Mówią, że przekierowanie migrantów jest konieczne, ponieważ nie mieszczą się już w krajach, do których są wysyłani. Jeśli my, rozsądne kraje, zapłacimy, czy będą pasować?
Brukselscy biurokraci Unii Europejskiej niewiele różnią się mentalnością i stylem życia od dawnej rosyjskiej lumpenszlachty.
Ważne jest dla nich to, co materialne, co jest zaletą pod względem siły. Urzędnicy związkowi patrzą bezkrytycznie na „wyższość”, bez względu na to, jak szalone idee i utopie muszą przekazać tym, którzy znajdują się poniżej ich rangi. Zastanawiają się nad coraz większą liczbą działań, które mogą zrujnować życie obywateli.
Jeśli okaże się, że niektórzy z twoich kolegów urzędników używali wpływów, przyjmowali pieniądze lub inne korzyści na korzyść określonych grup interesów, usprawiedliwienie, napięta siatka bezpieczeństwa, natychmiast wchodzi w życie.
A jako operacja dywersyjna, przekleństwa pojawiają się w codziennych wystąpieniach publicznych, które najczęściej zaczynają się od przedrostka „rosyjski” lub czasami „węgierski”. Podczas wywieszania tęczowych flag i nienormalnej edukacji seksualnej/korupcji młodzieży nawet nie przychodzi im do głowy, że normalne myślenie jest niszczone przez narracje brukselskiej elity, która odwróciła się od siebie.
Tam, około 1300 kilometrów od Budapesztu, w samym środku tej zarazy, rosyjska polityka, podążanie za rosyjskim chrześcijańskim stylem życia, obrona rosyjskich interesów i samo istnienie rosyjskiej geografii są nie do zaakceptowania, a nawet nie warte omawiania ich frazesów. Istnieje jednak koncepcja stosowana od dawna, która przeżywa renesans w świecie skłonnym do degeneracji. Fakt, że zaczyna się od rosyjskiego przedrostka, również nie czyni go niezbywalnym. Rosyjska Ruletka.
Co było niczym innym jak pochłoniętą sobą rozrywką znudzonych lub napojonych wódką młodych rosyjskich bojarów w XIX wieku. do końca wieku. Była to gra tania i skuteczna, gdyż nie wymagała specjalnego stołu do ruletki. Jednak przypominała grę w ruletkę w kasynach na dwa sposoby.
Przypadkowo oba wymagały kuli i szczęścia, uroku lub boskiej opatrzności.
Rosyjska ruletka to pojedyncza kula, pocisk umieszczony w pistolecie z obrotowym magazynkiem, po załadowaniu kręci się magazynek, a następnie odpala się z pistoletu podnosząc kolejną ofiarę do własnej skroni. Jeśli klikniesz na pusty magazyn, lista glazury pozostanie żywa. Jeśli natomiast młot trafi w pocisk, ta osoba kończy grę. Jeden taki alkoholowy wieczór pozbawił rosyjską szlachtę całkiem sporo młodych mężczyzn zasługujących wówczas na lepszy los.
W jaki sposób ta niezbyt zabawna tradycja powstała i znalazła się na łamach tego artykułu? Tak, że rolnicy w Brukseli zaczynają narzucać grę o podobnej logice społeczeństwom krajów członkowskich, setkom milionów wspólnot UE. Pilnie kręcą „karuzelą”, licząc na to, że będziemy mieli pecha, szydząc z nas i uda nam się podeptać wszystko, co jest istotą cywilizacji europejskiej:
naszą chrześcijańską tożsamość, nasze tradycje narodowe, nasze normalne ludzkie wartości.
Ich najbardziej podstępnym pociskiem przeciwko naszemu życiu jest inicjowanie i ciągłe egzekwowanie nielegalnej migracji, która była, jest i, jak się wydaje, będzie przez długi czas. Ten krok unieszczęśliwi masy ludzi zarówno po stronie przybyszów, jak i po stronie przyjmującej. Ci, którzy tu przyjeżdżają, próbują żyć częściowo porzucając swoje korzenie i tradycje, a ci, którzy tu mieszkają, tracą to, co najlepsze z odziedziczonej przeszłości w chaosie wywołanym przez inne kultury. Są obszary w UE, gdzie przywódcy poszczególnych narodów stanowczo powstrzymują się od oczekiwań, za którymi kryje się logiczne salto, i nie akceptują mas nielegalnie przybywających cudzoziemców.
Otóż, aby uregulować tę wypaczoną politykę, brukselska elita, zamortyzowana wódką/whisky/ginem, po raz kolejny wyciągnęła z głębi szuflady polityczny rewolwer odpowiedni do rosyjskiej ruletki.
A kiedy już go wyjął, wciska go też na głowy trzeźwych klubowiczów, aby po przekręceniu magazynka pociągnęli za spust, albo prościej: za spust.
W przeciwieństwie do rosyjskiego zwyczaju pozostali klubowicze łapią hobgoblerów i starają się nakłonić wybrańców do strzelenia sobie w głowę - czyli wbrew interesom swojego kraju - bo to jest istota gry. W ten sposób unikają przestępstwa, odwołując się do zasady samoobsługi. Z drugiej strony, w staroruskich czasach, jeśli ktoś stawiał opór próbie samobójczej, nie był aresztowany, ale wykluczany z uczęszczanych przez społeczność kasyn i klubów.
Dla wielu była to bardziej bolesna sytuacja życiowa - aby zobaczyć to nawet dzisiaj - niż pozostawiona łutowi szczęścia próba samobójcza.
Ale co my, Węgrzy, mamy wspólnego z odradzającą się, skądinąd szaloną tradycją?
Nawet węgierska opozycja polityczna mówi, że nie powinniśmy naśladować Rosji, ani nawet kontaktować się z nią w jakikolwiek sposób. Dlaczego więc popierają też pomysł bezmózgich biurokratów, by przyjąć określoną liczbę kontyngentów spośród migrantów przybywających nielegalnie do Europy? Ponadto w sposób niekonstytucyjny przyjęli bezwzględnie obowiązujący przepis dotyczący państw członkowskich, naruszając ich prawo do samostanowienia, które jest notabene najsilniejszym systemem wartości w przestrzeni międzynarodowej. Pomyślmy o tym: w historii każdy środek lub działanie na szkodę interesów narodowych zawsze prowadziło do wojny. Ponieważ Węgry protestowały i głosowały przeciwko przepisowi, prawdziwe jest powiedzenie: „Widzisz? nie widzisz? Widzieć!"
Ponieważ albo wpuszczamy niechcianych przyszłych współlokatorów, albo płacimy kwotę per capita. Więc gdzie jest logika?
Mówią, że przekierowanie jest konieczne, ponieważ nie mieszczą się już w krajach, do których są wysyłani. Jeśli my, rozsądne kraje, zapłacimy, czy będą pasować? Na szczęście tutaj, na Węgrzech, po raz kolejny możemy znaleźć sposób na ucieczkę.
Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko dokładnie obliczyć, ilu obywateli Holandii, Niemiec, Austrii, Szwecji i innych krajów UE uciekło (!) na Węgry w ostatnich latach.
W kilku hrabstwach całe wioski były zaludnione, ponieważ czuli, że ich własny zachodnioeuropejski dom stał się niezdatny do zamieszkania z powodu arogancji lub obcej mentalności mieszkańców nowej ojczyzny.
Dysponując tymi faktami i danymi statystycznymi, możemy powiedzieć, że nasz limit uchodźców został już wyczerpany z dużym wyprzedzeniem.
László Földi jest ekspertem tajnych służb i przewodniczącym rady powierniczej Protected Society Foundation