Tak kochanie, chcę mieszkać w kraju takim jak dzisiejsze Węgry.
gdzie zaczyna się Ustawa Zasadnicza: „Boże, błogosław Węgrom!”;
gdzie nie ma wojny i mamy nadzieję, że nie będzie, ponieważ ten rząd stawia opór;
gdzie mogę zapewnić bezpieczeństwo mojej rodzinie i przyjaciołom;
gdzie granica państwowa jest traktowana poważnie;
gdzie jest porządek;
tam, gdzie nie ma możliwości trzymania broni w domu, zawsze trzeba być gdzieś członkiem, w jakimś klubie łowieckim, strzelnicy lub stowarzyszeniu;
gdzie matką jest kobieta, a ojcem mężczyzna, a nie odwrotnie;
gdzie nasze dzieci w przedszkolu/szkole nie mogą zostać zniszczone psychicznie przez włochate, brodate smocze królowe;
gdzie ludzie nie mogą zadeklarować, że są stołkami i nie mogą być małżeństwem ze stołem lub ze sobą;
gdzie bajki i literatura młodzieżowa nie są wyróżnione pod hasłem uczulenia;
gdzie nie ma wspólnej toalety dla kobiet i mężczyzn;
gdzie nie ma „miękkich narkotyków” i liberalizacji narkotyków;
gdzie kościoły nie są zamieniane na kawiarenki internetowe, ale odnawiane;
gdzie przyroda jest także świątynią Boga;
gdzie Trójca Święta nie jest Marksem-Engelsem-Leninem;
gdzie patriotów nie nazywa się nazistami;
gdzie Węgrzy pozostawieni poza granicami są również uważani za należących do narodu węgierskiego;
gdzie rodzinom pomaga się ze wszystkich sił;
gdzie emeryci nie są żałowani, ale doceniani i wspierani finansowo;
gdzie rok 1956 nie jest kontrrewolucją;
gdzie wzorem do naśladowania nie są Great White i Pankotails, ale Nemecsek i Dobó;
gdzie zdrajcy donaci są wyzywani i pogardzani;
gdzie szefem rządu nie może być ktoś, kto nazywa Świętą Koronę „insygniami królewskimi”;
i gdzie zaczyna się nasz hymn narodowy: „Boże, błogosław Węgrom!”.
Wentylator mgły
Wyróżniony obraz: Árpád Kurucz / MN