Barwy natury określają cechy człowieka. Widzimy, że po przemówieniu naszego premiera w Tusványós wśród głównego nurtu wybuchła żółta zazdrość wobec istniejących idei liberalno-faszystowskich.

Cud się nie wydarzył, oczekiwano reakcji. Po przemówieniu stało się jasne, że dalekowzroczność i poczucie odpowiedzialności premiera, który od lat jednoczy większość Węgrów, może zranić wrażliwość wielu przywódców państw. Nie sztuką jest uchwycić sprawy świata i wyrazić o nim swoją opinię.

Wymaga doświadczenia i wiary, do których łączy się serce i dusza.

Nasz premier mógł polegać na swoim 13-letnim rządzeniu i dłuższym doświadczeniu w polityce. W tym czasie rzesza drobnych polityków zniknęła w otchłani. Mamy szczęście, bo udało nam się wspólnie wykuć wyniki tworzone przez Węgry od 2010 roku. Nie możemy zapomnieć o Viktorze Orbánie, który stał na tamie podczas wielkich powodzi i jako jeden z pierwszych uporał się z okropnościami epidemii COVID. Nawet teraz możemy liczyć na symbiozę rządu i dobrych intencji Węgrów, w wyniku której możemy wkrótce zredukować inflację i negatywne skutki szkodliwych sankcji wojennych.

Węgrzy nie zapominają o dobru i złu

Widzieliśmy, że nasz premier bierze na siebie ciężar przeciwności i stawia czoło wyzwaniom. Nie byłby w stanie tego zrobić, gdyby nie cieszył się trwałym zaufaniem większości naszego narodu, gdyż w razie potrzeby setki tysięcy demonstrowały w pokojowych marszach.

Na tym tle nie jest też łatwo, gdy większość ultraliberalnych posłów do Parlamentu Europejskiego i KE przeprowadza otwarte ataki na nasz kraj. Pod przywództwem Viktora Orbána moglibyśmy dołączyć do szeregów szumowin, ale uciszenie naszych odmiennych opinii wprowadziłoby nas do głównego nurtu, który niszczy Europę. Nie zrobimy tego, nawet gdybyśmy po jakimś czasie dostali darmowe mundury, mogli polizać nić miodu, i nawet gdyby nadeszło nasze wsparcie finansowe gwarantowane unijnym prawem.

Wiemy, że zdecydowana większość populacji Europy opiera się szaleństwu płci, odrzuca inwazję nielegalnych migrantów i jest przeciwna wojnie.

Tymczasem narodowość węgierska mieszkająca na Ukrainie broni ziemi naszych przodków w ukraińskich barwach, jako uczciwi obywatele, z poważną ofiarą krwi i poczuciem obowiązku.

Nasz naród jest zaangażowanym członkiem Unii Europejskiej. Żyjemy z wolnością słowa i prawem do wyrażania opinii jako podstawowym osiągnięciem demokracji. Oświadczamy, że zardzewiała machina instytucji Unii Europejskiej wymaga gruntownego remontu.

Nasz rząd chce zapomnieć o kraju promowym Endre Ady

Ludność naszego kontynentu może stać się protagonistą w budowie mostów politycznych i gospodarczych. Należymy do Zachodu, ale musimy też zaakceptować wzajemne korzyści oferowane przez USA i Chiny. Polityka, kto kogo pokonuje, prowadzi do martwej Europy. Ludność świata może jedynie zachować naszą planetę w pokoju. W interesie nas wszystkich jest, aby ciemność nie zapadła na naszą ziemię. Te dwa supermocarstwa powinny raczej błyszczeć od wschodu do zachodu. Przewidywanie premiera Węgier jest zatem słuszne. Żyjemy w trudnych ekonomicznie i politycznie czasach, a tymczasem trzeba zadbać o to, by każdy mógł zachować wiarę, szanować się nawzajem, a jednocześnie widzieć koniec epoki idei i praktyki kolonializmu.

Podczas przemówienia Viktora Orbána w Tusvány niebo było błękitne, sugerując spokój i potwierdzając lepszą przyszłość.

Aby możliwości, o których mówił premier, stały się rzeczywistością i potwierdziła się jego wizja, obywatele Europy nie mogą się ani pochylać, ani wycofywać.

László Csizmadia, przewodniczący rady nadzorczej CÖKA