Judit Varga musi być teraz przerażona! Ponieważ DK oświadczyła, że nawet jeśli zostaną „uchodźcami” do Brukseli, nie unikną odpowiedzialności. Jeśli tak mówią, to tak jest, ponieważ DK i jej lider, Fletó Gyurcsány, zawsze mówią prawdę i zawsze jasno widzą prawdę. Albo nie, ale nie dzieli ani nie mnoży. Zajmą się byłym ministrem sprawiedliwości. Aha, i ogólnie wszyscy, którzy nie szczekają z nimi do księżyca...
Oczywiście na impeachment trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, gdyż to wielkie wydarzenie jest przewidziane na czas dojścia ich do władzy, a także uwięzienia wszystkich chrześcijańsko-konserwatywnych polityków i lokajów takich jak ja. Powiedzmy, że niewiele, obserwując ich popularność najwyżej przez 40-50 lat. Ale to, co się spóźnia, nie ma znaczenia, prawda?
Tak więc Judith Varga zostaje uratowana, zostając liderem listy Fidesz w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Oczywiście na podstawie powyższego jest pytanie kto i od czego, ale DK na pewno wie. Tak jak Oszkár, który też wie, ale nie mówi. DK mówi, że sprawa Pegasusa, sprawa Völner i sprawa komorników, z tą małą wadą, że nic na świecie nie dowodzi zaangażowania Judit Varga we wspomniane sprawy, ale nawet dla niej. Quod dixi, dixi, co powiedziałem, powiedziałem (mówi Gy. Ferenc).
Dobrze, minister jest ratowany. Gdzie? Cóż, do Brukseli. Miejsce, z którego w każdej chwili możesz „wyjść”, jeśli musisz zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Fletóce i jego współpracownikom, jeśli trzeba kogoś uratować, trzeba go wysłać do kraju Ameryki Południowej, kraju, z którym nie mamy umowy ekstradycyjnej. W przypadku Brukseli, o ile mi dziś wiadomo, nie ma takiej potrzeby. Niezła ucieczka, mogę powiedzieć.
Jedynym problemem jest to, że jest tam kilku węgierskich przedstawicieli liberalnych bolszewików, zgodnie z logiką DK (nie pomijajmy też wirtuoza poczty elektronicznej Zsolta Gréczy), Judit Varga poniosła porażkę. Według nich partia fotografa i brata Ferenca uważa, że zostanie przedstawicielem UE to porażka.
Powiedz to Klárze Dobrev, Annie Donáth i Katalin Cseh. Czy ich też ewakuowano?
Katalin Cseh ze skandalu wokół firm rodzinnych, Anna Donáth z innych problemów rodzinnych? Czy István Ujhelyi też jest uchodźcą? Oczywiście z dyktatury Orbána. Czy Márton Gyöngyösi uciekł przed Ukraińcami, skoro został wyrzucony z Ukrainy w 2014 roku? Czy Klárika uciekła od męża? A inni wspaniali przedstawiciele UE? Czy Guy Verhofstadt uciekł od dentysty do Brukseli? Ursula von der Leyent z niemieckiego rządu po tym, jak zbankrutowała jako minister obrony? A co z „wielkim przyjacielem” naszego kraju, Danielem Freundem? Prawdopodobnie uciekł do Brukseli przed antysemickimi aferami swojej partii (niemieckich Zielonych). A czy Eva Kaili trafiła tam, bo nie mogła już wykorzystać swojej wiedzy na temat korupcji w domu?
To wszystko są uciekinierzy. Nie udało się im. To im wystarczy! Innymi słowy, zdaniem DK i Gréczy, Unia jest azylem dla przestępców i innych niekompetentnych osób.
Cóż, jesteśmy w porządku, mogę powiedzieć! Być może nie zaszkodzi też poinformować lewicowo-liberalnych, neobolszewickich i pseudokonserwatywnych (czyli pro-ludowych) przedstawicieli brukselskiej administracji o opinii ich węgierskich sojuszników. Jesteś pewien, że nadal byliby przyjaciółmi?
Bardzo źle oceniam też Unię, Parlament Europejski i Komisję Europejską, ale nie aż tak bardzo. Wiemy, że jest tam całkiem sporo porządnych polityków – choć w mniejszości – którzy pojechali do Brukseli, by działać w interesie swojego kraju i obywateli. Po prostu mniej o nich mówimy.
W swoim poście na Facebooku Zsolt „Erkölcsös” Gréczy triumfalnie oświadcza, że rząd Orbána nie ma już ani jednej kobiety-ministra.
To też jest typowe myślenie bolszewickie. Według nich nie chodzi o to, czy dana osoba nadaje się na to stanowisko (wyraźnie potwierdził to rząd Gyurcsány), ale o płeć polityka. Zsozsó, chciałbym po cichu zauważyć: naszym prezydentem jest kobieta. Nie byle jaki.
Na koniec jedno pytanie: co się stanie, nasi przyjaciele uchodźcy z opozycji, jeśli wiatr zmieni kierunek? Gdzie więc uciekną przed tobą? Powiem ci: do domu, na Węgry. Bo tutaj, wierzcie lub nie, szaleje dyktatura Orbána, której osobliwością jest to, że jeśli spróbuje się czegoś przeciwko Węgrom, włos się nie zgina.
Na próżno taki wielki ucisk w domu.
Autor: György Tóth Jr
Wyróżniony obraz: strona Zsolta Gréczy na Facebooku