Po operacji Wagnera rosyjski prezydent przemawiał w telewizji.

Prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił w sobotę rano przemówienie telewizyjne. Putin rozpoczął swoje przemówienie o godzinie 9:00 czasu węgierskiego – 10:00 czasu lokalnego.

Rosyjski prezydent stwierdził, że niektórzy Rosjanie zostali „wciągnięci w kryminalną awanturę”, nie wspominając o grupie Wagnera. Według Putina stawką jest teraz przyszłość Rosji, a działania rebeliantów nazwał ciosem w plecy. Nie wspominając o Prigożynie, zauważył, że wielkie ambicje niektórych doprowadziły do ​​​​zdrady.

stwierdził

ukarzemy tych, którzy dzielą Rosję”.

Putin podkreśla też, że zostały wydane wszystkie „niezbędne rozkazy” do walki z kryzysem i zobowiązał się do ochrony Rosji.

Jak wiadomo, Jewgienij Prigożyn, przywódca prywatnej armii rosyjskiej Wagnera, praktycznie ogłosił powstanie, do którego spodziewa się przyłączenia narodu rosyjskiego i żołnierzy. Powodem tego jest, według niego, atak rakietowy armii rosyjskiej na jeden z obozów Wagnera, w wyniku którego zginęło wiele osób. Rosyjskie Ministerstwo Obrony uważa to wszystko za kłamstwo i prowokację, dementując zarzuty.

Jednak w sobotę rano wydarzenia trwały nadal.

napisała BBC . W nagraniu były szef kuchni Putina oświadcza, że ​​jego wojska zablokują miasto i pomaszerują na Moskwę, jeśli nie przybędą do nich minister obrony Siergiej Szojgu i generał Walerij Gierasimow.

Na nagraniu widać Prigożyna między dwoma generałami, z których jednym jest gen. broni Władimir Aleksiejew,

który wcześniej w nagraniu wideo wzywał szefa Wagnera do rezygnacji.

Zdaniem eksperta ds. Rosji, Gábora Stiera, sprawa już dojrzała, ale tylko życzeniowe media wierzyły, że Jewgienij Prigożyn wywołuje wstrząs.

„Lider grupy Wagnera, zachowując się coraz bardziej jak luźna armata okrętowa, najpierw zaczął głosić (pół)prawdę jak populistyczni politycy czy dworscy głupcy, a potem w końcu uwierzył, że jest wybrańcem i zaczął wymierzać sprawiedliwość w celu „powstrzymania zła”, czyli w jego odczytaniu rosyjskiego dowództwa wojskowego. Nazywa się to inaczej wojskowym zamachem stanu i zdradą wojenną. Wydaje się, że rosyjskie kierownictwo trochę późno zauważyło, że Prigożyn stracił kontrolę nad poczuciem własnej wartości, że uważa się za niezastąpionego i że nie tylko włóczy się i trolluje, ale też ma na myśli to, co mówi. W końcu wkroczył Kreml i zdesperowany Prigożyn, stawiając wszystko na jedną kartę, uciekł” – pisze na blogu Moskvatér.

Wyróżniony obraz: pula MTI/EPA/AP/Aleksandr Zemlyanchenko