Dyrektor teatru musiał przez monitor w pokoju reżyserskim patrzeć, jak dwójka aktorów spada z wysokości prawie trzech metrów.

O okolicznościach wypadku, jaki wydarzył się wczoraj w placówce, oraz swoich przemyśleniach na temat jego zwolnienia w środowy wieczór opowiedział w aktualnym programie HírTV Napi dyrektor generalny Teatru Narodowego.

Attila Vidnyánszky jasno i stanowczo potwierdził, że w tej chwili nie wyobraża sobie kontynuacji.

Júlia Szász została wypisana ze szpitala, ale nie udało mi się jeszcze z nią porozmawiać. Udało mi się porozmawiać z Otto Lajosem Horváthem, mamy nadzieję, że jutro wyjdzie na wolność – powiedział Attila Vidnyászky.

W związku z wypadkiem reżyser powiedział, że musiał oglądać upadek dwójki aktorów z wysokości prawie trzech metrów przez monitor w pokoju reżysera.

W chwili wypadku byłem w teatrze, widziałem, że coś jest nie tak, od razu pobiegłem na dół – wspomina piątkowe wydarzenia.

„Szok i ból, ta godzina była okropna. Bo nie wiedzieliśmy, co się z nimi stało. Nie wiedzieliśmy, czy odnieśli poważne obrażenia. Dlatego czekałem do następnego dnia, do nocy, żeby w końcu dowiedzieć się, jak poważnie odnieśli obrażenia. Niebo było z nami, to na pewno, czuwali nad nami nasi aniołowie stróże, bo tak naprawdę mogło się wydarzyć znacznie gorzej” – dodał dyrektor generalny.

Na pytanie, jak poważnie podchodzi do propozycji rezygnacji, dyrektor generalny odpowiedział w następujący sposób:

„W tamtym momencie, widząc dwójkę ludzi zmagających się z bólem, zdecydowałem, że muszę wykonać wielki gest. Zrezygnowałem, więc nie złożyłem rezygnacji, zrezygnowałem”.

Następnie dodał, że najpierw powinni zdać egzamin, a potem zobaczyć, co dalej. W każdym razie w tej chwili „nie wyobraża sobie kontynuacji”.

Telewizja z wiadomościami

Mandiner.hu