LGBTQ. Pytanie tylko, co ma z tym wszystkim wspólnego lobby pro-dewiacyjne?
Rozpętało się piekło, tego nie można już kwestionować. Możemy bać się naszych dzieci i wnuków, bo w każdej szkole są dzieci pozbawione skrupułów, agresywne, które czerpią przyjemność z torturowania i poniżania słabszych i mniejszych. Nie mówiąc już o przemocy słownej. Napisane przez György Tóth Jr.
Czyja wina, że niektórzy ludzie stają się tak agresywni?
Sekret można łatwo rozszyfrować, choć jest on nie do rozszyfrowania, ponieważ tego zachowania nie można powiązać z jedną przyczyną. Częścią tego – nie małą – są treści przedstawiające przemoc w mediach, grach wideo, mediach społecznościowych i oczywiście rodzice, którzy nie nadają się do edukacji.
Jedno jest pewne: nie możemy stać bezczynnie, dopóki nie dotrzemy do masakry w amerykańskiej szkole (niestety w niektórych przypadkach to już miało miejsce), publikacja filmów „to był dobry żart”, w których widać upokorzenie i czasami brutalny atak kolegi ze szkoły, nie może pozostać bez konsekwencji.
Ale co możemy z tym zrobić?
Po pierwsze: musimy przywrócić szacunek nauczycielom. Wiem, że tekst „przynajmniej w moim wieku” jest irytujący, ale mimo to w moim wieku nie odważylibyśmy się nawet odpowiedzieć naszym nauczycielom. To prawda, że po złej ocenie lub naganie rodzice nie próbowali pokonać nauczyciela.
Po drugie: należy uczyć rodziców, aby nie akceptowali niektórych treści medialnych, nie pozwalali na oglądanie telewizji bez nadzoru, a nawet jeśli dziecku się to nie podoba, kontrolowali swoje pojawienie się w mediach społecznościowych.
Po trzecie: wspierać dziecko za wszelką cenę, a nie małpią miłością, zanim sytuacja się nie wyjaśni. Innymi słowy, niezależnie od tego, jak bardzo kochamy nasze dziecko, nie możemy bezwarunkowo wierzyć w jego twierdzenia i w żadnym wypadku nie agresywnie atakować kogokolwiek (nawet nauczyciela!).
Należy podjąć wiele, wiele innych kroków, aby przemoc w szkole nie miała szans.
Rząd zrobił, co mógł, tworząc instytucję bezpieczeństwa szkolnego. Tam, gdzie działają tacy stróże prawa, sytuacja zauważalnie się poprawiła, spadła liczba aktów przemocy między dziećmi, ale jak mądrze stwierdził Jimmy Fülig, nie można stawiać policjanta drogowego przy każdym policzku. Oczywiście nie są też w stanie zapobiec wszystkim takim zdarzeniom.
Przemoc w szkole nie jest problemem partyjnym, prawicowym czy lewicowym, ponieważ niezależnie od tego, czy rodziców ciągnie ta, czy inna strona, ich dzieci są w równym stopniu narażone na tego typu niebezpieczeństwa, nic więc dziwnego, że wszystkie strony są zaniepokojone o tej kwestii. To po prostu nie jest przypadkowe. Zobaczmy.
„Grupa Przedstawicieli na rzecz Różnych Węgier a zorganizował przesłuchanie w ramach swojej kampanii…”
Grupa Reprezentantów na rzecz Różnorodnych Węgier nie jest zbyt zróżnicowana, tworzą ją bowiem przedstawiciele DK, MSZP, Momentum i Párbeszéd, czyli partii z tego samego miotu, polityków o tych samych podstawach ideologicznych. Czar? Wcale nie, zwłaszcza jeśli naprawdę pracują nad ograniczeniem przemocy w szkole. Jednak wskazana rozprawa jakoś na to nie wskazuje.
Na przykład w imieniu wydawców i dystrybutorów książek przesłuchano dyrektora kreatywnego Líra Group oraz przedstawiciela operacyjnego i prawnego Háttér Társaság. (Líra jest zagorzałym dystrybutorem Meseorzág ékkejék , a Háttér Társaság jest jedną z najważniejszych organizacji LGBTQ.) Pytanie brzmi: co mają z tym wspólnego księgarze lub lobby wspierające dewiacje?
Może fakt, że dzieci potrafią się nawet bić książką? A jeśli sprawimy, że dzieci będą transpłciowe, może nie będą się kłócić?
Działalność tej grupy przedstawicieli bardzo przypomina mi działalność źle pamiętanej Do Against Hate , która zrobiła wiele dla nienawiści strony chrześcijańsko-konserwatywnej. Albo jak DK, która wcale nie jest demokratyczna i nie tworzy z nikim koalicji, co najwyżej ze sobą. Jaka jest zatem ta grupa reprezentatywna? Grupę, która może wrzucić dowolny temat do swojego magicznego pudełka zapobiegania przemocy w szkole? Czego jeszcze dystrybutor książek szuka na przesłuchaniu?
Mając tę moc, mogli wysłuchać myśliwych, bo ich zdanie prawdopodobnie trafiłoby w sedno. Albo kucharzy, żeby zobaczyć, czy ugotują coś dobrego. Ale nie przeciwko przemocy w szkole, ale na rzecz ruchu LGBTQ.
Wszystkie drogi mogą prowadzić do Rzymu, ale nie jest to pewne. Prawdą jest jednak, że każde działanie lewicowych liberałów służy lobby LGBTQ. Ale zrób to! - ale rób to otwarcie i bezpośrednio. I nie ukrywać się za wysiłkiem wspieranym przez każdego sumiennego obywatela. To nic innego jak żałosne kłamstwo.
To prawda, nie stanowi to dla nich problemu. Mogą leżeć rano, w nocy, a nawet wieczorem bez wyrzutów sumienia.
Wyróżniony obraz: Shutterstock