Oprócz spodziewanej niskiej frekwencji węgierska partia z gór, Sojusz, ma szansę wejść do słowackiego parlamentu w przedterminowych wyborach, które odbędą się 30 września, powiedział politolog Tamás Lánczi w programie Sunday Newspaper radia Kossuth.
W wywiadzie Tamás Lánczi powiedział:
stoimy przed decydującymi wyborami, ponieważ po ponad dekadzie znów jest szansa na obecność węgierskich przedstawicieli w Bratysławie.
Zauważył: w ostatnich latach można było usłyszeć od słowackich polityków, że będą oni reprezentować sprawę Węgrów, ale widzimy, że tylko Węgrzy mogą reprezentować sprawę Węgrów.
Według politologa Słowacja jest apatyczna i rozczarowana politycznie, wyborcy są sceptyczni, oczekuje się niskiej frekwencji, a to stwarza szansę dla Węgrów.
Według sondaży Sojusz ma szansę osiągnąć próg wejścia, zwłaszcza jeśli jego słowaccy rodacy nie będą głosować licznie – stwierdził, dodając:
trzy tygodnie to krótki czas, podczas którego strona węgierska musi przeprowadzić bardzo intensywną kampanię, aby ta szansa stała się rzeczywistością.
Tamás Lánczi nazwał edukację języka ojczystego najważniejszą kwestią dla Węgrów.
W odpowiedzi na pytanie, czy jest szansa, że Sojusz przejmie rolę koalicyjną, jeśli wejdzie do parlamentu i jaka jest obecnie sytuacja Smeru, uznawanej za najbardziej prawdopodobną, partii Roberta Fico, Tamás Lánczi wyjaśnił:
kandyduje wiele partii, a słowacki system wyborczy umożliwia wejście do parlamentu wielu małym partiom konkurującym w mniej więcej tej samej grupie wagowej.
Według jego analiz wśród nich wyróżnia się – kosztem pozostałych – Smer, gdyż Robert Fico podjął tematy bardzo interesujące dla Słowaków, ale też frustrujące, jak gospodarka, bezrobocie, spadek płac realnych, i jest potrafią kierować lękami i emocjami z nimi związanymi.
Tamás Lánczi wyjaśnił, że choć Smer jest „podręcznikową” partią lewicową, powstała dziwna sytuacja, że partia Fico jest tak naprawdę przeciwko globalistom i jego zdaniem spotyka się z wieloma atakami (także ze strony organizatorów Sorosa działających na Słowacji). ponieważ nie chce podporządkować Słowacji siłom globalistycznym i internacjonalistycznym.
Bardzo drażliwą kwestią nazwał to politolog, z którym tworzy koalicję, ale z punktu widzenia ojczyzny i V4 uważał, że zwycięstwo Ficy będzie korzystne, co może być jedynie względne, nie zyska on absolutna większość.
Wierzył
istnieje niebezpieczeństwo, że na Słowacji nastaną niespokojne czasy, a zwycięzca nie znajdzie partnera koalicyjnego, bo według jego stanowiska Bruksela i zagranica mogą w to ingerować.
Fico ma polityczną zdolność do zjednoczenia koalicji, jeśli pozwolono mu to zrobić z zagranicy, stwierdził, wyjaśniając, że jeśli nie będzie partnerów koalicyjnych, chaos, który charakteryzuje Słowację od co najmniej roku, będzie trwał.
Na zakończenie rozmowy Tamás Lánczi powiedział: z węgierskiego punktu widzenia najbardziej idealną rzeczą byłoby, gdyby Fico znalazł partnerów koalicyjnych – dobrze byłoby, gdyby był tam Sojusz – w ten sposób uregulowałaby się sytuacja na Słowacji , a pozostałe kraje V4 też miałyby partnera do negocjacji, byłby ktoś, z kim można by usiąść i kto ma do tego legitymizację.
MTI
Wyróżnione zdjęcie: György T. Szántó