Komárom zostałby zdegradowany, a tereny zamieszkałe przez Węgrów zostałyby podzielone zgodnie z nową słowacką koncepcją administracji publicznej. Układ technokratyczny czy ruch szowinistyczny? Pewne jest, że nowe plany nie pomogą Węgrom.

Słowacja, czy też Czechosłowacja, jak ją nazywano przed Wielkim Rozbiorem, przeszła i przetrwała niemało reform administracji państwowej, nie mówiąc już o skandalicznych reformach diecezji rzymskokatolickich w 1977 i 2008 roku, które wyraźnie wymierzone były w „pion” rozdrobnienie węgierskiej wsi. Polityk Péter Őry, prezes Stowarzyszenia Obywatelskiego Pro Civis, ekspert ds. reform administracji publicznej, tak odpowiedział na pytanie naszej gazety:

Ile reorganizacji było w tym kraju, to zawsze niekorzystnie wpływało na Węgrów”.

Słowacja zazwyczaj ignorowała międzynarodowe zobowiązania i umowy ramowe, które również podpisała, zakazując podziału mniejszości.

Taka była reforma administracji państwowej wprowadzona w latach 1996-2000, definicja powiatów i powiatów. Pozornie możliwe było tworzenie małych okręgów na terenach niesłowackich, ale żaden ze zlikwidowanych w 1960 r. okręgów węgierskich nie został przywrócony.

Na przykład zamieszkały przez Słowaków okręg Selmecbány może liczyć 16 600 osób, ale w regionie Galánta dwa razy więcej Węgrów nie mogłoby mieć własnego okręgu.

W wielu miejscach osady zostały odcięte i podzielone na dzielnice o mieszanej populacji,

zazwyczaj odnosząc się do względów budżetowych, oczywiście nie niezależnie od tego, że podzieleni Węgrzy łatwiej ulegają asymilacji: tak było w przypadku osiedli wysłanych do Szenci, Galántai, Vágsellye i innych okręgów. Dzielnice powstały wzdłuż granic dzielnic, kierując się podobną logiką - wystarczy spojrzeć na mapę.

A teraz nowa reforma administracyjna, która wyciekła z wnętrza kraju, podsyca nastroje. Szczegółowy materiał na ten temat dotarł do węgierskojęzycznej redakcji dziennika Denník N, Napunk, ale nie do Związku Wsi i Miast Csallóközi, a artykuł przedstawia wydarzenia i plany w tonie neutralno-pozytywnym.

Zgodnie z dokumentem „reforma” będzie kontynuacją poprzedniej logiki z fuzjami i przeklasyfikowaniami. Na przykład dzielnica Komárom przestałaby istnieć, a powstałaby większa dzielnica Érsekújvár, czyli miasto z przewagą węgierską zostałoby zdegradowane,

a Somorja, która również ma większość węgierską, zostałaby przyłączona do okręgu bratysławskiego. Zmieniono by też obwody, więc szanse na uzyskanie mandatu w Nagyszombacie byłyby jeszcze mniejsze niż dotychczas. Okazało się również, że wnętrze pracuje nad planem od 2021 roku, z wyłączeniem opinii publicznej i osób zaangażowanych. Głównym powodem jest to, że reformy, które miały miejsce do 2000 r., nie zostały zakończone sprawiedliwie, a także uzasadniona krytyka kierunku kierowanego przez Vladimíra Mečiara.

Zdaniem Pétera Őry'ego koncepcja już teraz pokazuje, że chodzi o podział dzielnic i regionów zamieszkałych przez Węgrów.

Podkreśla: to nie może być przypadek, że dzielnica Dunaszerdahely, która ma tradycyjnie węgierską większość, jest sklasyfikowana jako Felső-Csallóköz w powiecie bratysławskim i dzielnica Galánta w powiecie Nagyszombati. W wyniku reformy liczba przedstawicieli Węgier uległaby zauważalnemu zmniejszeniu. Jeśli przekształcenie obejmuje również fuzję osiedli, dalszą konsekwencją może być utrata dziesiątek, a raczej setek mandatów burmistrzowskich. „Subtelnie ograniczają użycie języka węgierskiego i edukacji w języku węgierskim. W miarę jak nasze poparcie słabnie, wszystkie instytucje kulturalne, teatry i muzea poszłyby na marne – wylicza. „Ponadto pomysł nie odzwierciedla rzeczywistego stanu regionów naturalnych”.

 „Nie ma gorącej, głośnej antywęgierskiej wrogości, zamiast tego, jak w piłce wodnej, są podziemne, podstępne kopnięcia”

- wyraża Péter Őry. Rząd Igora Matoviča nie był wyjątkiem, wystarczy pomyśleć o jego stosunku do podwójnego obywatelstwa.

Co do tego obaj nasi mówcy są zgodni: ponieważ rozpadowi słowackiego rządu brakuje jeszcze miesięcy, koncepcja na razie utknęła na etapie projektu. Oczywiście, zdaniem Gézy Tokára, nie ma gwarancji, że tak pozostanie, jeśli następny rząd uzna to za swoje, może to przeprowadzić. Zdaniem Pétera Őry'ego tym bardziej niebezpieczne jest to, że odbywałoby się to pod trawą, z pominięciem wszystkich, co ostrzega przed ruchem sił, które nieustannie działają w celu stłumienia Węgrów. Według polityka odpowiedź na to jest jedna: sformułowanie własnych potrzeb Węgrów na wyżynach, czyli koncepcja samorządności na poziomie regionalnym.

Cywile Info: Problem z pokojowym rozwiązaniem Trianon polega na tym, że w międzyczasie ukradkiem eliminują oni możliwość kultywowania własnej tożsamości przez blokowych Węgrów. Jest to typowe dla „hurra optymizmu” – przede wszystkim ze strony lewicy, która nigdy nie była zainteresowana losem narodowym – która towarzyszyła naszemu wejściu do UE i towarzyszy Trianon do dziś. Lewica, jak sama przyznaje, interesuje się tylko 93 tysiącami kilometrów kwadratowych, na których mieszkają obywatele republiki, jak lubią nazywać Węgrów mieszkających w Belhonie! Wraz z naszym wejściem do Unii Europejskiej i strefy Schengen chcą raz na zawsze zapomnieć o tragedii w Trianon. W końcu przepuszczalność granic, swobodny przepływ kapitału i siły roboczej rozwiążą również kwestie narodowościowe. Niech na dłuższą metę będą to tylko Słowacy, Rumuni, Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy i Austriacy. Jak bardzo boli lewicę, skoro w swojej genezie dokładnie przygotowali okaleczenie ojczyzny. Dziś też nie myślą inaczej.

Jednak to nas boli. (Porównaj: Gyula Trianon-Illyés Gyula Trianon-Illyés jest Węgrem) Stać przy naszych braciach i udzielać wszelkiej pomocy materialnej, duchowej i organizacyjnej dla ich przetrwania. Ponieważ naszym obowiązkiem jest ochrona kraju św. Istvána, niezależnie od tego, gdzie przebiegają granice państwowe. To solidny punkt w dzisiejszym modnym i uciekającym relatywizmie-dumpingu. Koncepcjom globalizmu i sfederowanej Europy może przeciwstawić się tylko naród historyczny, zachowujący swój język, kulturę, tradycje i wiarę.

Hej, jak to może być nawet w warunkach mniejszości? Nie może być, zdaje się! Jednolity, jednojęzyczny system aspiracji państwa narodowego – jeden język, jeden kraj – zawsze pojawia się siłą lub pod moim wpływem. Dla przypomnienia pozwolę sobie zacytować, że w Królestwie Węgier można było realizować szereg praw mniejszości. Ustawa o obywatelstwie Eötvösa z 1868 roku była najbardziej postępowa na całym świecie. Jednak cały ten pełen dobrych intencji narodowo-liberalny wysiłek został wykorzystany przez sąsiednie państwa gotowe do skoku i obrócone przeciwko nam w tragicznym momencie.  

Kotlina Karpacka jest przestrzenią historyczną, w której jedynie pełne i całkowite nadanie praw narodowych, rozszerzenie i wzajemne uznanie funkcjonujących autonomii oraz zapewnienie przetrwania i rozwoju mniejszości węgierskiej ze strony państw-sukcesorów może być jedynym realną ścieżkę, a nie rozpad w globalizmie, anulowanie lub topienie znaków narodowych. Swoją drogą wojna na Ukrainie wyraźnie pokazuje konsekwencje nietolerancji, niestety widać to również na Zakarpaciu.

Mamy nadzieję, że węgierski rząd narodowy będzie zawsze stawał w obronie Węgrów za granicą, dopóki nie osiągnie swojego celu. Trianon nie może być przekroczony, a dalszemu powiększaniu sum lub otwieraniu należy za wszelką cenę zapobiegać!

Źródło i pełny artykuł: Mandiner

Wyróżniony obraz: Shutterstock