Dziennikarz znanej brytyjskiej gazety odwiedził węgierski płot graniczny i przeżył szokujące rzeczy.
Redaktor The Critic pisze, że po drugiej stronie granicy między grupami afgańskimi, marokańskimi i syryjskimi rozgorzała prawdziwa wojna gangów w związku z kwitnącym przemytem ludzi.
Ben Sixsmith, The Critic przygotował szczegółowy raport na temat ochrony węgierskich granic . Dziennikarz odwiedził także płot graniczny, rozmawiał z tamtejszymi funkcjonariuszami policji, którzy stwierdzili, że handlarze ludźmi są gotowi zastosować przemoc. Czasami oznacza to kawałki drewna i deszcz kamieni, a czasami mają broń palną, z której mogą strzelać w powietrze, gdy pojawia się policja. Artykuł jest na tyle szczegółowy, że zauważa, że w jednej z sal obserwacyjnych ośrodka w Mórahalm w radiu leciała piosenka amerykańskiej piosenkarki Miley Cyrus.
Co być może ważniejsze, Sixsmith pokazuje również, że po drugiej stronie granicy wybuchła prawdziwa wojna gangów między grupami afgańskimi, marokańskimi i syryjskimi w związku z dynamicznie rozwijającym się biznesem przemytu ludzi.
Kierowcy przewożący migrantów to głównie Ukraińcy lub Marokańczycy, ale jednocześnie autor artykułu wspomina, że według raportu węgierskich służb gangi są już kontrolowane przez talibów. Dodaje też, że zespoły są niezwykle aktywne w promowaniu siebie, wykorzystując w tym także media społecznościowe.
Zdaniem Sixsmitha
idea, że państwo ma prawo definiować swoje granice, jest jednym z podstawowych fundamentów państwa.
A fakt, że państwa mogą zrzec się tego prawa w niektórych przypadkach, jak np. w przypadku Konwencji z Schengen, nie oznacza, że zrzekły się tego prawa również we wszystkich innych przypadkach.
Końcowy wniosek autora tego artykułu jest taki, że mogą istnieć różnice zdań co do tego, który kraj, według jakiego poziomu i źródła imigracji jest konieczny, ale jednocześnie każdy naród powinien szanować prawo do podejmowania własnych decyzji w tej kwestii.
Węgry i inne kraje leżące na zewnętrznej granicy Unii wykonują „brudną robotę”, która pozwala krajom Europy Zachodniej „definiować” swoje granice, stwierdził Sixmith. Dodajmy, że niektórych może odstraszyć widok drucianego płotu wzniesionego na południowej granicy, ale tylko dlatego, że nie powinni go pilnować.
Wyróżnione zdjęcie: MTI/Kancelaria Gabinetu Premiera/Szabolcs Vadnai