Plażowicze Balatonu byli zszokowani obrońcami praw zwierząt: wegańskimi aktywistami zalanymi sztuczną krwią, aby „zaszczepić empatię wobec niewinnych ofiar”. Problem nie polega na tym, że mają swoje zdanie, ale na tym, że chcą je narzucić innym.

Grupa Węgierskiego Korpusu Praw Zwierząt chciała zwrócić uwagę na fakt, że „zabijanie zwierząt jest niedopuszczalne”.

Węgierski Korpus Praw Zwierząt – grupa o nazwie HARC – będąca wegańską społecznością dla zwierząt – zwrócił na siebie uwagę kolejną akcją. 444.hu poinformowało, że grupa zaszokowała plażowiczów na wybrzeżu Balatonu w Zamárdi w niedzielę.

Trzech ich aktywistów leżało na ziemi zafoliowanych i przesiąkniętych sztuczną krwią.

Jak napisano, chcieli w ten sposób wyeksponować sklepowe tace z mięsem. Naklejki umieszczone na pudełkach reklamowały przecenione „humanitarne, humanitarne mięso hodowlane”.

Gazeta zacytowała też oświadczenie aktywistów, w którym napisali, że "zabijanie zwierząt jest niedopuszczalne, niezależnie od warunków ich przetrzymywania, a ich celem nie jest poprawa warunków, ale zakwestionowanie naszego stosunku do zwierząt" - podkreślili.

Dodali, że wokół uczestników spektaklu umieszczono napisy „nie można zabijać humanitarnie” oraz „wyobraź sobie siebie na miejscu ofiary”.

Aktywiści udostępnili też nagranie z występu, ale polecamy tylko nerwom:

Mandarynka