Węgierski premier pokazał byłemu przewodniczącemu PE, gdzie jego miejsce.

– Dobrze widzieć, że Martin Schulz wrócił z emerytury. Teraz chce decydować, kto jest Europejczykiem, a kto nie. Wygląda na to, że niektórzy ludzie po prostu nie mogą odpuścić komunizmu - premier Viktor Orbán odpowiedział na swoim Twitterze na oświadczenie byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

W rozmowie z niemieckim dziennikiem Frankfurter Rundschau Martin Schulz powiedział, że Manfred Weber, pierwszy człowiek Europejskiej Partii Ludowej, jest na złej drodze, próbując zachować wiodącą rolę umiarkowanej prawicy w Strasburgu z pomocą skrajna prawica.

"To tylko oznacza, że ​​następny przewodniczący komisji będzie zależał od Orbána i Kaczyńskiego" - dodał Schulz.

Zdaniem lewicowego polityka nie da się ponownie zaangażować premiera Węgier i polskiego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego w politykę unijną - to tylko nierealne marzenie.

„Ci ludzie nie mają żadnego związku z Europą… Można ich pozyskać tylko pieniędzmi, a teraz Orbán próbuje stworzyć wrażenie, że to też go nie interesuje, bo przekupuje się Rosjanami i Chińczykami . Dlatego podejście Manfreda Webera jest błędne i jestem bardzo ciekawy, jak zareaguje na to pani Von der Leyen” – stwierdził.

Zdaniem Schulza zwrot w prawo rozpoczął się w polityce międzynarodowej dwadzieścia lat temu we Włoszech, za rządów Silvio Berlusconiego. „Poszło za nim wielu ludzi: Viktor Orbán, Boris Johnson, Trump, Bolsonaro, Kaczyński czy Duterte” – wymienił.

Nawiasem mówiąc, nie był to pierwszy raz, kiedy były przewodniczący Parlamentu Europejskiego zaatakował premiera Węgier. Wcześniej oskarżał Węgry o tłumienie prasy, antysemityzm i spekulacje.

Schulz dołączył też do węgierskiego rządu w 2016 roku, kiedy nazwał inicjatywę referendum kwotowego absurdalną i nikczemną.

naród węgierski