Słowackie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało Csabę Balogh, ambasadora Węgier na Słowacji, w związku z oświadczeniami złożonymi przez Pétera Szijjártó na Słowacji w dniach 26 i 27 września.

Ambasador został poproszony o interpretację zastrzeżeń Słowacji wobec węgierskiego ministra w sprawie jego ingerencji w kampanię wyborczą i wspierania określonych podmiotów politycznych – poinformował departament komunikacji MSZ Bratysławy.

„Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa, że ​​takie działania wykraczają poza normy komunikacji dyplomatycznej” – stwierdziło ministerstwo w Bratysławie w związku z wypowiedziami ministra spraw zagranicznych Węgier podczas spotkań, które odbyły się 26 i 27 września we wsiach południowej Słowacji.

Ministerstwo dodało, że Słowacja jest zainteresowana budowaniem dobrosąsiedzkich stosunków z Węgrami, chce budować na tym, co łączy oba kraje i patrzy w przyszłość.

Minister Spraw Zagranicznych i Handlu Péter Szijjártó wskazywał już wcześniej, że nie widzi nic złego w uczestnictwie w wydarzeniu publicznym z kandydatami Sojuszu na kilka dni przed wyborami na Słowacji.

W wywiadzie dla gazety Új Szó Péter Szijjártó powiedział: jego jedynym celem są dobre stosunki między Węgrami i Słowacją, ale przyznał, że są tematy, w których oba kraje nigdy nie osiągną porozumienia, ale jednocześnie chce, aby Węgrzy na Słowacji byli ponownie reprezentowani w słowackim parlamencie.

Dodał, że pragnie, aby Sojusz odniósł sukces; „co ciekawe, prawie wszyscy słowaccy politycy na Słowacji powiedzieli mi, że oni też chcą, aby Sojusz odniósł sukces”.

„Popieramy Sojusz, ale nie dlatego, że jesteśmy zainteresowani wewnętrznym wynikiem politycznym Słowacji, ale dlatego, że dążymy do dobrych stosunków ze Słowacją. A w dobrych stosunkach słowacko-węgierskich zawsze postrzegamy Węgrów z wyżyn jako zasób i ogniwo łączące. Wierzymy, że jeśli w Bratysławie pojawi się silna reprezentacja Węgrów z gór, pomoże nam to w utrzymaniu stosunków węgiersko-słowackich na obecnym wysokim poziomie, a nawet ich dalszym polepszeniu” – podkreślił szef resortu.

Zauważył, że to nie przypadek, że został zaproszony teraz, tak jak to nie przypadek, że przyszedł teraz. „Powiem to jeszcze raz, naprawdę chcę móc liczyć na silną reprezentację Węgier w Bratysławie jako zasób w przyszłym kształtowaniu stosunków węgiersko-słowackich. Oznacza to, że chciałbym, aby Sojusz znalazł się w parlamencie. Ale nie chcę tego dlatego, że interesuje mnie słowacka polityka wewnętrzna, ale dlatego, że na podstawie doświadczeń Rumunii, Serbii, Słowenii i Chorwacji uważam, że jeśli tamtejsi Węgrzy będą mieli silną reprezentację w stolicy kraju, wzbogaci to relacje między obydwoma krajami” – podkreślił.

Na sugestię, że Péter Szijjártó wypowiadał się ostatnio także na temat spraw wewnętrznych Słowacji, minister odpowiedział, że patrząc obiektywnie na procesy, bardzo trudno nie zauważyć, że gdy zbliżają się wybory, to jakoś zawsze opowiadają się one za patriotycznymi, konserwatywnymi, politycy zajmujący się interesem narodowym, którzy zajmują takie stanowisko, są stawiani przed sądem. Tak jest w przypadku Stanów Zjednoczonych Ameryki, podobnie było w Czechach – dodał.

„Oczywiście to zupełnie przypadek, że na Słowacji proces prawny dotarł właśnie tutaj. Przywódcy bośniackich Serbów postawiono zarzuty. Jest to zatem proces, który można zaobserwować w Europie i Ameryce” – stwierdził, dodając, że – jak się później okazało – taki zamiar był także w przypadku przygotowań do wyborów na Węgrzech. Nie przez przypadek przesunięto kilkadziesiąt milionów dolarów, aby zapewnić opozycji sukces na Węgrzech.

„W sumie chciałem tylko zwrócić uwagę na pewne zjawisko, bez opisywania szczegółów. Życzę zatem słowackim partiom i słowackiej policji powodzenia w utrzymaniu praworządności w jej nienagannej jak dotąd jakości” – powiedział.

Na pytanie, dlaczego wspiera Smer, Péter Szijjártó odpowiedział: „Nigdy nie wspierałem partii słowackiej”. „Jeśli, powiedzmy, Robert Fico zostanie premierem, bo tak właśnie jest – nie mówię „tak”, tylko jeśli zostanie premierem – wtedy oczywiście będziemy mieć spory, ale będą przypadki, w których będziemy mogli współpracować tak samo dobrze jak wcześniej. Jednak to, że ktoś ocenia moje spotkanie z byłym premierem jako moje stanowisko na rzecz Smeru, jest raczej szorstkim skojarzeniem” – zaznaczył.

Odnosząc się do zakazu podwójnego obywatelstwa na Słowacji, powiedział: „To kwestia, w której nigdy nie osiągnęliśmy porozumienia i nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy w stanie osiągnąć porozumienie. Nigdy nie zmienimy naszego stanowiska w tej sprawie i obawiam się, że były premier też tego nie zrobi, więc na pewno nie będzie to punkt, w którym będziemy mogli wspólnie pracować lub dojść do porozumienia” – podkreślił Péter Szijjártó.

Wyjaśnił, że Węgry mają granice Schengen, ponieważ Chorwacja i Słowenia są częścią systemu Schengen. Dodał, że bardzo trudno powiedzieć, czy migranci docierają tutaj, czy przez granicę serbską.

W odpowiedzi na sugestię, jakoby właśnie teraz, na kilka tygodni przed słowackimi wyborami, po słowackiej stronie granicy pojawiła się duża liczba osób ubiegających się o azyl i migrantów z Bliskiego Wschodu, Péter Szijjártó powiedział: „Nie zachowujmy się tak, jakbyśmy rozmawiali o nowym zjawisku związanym z migracją. Walczymy z tym od 2015 roku i od tego czasu z nadludzką siłą chronimy naszą południową granicę. A ciśnienie rośnie. Ale już się zdarzyło, że strzelali do naszych strażników granicznych. Migranci mają broń, podobnie jak przemytnicy ludzi. I nadal nie otrzymaliśmy żadnej pomocy z Brukseli, aby móc chronić zewnętrzną granicę Unii Europejskiej”.

Parametr.sk
MTI