Lewicowo-liberalna strona, choć bardzo tego chce, nie może przeszkodzić Węgrom w objęciu prezydencji w Unii Europejskiej w przyszłym roku.
Zoltán Gyévai zwrócił uwagę, że ci, którzy atakują kolejną węgierską prezydencję, są spóźnieni i nie ma jednolitej akcji, która mogłaby powstrzymać węgierską prezydencję w UE. Zdaniem brukselskiego korespondenta Wolnej Europy taka interwencja przyniosłaby odwrotny skutek i spowodowałaby przerwę w pracy związku, zwłaszcza w jedności trójki szwedzko-belgijsko-węgierskiej.
- Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że prezydencja węgierska znajduje się w nieco kiepskim okresie, ponieważ po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. zostaną powołane nowe instytucje. Oznacza to, że wszystko zmieni się w ciągu sześciu miesięcy, kiedy „Węgry będą za sterami unii”. Zoltán Gyévai zaznaczył, że powstanie nowy parlament, którego skład może się znacznie zmienić, a nawet przewodniczący Rady Europejskiej. Zdaniem korespondenta właśnie z tego powodu ani politycznie, ani czasowo nie jest realistyczne zakładanie, że Węgry nie będą sprawować funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej.
„Istnieją jednak środki, dzięki którym prezydencja Węgier mogłaby zostać przełożona na późniejszy termin, jeśli nie można temu zapobiec. Ponadto nie można wykluczyć, że zostaną podjęte starania w celu ograniczenia kompetencji Węgier przede wszystkim w kwestiach praworządności, np. przekazanie przez nasz kraj w takich sprawach prawa przewodniczenia pozostałym dwóm członkom trio” – komentował korespondent.
Holenderski Komitet Meijersa przedstawił ostatnio także w Brukseli środki prawne zapobiegające węgierskiej i polskiej prezydencji UE w 2024 roku. Na wspólnym posiedzeniu Komisji Praw Obywatelskich, Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości (LIBE) oraz Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) grupa ekspertów złożona z prawników, wykładowców uniwersyteckich, badaczy, sędziów i prawników przedstawiła trzy różne scenariusze, w których pokazali możliwości usunięcia lub ograniczenia kolejnej prezydentury w.
Ponieważ program prezydencji jest opracowywany wspólnie przez trzy kolejne kraje stojące na czele Rady Europejskiej – w tym przypadku Hiszpanię, Belgię i Węgry – które są następne w kolejności, pierwszą propozycją Komitetu Meijersa było, aby trzy państwa członkowskie uzgodniły, że na spotkaniach, w których dyskutowane są kwestie praworządności, poza naszym krajem, który z pozostałych dwóch krajów powinien przewodniczyć.
Eksperci sugerowali zmianę kolejności kolejnych prezydencji, która choć miała już miejsce kilka razy wcześniej, nigdy nie została dokonana wbrew woli danego kraju, jako sankcja polityczna.
Trzecia propozycja miała na celu przyjęcie przez Parlament Europejski rezolucji określającej warunki, na podstawie których państwo członkowskie może zostać wykluczone ze sprawowania prezydencji.
Jak wskazują sygnały, ta ostatnia propozycja komisji Meijersa zyskała również aprobatę lewicowych europosłów. Autorka potępiającego nasz kraj raportu PE, Gwendoline Delbos-Corfield, powiedziała, że po wakacyjnej przerwie natychmiast zaczną pracować nad rezolucją. Według informacji posła francuskiej Partii Zielonych w Parlamencie Europejskim dokument ten określałby warunki, na jakich państwa członkowskie mogą kolejno sprawować urząd przewodniczącego UE, a z drugiej strony wymieniałby, jakie środki zostać podjęte w przypadku, gdyby na czele organu międzyrządowego stanął kraj borykający się z poważnym deficytem demokracji.