na oczach małych dzieci, a następnie je przytulali. Małe dziewczynki były zmuszane do prostytucji w pensjonacie w Debreczynie. W obu przypadkach podjęto działania policyjne, ale nasze poczucie sprawiedliwości jest nadal zachwiane, mamy nadzieję, że te ekstremalne stworzenia zostaną surowo ukarane. Współczujemy policji, że musi zajmować się tak niegodnymi i obrzydliwymi przypadkami.
Niestety, wiadomość, że prawnicy ONZ uważają, że nadmiernie kryminalizujemy seks dzieci, jest również z tym związana. Mówią nam więc, że nie powinniśmy być tak oburzeni przestępstwami seksualnymi wobec dzieci. A to są ludzie prawa!Znakomici ludzie, tacy jak Zsolt Pozsgai, jeden z moich ulubionych dramaturgów, czy András Koltay, prezes National Media and Communications Authority, mieli zasadniczo to samo zdanie, gdy prasa twierdziła, że przeżywamy kryzys rodzaju ludzkiego, że wypaczana jest rola społeczeństwa i mnożą się ludzie sprzeciwiający się tradycyjnym wartościom.ataki.
Ataki te są wspierane przez przytłaczającą siłę ekonomiczną i kulturową. Czytanie faktów daje do myślenia o wielu rzeczach. Gdzie spieprzyliśmy? Co zrobił rodzic? Jakie byłoby zadanie nauczyciela? I tak dalej. I kwestia pytań: czy kiedykolwiek znajdziemy granice? Jak daleko możemy się posunąć? I jak długo możemy wytrzymać? Kłócę się z Zsoltem Pozsgai tylko o tyle, o ile być może rasa ludzka nie jest w kryzysie, ale brakuje ludzkiej odwagi.
Źródło: Magyar Hírlap/Katalin Kondor
Wyróżniony obraz: MTI/Szilárd Koszticsák