Nazwisko byłej reprezentantki Ukrainy Iriny Farion zostało dobrze zapamiętane przez Zakarpackich Węgrów po jej wypowiedziach z 2018 roku, kiedy porównała Węgrów mieszkających na Ukrainie do psów.
Ukraiński językoznawca, nauczyciel, działacz polityczny i społeczny wszedł do świadomości społecznej zakarpackich Węgrów pięć lat temu. W jednym ze swoich przemówień – do którego nakręcono także wideo – nazwał mniejszość węgierską mieszkającą na Ukrainie „kretynami” i porównał ją do psów.
Farion oświadczył wówczas, że jego zdaniem zakarpaccy Węgrzy nie mają na Ukrainie nic do zarobienia, a siedem lat, jakie ustawa przewiduje na naukę języka ukraińskiego, to okres niezwykle długi.
„Słuchaj, kiedy wysyłamy psa na szkolenie, ten pies po miesiącu wraca do domu, znając komendę „siad!, wstań!”, „leż się!”. I potrzebują siedmiu lat, żeby nauczyć się języka Stepana Bandery, Tarasa Szewczenki i Łesi Ukrainki? Czy potrzebujemy tylu kretynów na Ukrainie? Powinni zabrać paszporty, które dali im Węgry i wyjechać na Węgry. Dlaczego mam ich nakarmić, dlaczego mam dawać pieniądze na szkoły węgierskie, rumuńskie, rosyjskie i polskie?” – zapytał zdezorientowany nauczyciel, który od tego czasu kilkakrotnie przełamał bezpiecznik także w społeczeństwie ukraińskim.
Na przykład niedawno oskarżył armię ukraińską, zwłaszcza Pułk Azowski i 3. Brygadę Specjalną, o porozumiewanie się w języku rosyjskim. Jak stwierdził, takich ludzi „nie można nazwać Ukraińcami”, a potem rosyjskojęzycznych ukraińskich żołnierzy nazwał „Moskalami”.
W związku z jego oświadczeniem kilkudziesięciu studentów protestowało przed gmachem głównym Politechniki Lwowskiej. Ich żądaniem było zwolnienie profesor katedry języka ukraińskiego Iriny Farion. Studenci trzymali w rękach plakaty z napisami: „Uniwersytet odpowiedzialny za poniżanie nauczycieli przez nauczycieli ukraińskich żołnierzy” oraz „Wypuść Fariona z Politechniki”.
Władze uczelni wreszcie wyszły do studentów. Do 22 listopada uniwersytecka grupa zadaniowa musi ocenić zachowanie nauczycielki, a także jej wypowiedzi w wywiadach i mediach społecznościowych.
Rzecznik praw obywatelskich Ukrainy Dmytro Lubinec w końcu zwrócił się do odpowiednich władz z prośbą o „zweryfikowanie przekazanych informacji i podjęcie odpowiednich działań”. I wydaje się, że władze robią, co do nich należy, gdyż Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SZBU) wszczęła postępowanie karne i zleciła już kilka śledztw w sprawie wypowiedzi i publikacji Iriny Farion.
Jak wynika ze śledztwa, przedstawiciel oświadczył w wywiadzie, że kategorycznie odrzuca rosyjskojęzycznych członków sił zbrojnych i nie może nazywać ich Ukraińcami. Wywołało to oburzenie wśród ukraińskich obrońców praw człowieka i całego społeczeństwa.
Ponadto oskarżony opublikował w mediach społecznościowych post, w którym opublikował zrzut ekranu wiadomości od znajomego Ukrainy, studenta z Krymu, która zawierała imię, nazwisko i inne dane osobowe nadawcy.
W związku z powyższym wszczęto postępowanie karne na podstawie następujących artykułów Kodeksu karnego Ukrainy:
– Naruszenie równości obywateli ze względu na rasę, narodowość, terytorium, przekonania religijne, niepełnosprawność i inne przyczyny (art. 161);
– Naruszanie honoru i godności żołnierza, grożenie żołnierzom (art. 435-1);
– Naruszenie tajemnicy korespondencji, rozmów telefonicznych, telegrafów lub innej komunikacji przekazywanej za pomocą urządzenia komunikacyjnego lub komputera (art. 163);
– Naruszenie prywatności (art. 182).
SZBU wszczęło śledztwo psychologiczno-lingwistyczne w związku z zeznaniami Iriny Farion. Jak poinformowały władze ukraińskie, śledztwo poprzedzające postępowanie jest w toku.
Zdjęcie na okładce: Pięć lat temu nazwała Węgrów psami, teraz przeciwko nauczycielce wszczęto sprawę
Źródło: YouTube