W środę drużyna piłkarska z Székely odniosła niezwykły sukces! Po raz drugi z rzędu zdobyli Puchar Rumunii i ponownie wrócili do domu, do Sepsiszentgyörgy. Rumuńscy ultras z Cluj-Napoca robili wszystko, żeby zmylić zawodników Szent-Györgyi, rzucali petardy na boisko, prawie ich nie było widać, tyle dymili. Dzięki Bogu kanał m4 również transmitował mecz i mogliśmy zobaczyć, że nie tylko kibice Cluj, którzy często skandowali antywęgierskie, rasistowskie rymowanki, ale także sędzia i VAR dmuchali na Szeklerów.

Między innymi nie strzelili jednorazowego gola, arbiter nawet nie wyszedł sprawdzić VAR, podobnie było w podejrzanej sytuacji karnej. Widz powiedział też: to jest Rumunia!

Oficjalna strona Sepsi OSK

Więc każdy mógł to zobaczyć, był cel. Mecz zakończył się wynikiem 0:0 w regulaminowym czasie gry i dogrywce, drużyna z Saint-Georges wygrała 5:4, zdobywając 11 punktów. Teraz nie musisz być wielkim ekspertem: ta piłka jest całkowicie poza linią bramkową!/Źródło: oficjalna strona Sepsi OSK.

Cytuję komentarz innego fana:

Sepsi odniosła ogromny sukces!!!

Robił to wszystko w kontekście, w którym oprócz nich, poza nami (kibicami), głównym zadaniem wszystkich było dopilnowanie, aby Puchar Rumunii nie trafił do gabloty stadionu Szentgyörgyi!! mówię NIE !!!!

Sprytni nie liczyli na to, że Diószegi nie sprzeda naszego marzenia, odmówi oferty, jego gladiatorzy staną do walki, pokażą rodakom jak to możliwe, może po prostu trzeba mieć kręgosłup, wolę!! !

Jestem dumny z całego zespołu, łącznie z profesjonalną kadrą, za kilogram nie zdradziliście całego narodu!!!

Dalej Sepsi, dalej Székelys, niech żyje Naród!!!! ( Pełny komentarz tutaj - red.)

Premier Viktor Orbán nie zapomniał o nadzwyczajnym zwycięstwie nad Universitatea Cluj. Pogratulował prezesowi drużyny, który ciężką pracą przez 10 lat stworzył ten zespół z niczego, a dokładniej z własnej wiary i marzenia, który również zajął czołowe miejsce w tegorocznych mistrzostwach.

Ponadto mistrz piekarza Diószeg jest znany w całej Transylwanii (pisaliśmy już o nim tutaj , tutaj i tutaj) ze swojej piekarni i chleba pityókás (ziemniaczanego). Moja piekarnia zatrudnia co najmniej 200 osób w Székelyföld. Jest osobą, która potrafi organizować, przewodzić i prowadzić autentyczne społeczności do sukcesu.

On i jego fani nie obrażali ani nie narzekali, po prostu wiwatowali i wierzyli w zwycięstwo. To nie był piękny mecz, ale szlachetna walka. Chłopcy pokazali, że miś to nie zabawka!

Dalej, György Sepsiszent! A jak powiedział ojciec Bem: Naprzód Szeklerowie!

 

Wyróżniony obraz: Kronikaonline.ro/Attila Pinti