To bardzo miły gest, szkoda byłoby mu odmówić. Vera Jourová, wielka, cudowna, olśniewająca (wciąż szukam kolejnych deifikujących epitetów), jest skłonna przyjąć wynik słowackich wyborów z wielką powściągliwością.

Gest jest wspaniały, bo kobieta oświadczyła, że ​​akceptuje wynik wyborów, co spowodowało, że z naszych serc spadł wielki kamień. Bo co by się stało, gdyby ta bohaterska kobieta tego nie zaakceptowała? Nadszedłby koniec świata, koguty składają jaja, wody zapalają się, wojska ONZ wkraczają do Bratysławy, a jagnięta milczą.

Byłoby lepiej, gdyby posłuchała także wielka przyjaciółka Węgrów, ciocia Vera. Może wtedy – choć szanse na to są niewielkie – pozostałby mądry. Przeciwnie...

Co czeski przedstawiciel do UE ma wspólnego z decyzją Słowaków? Czy Netán Jourová uważa się za jakąś boską istotę, która sądzi żywych i umarłych i której królestwo nigdy się nie skończy? Ale tak, to już koniec i ktoś mógł mnie o tym poinformować.

Może zaspał na kilka lat i jak się obudził, zapomnieli ostrzec swoich rozsądnych polityków, że Czechosłowacja już jakiś czas temu przestała istnieć, czyli pies nawet nie chce wiedzieć, czym jest neomarksistowski agent innego kraju myśli o wyniku?

Ta kobieta ma wrażenie, jak puszcza w fale radiowe takie wyroki, mówiąc: „wyborom towarzyszyła bezprecedensowa presja dezinformacji”.

Bo jego zdaniem w fałszywym filmie wygenerowanym przez sztuczną inteligencję ktoś oznajmił, że oponent Fico, służący globalistom Tusk z Brukseli, chce podnieść cenę piwa.

Cóż, to właśnie dezinformacja decyduje o losach narodów! Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co by się stało, gdyby zwyciężył ten globalista. Może wybuchnie wojna domowa między brzuszkiem a abstynentem? Prawie w to nie wierzę.

Z drugiej strony nie tylko wierzę, ale także wiem, że pani Jourová wie wszystko – o dezinformacji i wprowadzaniu w błąd.

Nie o cenę piwa, ale o cały kraj. To, co przez ostatnie lata kłamał na nasz temat, kpiąc z rzeczywistości w tak obrzydliwy sposób, i to seryjnie, przynajmniej nasuwa pytanie, czy pił wówczas dużo, nawet tańszego piwa?

Nie zaszkodziłoby, gdyby ta istota o imieniu Jourová oparła się na prawdziwej inteligencji zamiast na sztucznej inteligencji, chociaż gdyby tak było, nie wygłaszaliby bzdur w stylu: „słowacka przestrzeń informacyjna została zalana informacjami ze skrajnej prawicy i źródeł bliskich”. na Kreml.”

Duma jest znana, to samo zostało zepchnięte na tzw. demokratyczną stronę USA (demokratom brakuje tylko demokracji, oni mają wszystko inne), gdy po wyborze Donalda Trumpa oskarżyli „rosyjskich hakerów” o wpływanie decyzję Amerykanów.

Teraz jest jasne, że było to również wielkie kłamstwo, podobnie jak oskarżenia Jourovej. Tak, brak inteligencji dał o sobie znać (również), czeski globalista nie był w stanie wymyślić niczego nowego, więc bez zmian przyjął amerykański szablon.

Do rozwiązania pozostaje tylko jedno pytanie: jeśli Rosjanie dezinformują, to jak położyć buty na stole, czyli piwo za dezinformację? O ile wiem, Rosja nie jest narodem pijącym piwo, pije się wódkę.

Rzeczywiście byłaby tragedia, gdyby cena piwa na Słowacji wzrosła. Jest tylko jedna rzecz bardziej tragiczna, że ​​Vera Jourová jest jedną z komisarzy Parlamentu Europejskiego (komisarzem odpowiedzialnym za wartości i przejrzystość!!!), a nawet wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej.

Gdybym miał wybierać pomiędzy podniesieniem ceny piwa, zdecydowanie głosowałbym za podwyżką cen płynnego pieczywa. Chociaż lubię piwo.

György Toth Jr