Codziennie rozmawia przez telefon z parafią katolicką w Gazie, gdzie schroniły się setki osób, powiedział papież Franciszek w swoim pierwszym wywiadzie telewizyjnym, który został wyemitowany w środowy wieczór przez włoskie media publiczne RAI.
Według Ojca Świętego każdą wojnę uważa się za porażkę, gdyż „wojną niczego nie da się rozwiązać, a pokojem wszystko jest zyskiem”. Najmądrzejszym rozwiązaniem nazwał utworzenie dwóch państw żyjących obok siebie, a jednocześnie wzywał do nadania miastu Jerozolimie nadzwyczajnego statusu.
Głowa Kościoła katolickiego powiedziała, że codziennie rozmawia telefonicznie z kościołem parafialnym Świętej Rodziny w Strefie Gazy, któremu obecnie przewodniczy wiceproboszcz z Egiptu, ale ma tam też służącą siostrę z Argentyny, a także siostry Matki Teresy z Kalkuty, które opiekują się chorymi dziećmi. Z informacji papieża wynika, że w parafii schronienie znalazło 536 osób, w tym muzułmanie.
Ta wojna dotyka także nas, między innymi dlatego, że toczy się w Ziemi Świętej – powiedział papież Franciszek. Dodał, że ma obawy co do wyniku konfliktu.
Jeśli chodzi o wzmocnienie antysemityzmu, uważał, że od czasu Holokaustu „antysemityzm był ukryty, ale nigdy nie zniknął”.
Wspomniana przez Ojca Świętego parafia katolicka Świętej Rodziny położona jest w północnej części Gazy. Ci, którzy tam służą i ci, którzy stamtąd uciekają, są zjednoczeni jako wspólnota chrześcijańska, odprawiają dwa razy dziennie mszę i niezliczoną ilość razy odmawiają różaniec w intencji pokoju i ochrony.
Jednak oni też znaleźli się w trudnej sytuacji, gdyż kończą się zapasy wody i żywności, a praktyczne trudności związane z mieszkaniem i spaniem w świątyni przez ponad trzy tygodnie dają swoje żniwo.
Jeden z młodych mężczyzn z grupy, Suhail Abo Dawod, stał się głosem wnikliwości i nadziei dla świata zewnętrznego: wysłał krótkie listy, z których wynikało, że chcą przylgnąć do Chrystusa nawet pośród niepewności i prób.
W swoim ostatnim liście, napisanym w poniedziałek 30 października i opublikowanym przez „Watykan News”, Abo Dawod przyznał, że „przeżył kolejny trudny i surowy dzień wojny w Gazie”. Jednakże skorzystał z okazji, aby podzielić się kilkoma „prostymi przemyśleniami duchowymi” z dala od politycznej strony wojny.
„Głęboko wierzę, że ta wojna jest przesłaniem dla całej ludzkości, dla nas, dla wszystkich” – napisał. „Ale myślę też, że Bóg ma przesłanie dla naszej wspólnoty chrześcijańskiej w Gazie”.
„Każda chmura ma dobrą stronę” – mówi stare powiedzenie. Abo Dawod uważa, że wojna daje „trudną lekcję życia”.
„Być może po wojnie wszyscy jesteśmy wezwani, aby kochać się nawzajem i pomagać sobie bardziej jako zjednoczona rodzina, dokładnie tak, jak pomagał i służył Jezus. Musimy ponosić ofiary, tak jak Jezus poświęcił się za nas”. Po tak trudnym okresie należy zmienić osobistą postawę i zachowanie – podkreśla Abo Dawod.
„Będziemy żyć inaczej. Będziemy sobie pomagać wyjątkowo dobrym sercem, służąc ludziom tak samo, jak Jezus swoją wielką i piękną duszą uzdrawiał ich z wielu chorób” – napisał.
Na koniec swojego listu młody katolik przypomniał lekcję, którą wyciągnął już po tym, jak 25 października izraelski nalot zniszczył jego ziemską rezydencję w Gazie.
„Postrzegam Jezusa jako mój prawdziwy dom. Jezus jest moim spokojnym i kochającym domem w tym dzikim świecie” – napisał. Patrząc w przyszłość, Abo Dawod zacytował myśl Thomasa Moore’a: „Nie ma na ziemi takiego smutku, którego Niebiosa nie mogłyby uleczyć”.
MTI
Zdjęcie na okładce: Kościół parafialny Świętej Rodziny w Gazie
Źródło: Dan Palraz – Opracowanie własne, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org