Nie ma nic nowego pod słońcem, przywódca lewicy po raz kolejny skłamał.

27 września ubiegłego roku Ferenc Gyurcsány powiedział Partizánowi, że willa Apró zostanie sprzedana w ciągu roku. Márton Gulyás zapytał o nieruchomość, która doświadczyła wielu burz, mówiąc, że ten dom jest dla nich wielkim ciężarem politycznym.

„Istnieje wiele powierzchni ataku na twoją osobę w kontekście sprawowania władzy przez Orbána, żeby wymienić tylko jedną, na przykład tak zwany widelec Apró, którego, szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego odczuwasz potrzebę utrzymywania tego na poziomie w tego typu materii symbolicznej zasilaj machinę propagandową Orbána. ... Czy odsuwasz to pytanie od tego, czy jesteś pożytecznym idiotą dla systemu Orbána, czy nie, aby każdy mógł sam decydować, czy też masz na ten temat jakąś refleksję, którą chciałbyś podzielić się ze społeczeństwem? powiedział prezenter.

Na nagraniu widać, że prezydent DK był bardzo zaskoczony, ale nie z powodu widelca, ale dlatego, że jego rozmówca go „wykorzystał”.

Gulyás bronił się, powołując się na kilka opinii opozycji, ale to nie zadowoliło Gyurcsány'ego, który stwierdził, że to dobrze, ale jego zdaniem „nie mówimy tak sobie, jeśli się nie gniewacie”. Partyzant, który przeprowadzał wywiad, odłożył broń i powiedział: „Akceptuję”.

Następnie polityk opozycji odpowiedział, że w ciągu roku sprzeda willę Apró – która jest własnością jego żony Kláry Dobrev – ale przede wszystkim nie dlatego, że stanowi pole do ataku, ale dlatego, że pozostały trzy wille. „Klára, Marci i ja, a Klára również spędza połowę swojego czasu w Brukseli. Cóż, spędzamy czas w tym ogromnym domu, co do cholery tam robimy?” powiedział.

Sprawa powróciła w listopadzie, kiedy na odprawie rządu cieni Klárę Dobrev zapytano o status sprzedaży.

Właściciel willi po prostu powiedział „nie ma mowy”, a po dalszym drążeniu tematu, czy rozważają sprzedaż ze względu na koszty mediów, przedstawiciel PE stwierdził, że „nie jest to ekscytujące pytanie”.

Willę przy ulicy Szemlőhegy trudno dostrzec z ulicy, budynek porastają ogromne drzewa. Z zewnątrz wydaje się, że przez ostatnie miesiące nic się nie zmieniło. Oczywiście nadal w zasadzie pozwala to na sprzedanie go przez małżeństwo Gyurcsány i przeprowadzkę, ale prawdopodobieństwo tego jest raczej małe, ponieważ

w jakiś sposób prawdopodobnie już rozgłosiliby, że pozbyli się budynku.

Według starszego mężczyzny, który prawie codziennie spaceruje tam ze swoim psem, nadal tam mieszkają, powiedział Mandinerowi, że zauważyłby, gdyby ostatnio było tu więcej ruchu.

Oczywiście to, gdzie polityk mieszka, jest w zasadzie sprawą prywatną. Ale willa Apró nie jest zwykłą posiadłością, z drugiej strony sam Gyurcsány w wywiadzie powiedział, jakie mają wobec niej plany, aby słusznie można było zainteresować się jej losami.

Mandarynka