Uczestnicy charytatywnego biegu, który pokonał łącznie 740 kilometrów, przekazali buty sportowe ponad setce pokrzywdzonych dzieci w siedmiogrodzkim mieście.
Biegacze akcji charytatywnej, która rozpoczęła się w piątek w Bonyhád, a zakończyła w środę w Gyergyószárhegy, przybyli do Cluj w poniedziałek wczesnym popołudniem, przed kościołem Szent Mihály na głównym placu. Do czwórki ulicznych biegaczy dołączyła grupa wspieranych dzieci na obrzeżach miasta. Zostali przyjęci przed kościołem przez Dávida Viktora Kőrösi, starszego konsula Konsulatu Generalnego Węgier w Cluj-Napoca oraz Endre Bónisa, głównego gwardiana parafii św. Michała.
„Należymy tu i poza granicami, bo – jak wskazuje nazwa fundacji – jesteśmy tej samej krwi” – sformułował przesłanie wydarzenia József Forintos, pracownik organizatora Fundacji We Are of Blood, dodając: : wydarzenie, które przekracza granicę rumuńsko-węgierską, oprócz wzmacniania jedności Węgrów, zwraca również uwagę na dobroczynność i znaczenie krwiodawstwa. Organizowana już po raz dziewiąty we współpracy z Państwową Służbą Krwiodawstwa krew zbierana jest w lokalizacjach na Węgrzech.
W Siedmiogrodzie pomagają przekazując buty sportowe, które zostały zakupione dzięki datkom z Węgier.
Ponadto w dniu zamknięcia w Gyergyószárhegy odbędzie się festiwal dla 500 dzieci w niekorzystnej sytuacji, aw Magyarfülpös zostanie zorganizowany pięciodniowy obóz sportowy.
Zdaniem Józsefa Forintosa buty sportowe wręcza się w prezencie, bo są podstawą większości form ćwiczeń, a jeśli ktoś nie ma ochoty na sport, to może w nich chodzić także do szkoły.
Ponad sto par butów zostało przekazanych zwolennikom czterech organizacji w Cluj – dzieciom z trudnej sytuacji z parafii św. Michała i Akszy Ház oraz studentom z Cluj wspieranym przez Csabę Böjte i Istvána Gergely (Tiszti). W poprzednich dniach dary były rozdawane w Nagyszalonta, Nagyvárad i Zsobok, łącznie wykorzystanych zostanie około 300 par butów.
Ultramaratończyk Tamás Sperka powiedział: on i jego trzej towarzysze pokonują dzienny dystans około stu kilometrów w sztafetach, w poniedziałek przebiegł 35 kilometrów. „Nie uciekamy od problemu, biegniemy tam, gdzie on jest. Staramy się zarażać dzieci miłością do sportu i ruchu” – powiedział.
Dodał, że starają się też pokazać im swoim osobistym przykładem, że nie ma rzeczy niemożliwych.
„Jeśli możesz przebiec 740 kilometrów w kilka dni, możesz zrobić wszystko, musisz tylko chcieć” - powiedział. Wyjaśnił: dla biegaczy to wielkie przeżycie, gdy dołączają do nich miejscowe dzieci i dorośli. „Oprowadzają nas również po okolicy i opowiadają nam osobiste historie, które bardzo nas wypełniają” – powiedział.
Ponieważ 30-stopniowy upał nie sprzyja bieganiu, częściej się zmieniają, biegając jednorazowo tylko po około dziesięć kilometrów, by szybciej się zregenerować. Starają się unikać ruchliwych odcinków dróg i biegać po chodnikach, ścieżkach rowerowych i polach, ale czasami muszą jechać obok samochodów. Powiedział, że w takich momentach większość rumuńskich kierowców jest cierpliwa i zwraca na nich uwagę, ale zdarzały się przypadki, kiedy policja musiała interweniować, była bardzo agresywna.
Bieg charytatywny odbywa się przez sześć dni na 740-kilometrowej trasie Bonyhád-Baja-Hódmezővásárhely-Gyula-Nagyszalonta-Nagyvárad-Zsobok-Kolozsvár-Magyarfülpös-Gyergyószárhegy.
Anita Herczegh, przewodnicząca rady Fundacji Istvána Regőczi, oraz Csaba Böjte powitają finiszerów na mecie na Tatárdomb w Gyergyószárhegy.
MTI