Powiedzieli Giorgii Meloni, że zapłaci życiem, jeśli będzie utrudniać ich działalność.
Antyimigracyjny premier Włoch i jego córka grozili śmiercią ze strony przemytników ludzi działających na Morzu Śródziemnym. W poniedziałek rzymski gabinet zdecydował, że nielegalni imigranci przybywający do Włoch będą nadal przetrzymywani w zamkniętych obozach do czasu rozpatrzenia ich wniosków o azyl.
Afrykańscy handlarze ludźmi mszczą się na włoskim premierze za walkę z przestępczością zorganizowaną i zapowiedź, że będzie on zamykał nielegalnych imigrantów przybywających do Włoch. Handlarze ludźmi powiedzieli Meloni, że prawdziwa eksplozja migracyjna dopiero się zaczyna i że ona i jej dziecko będą musiały zapłacić za zapobieganie ich działalności.
Na poniedziałkowym posiedzeniu Rady Ministrów włoski rząd podjął decyzję i wprowadził obostrzenia dotyczące nielegalnych imigrantów przybywających do Włoch.
Włoski rząd zamierza trzymać migrantów w zamkniętych obozach do czasu rozpatrzenia ich wniosków o azyl. Może to być nawet 18 miesięcy. Jeżeli dana osoba nie jest uprawniona do złożenia wniosku o azyl, zostanie natychmiast deportowana.
Celem rządu jest uniemożliwienie osobom nieuprawnionym swobodnego przemieszczania się po kraju i tym samym wykluczenie czynników ryzyka. Meloni, przy zaangażowaniu MON, tworzyłaby zamknięte obozy w osadach o małej liczbie ludności i dobrze kontrolowanych, w których mogliby zakwaterować tych imigrantów.
Pytanie brzmi, jak szybko uda im się to osiągnąć, skoro obecne ośrodki recepcyjne powoli się zapełniają. Sytuacja jest krytyczna nie tylko na wyspie Lampedusa, ale także na Sycylii. W ośrodku recepcyjnym w Porto Empedocle 1200 osób przebywa w wyjątkowo złych warunkach.
Według najnowszych doniesień prasowych, wczoraj trzysta osób przeszło przez płot i opuściło teren obozu, rozbiegając się po całej osadzie. Prosili o żywność i pieniądze od mieszkańców, którzy obawiają się pogorszenia bezpieczeństwa publicznego.
Wyróżniony obraz: MTI/EPA/ANSA/Alessandro Di Meo