Die Welt pisze o upadku Niemiec. Według niemieckiego dziennikarza i pisarza Haralda Martensteina państwo niemieckie nie spełnia już swoich najbardziej podstawowych obowiązków, a niemiecka polityka wewnętrzna nie ma szacunku dla drugiego człowieka. Twoje komentarze na temat Berlina mogą dotyczyć nawet Budapesztu.
Na łamach „Die Welt” Martenstein wyjaśniał, jakie są jego zdaniem warunki panujące w Niemczech: „Zawsze dziwnie było wracać do Berlina z innej metropolii, czy to z Wiednia, Madrytu, Miami czy Zurychu. Widziałem upiorne berlińskie lotnisko, które często było w połowie puste, kiedy przyjechałem, i wydawało mi się, że jest za duże. (…)
„Przedwczoraj na stacji kolei miejskiej na lotnisku bezdomny pijak leżał na ziemi i chrapał w kałuży piwa i moczu”.
Autor dodał: W Berlinie ludzie nauczyli się to wszystko ignorować. To
parki zostały same, trawa wysoka, szare betonowe mury pokryte sloganami i graffiti, wszędzie brud i rozkład, budowa w ogóle nie postępuje, plamy oleju i zaschnięty brud na popękanych chodnikach były dokładnie takie same to samo w zeszłym tygodniu iw zeszłym miesiącu.
„Czujesz, że kraj chyli się ku upadkowi, ale produkcja haseł i apeli idzie pełną parą”
on dodał. Według niego, wielu ludzi to denerwuje.
Zdaniem autora Niemcy zadają sobie pytanie: „Gdzie jest szacunek, jakim darzy mnie państwo? Dla moich potrzeb, dzieła mojego życia? Kiedy przed ratuszem pojawi się flaga dedykowana specjalnie tym, którzy wstają o szóstej rano, żeby odprawić dzieci, potem dostarczyć pocztę, dostarczyć paczki czy posprzątać toalety? (…) Dlaczego płacę tu z grubsza najwyższe podatki, a tak mało dostaję? I wkrótce będę musiał płacić jeszcze wyższe podatki, aby otrzymać w zamian jeszcze mniej, zarówno pod względem szacunku, jak i korzyści?”
Niemiecki dziennikarz i pisarz Harald Martenstein stwierdza: państwo nie spełnia już swoich najbardziej podstawowych zadań.
I tylko AfD na tym wszystkim skorzysta
według autora jest najmniej prawdopodobne, że ludzie będą nadal głosować na partie, które ich zdaniem nie reprezentują ich interesów, czyta Mandineren .
Zdjęcie na okładce: Ilustracja / MTI/Zsolt Szigetváry