Kapitan drużyny federalnej Marco Rossi nazwał ostatni krok najtrudniejszym po tym, jak reprezentacja Węgier w piłce nożnej zremisowała 2:2 w kwalifikacyjnym Jest bardzo szczęśliwy, ale nie może świętować bez świadomości.

    „Tak, ostatni krok jest zawsze najtrudniejszy”

- odpowiedział na sugestię MTI specjalista posiadający również obywatelstwo węgierskie.

– Kiedy siedzieliśmy na ławce rezerwowych, myśleliśmy, że mecz jest praktycznie zakończony, kiedy wyrównaliśmy. To po prostu wydawało się nierealne. Ale to jest dla nas typowe, nie możemy niczego osiągnąć bez cierpienia. Tym razem cierpieliśmy do samego końca. Cieszę się, że jesteśmy na Mistrzostwach Europy, ale sposób, w jaki to zrobiliśmy, był niesamowity, pełen napięcia i stresu, że trudno mi doświadczyć tej chwili” – powiedział M4Sport kapitan naszej reprezentacji .

„Wtedy stres i napięcie są zbyt duże, wszyscy są zdenerwowani. Ale ostatecznie zrobiliśmy coś niesamowitego, wyszliśmy na jedno okrążenie przed metą. Trzeci raz z rzędu jesteśmy na Mistrzostwach Europy. Kiedy obejmowałem kierownictwo kadry narodowej, nigdy nie myślałem, że zrobimy to dwa razy z rzędu, i tym razem bezpośrednio z grupy. Dziękuję zawodnikom, stowarzyszeniu i pracownikom. Ten sukces dedykuję mojej żonie, synowi i córce, którzy zawsze mnie wspierali. Jestem wdzięczny dobremu Bogu i Węgrom”.

„Jestem dumny z zawodników. Trudno mi cieszyć się tą chwilą, bo wiązała się z tak wielkim cierpieniem.  

Dla zawodników, dla mnie, dla wszystkich Węgrów, którzy kochają węgierską reprezentację, bo nie każdy to robi. Jest wielu Węgrów, którzy kochają reprezentację narodową znacznie mniej niż ja i byłoby dobrze, gdyby się wstydzili!

Niemniej jednak chcę powiedzieć, że jestem niezwykle wdzięczny wszystkim, wszystkim zawodnikom, ponieważ włożyli niesamowity wysiłek w grę. Z błędami, ale mimo to nie poddali się dzisiaj, tak jak w przeszłości. Jestem wdzięczny związkowi piłkarskiemu, prezesowi, przeszedł do historii, docierając do Mistrzostw Europy po raz trzeci z rzędu” – powiedział Marco Rossi.

Oceniając całą serię, 59-letni specjalista uznał fakt, że reprezentacja Czarnogóry nie zwyciężyła, była kluczowa, gdyż jego zdaniem w Podgoricy do remisu 0:0 potrzebne było trochę szczęścia. Dodał, że w sumie czynnik szczęścia się zbilansował i jako przykład podał obecne starcie w Bułgarii, bo choć w końcówce pomogła nam bogini Fortuna, to wcześniej mieliśmy wiele okazji do zdobycia goli.

Węgrzy będą gościć reprezentację Czarnogóry na Puskás Arenie w niedzielę o godzinie 15:00 w ostatniej rundzie grupy kwalifikacyjnej i zdobywając punkty zapewnią sobie także pierwsze miejsce w pierwszej piątce.

„Przygotowujemy się do każdego meczu w ten sam sposób, nie inaczej będzie z Czarnogórą. Wyjście nic nie zmienia. Oczywiście

chcemy cieszyć się tym spotkaniem, ale jednocześnie chcemy pokazać, że zasłużenie zakwalifikowaliśmy się do Mistrzostw Europy”

- powiedział Rossi, który nawiązując do meczu w Sofii wyjaśnił, że reprezentacja narodowa miała wiele okazji do zdobycia gola, ale bułgarski bramkarz wykonał świetną obronę, a my straciliśmy dwa gole, a Dibusz w trakcie meczu nawet nie dotknął piłki.

Civilek.info / MTI / Mandiner

Zdjęcie na okładce: Marco Rossi, kapitan reprezentacji Węgier w piłce nożnej, na konferencji prasowej po meczu Bułgarii z Węgrami w IX rundzie eliminacji mistrzostw Europy w piłce nożnej, w grupie G, na Stadionie Narodowym im. Vaszila Levszki w Sofii dnia 16 listopada 2023 r.
Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 i reprezentacja Węgier zakwalifikowała się do przyszłorocznych mistrzostw Europy. MTI/Zsolt Szigetváry