Wybierając siły kierowane przez prawicowego polityka, holenderscy wyborcy wysłali mocny sygnał odrzucenia migracji.

W Holandii odbyły się przedterminowe wybory, do których doszło w związku z tym, że rząd Marka Rutte, prawicowo-liberalnego premiera rządzącego krajem od 12 lat, podał się do dymisji w lipcu tego roku po nieudanym osiągnięciu porozumienia w kwestii polityki migracyjnej , postępowania w sprawie łączenia rodzin uchodźców. Ostatecznie zwyciężyła Partia Wolności (PVV) Geerta Wildersa, która uzyskała 38 mandatów. Prawicowo-liberalna Wolna Demokratyczna Partia Ludowa (VVD) zdobyła 24 mandaty, a lewicowy sojusz Fransa Timmermansa 24 mandaty.

Choć zwycięstwo Wildersa może nie doprowadzi go do władzy, może być tak samo, jak widzieliśmy ostatnio, że pomimo zwycięstwa PiS w Polsce mają one niewielkie szanse na utworzenie rządu, ale ostatnio także w Hiszpanii dzięki absurdalnej koalicji zwycięzca też nie jest zwycięzcą, partia może w końcu rządzić i taka sytuacja może mieć miejsce także w Holandii.

To, że wygrał, wcale nie oznacza, że ​​Geert Wilders może rządzić – powiedział Sámuel Ágoston Mráz, szef Viewpoint Institute.

Może się zdarzyć, że koalicja partii, którym nie uda się zwyciężyć w wyborach, utworzy rząd, co można wywnioskować ze specyfiki holenderskiego systemu wyborczego, który jest systemem listowym i proporcjonalnym i daje każdej partii szansę na Wchodzić. Tworzy to bardzo rozdrobniony, niejednolity, pstrokaty parlament, w którym trudno jest stworzyć stabilną koalicję. Mark Rutte także mógł tak długo utrzymać się u władzy, ponieważ sprytnie grał swoimi kartami.

Należy dodać, że jeśli po tak wyraźnym wyniku wyborów krajem przewodzi nielegalna, niestabilna koalicja, pogłębi to kryzys polityczny – podkreślił Mráz.

Może się zdarzyć, że Wilders zostanie pominięty w rządzie: mimo że jego partia zdobyła 38 mandatów, nie będzie miał głosu wobec opozycji i nie będzie mógł rządzić na żadnym szczeblu. Na razie rozpocznie się długi cykl negocjacji, na których wynik może mieć wpływ wiele rzeczy. Może zaistnieć także scenariusz, w którym PVV będzie musiała ostatecznie wejść w koalicję z VVD, jeśli chce rządzić. Oznacza to, że niezależnie od tego, co się stanie, w Holandii do władzy na pewno dotrze zróżnicowana koalicja.

Ostatecznie Rutte nie startował w wyborach, choć przy rezygnacji obiecał, że całkowicie zrezygnuje z polityki, ale to nie może być koniec jego kariery.

To koniec kariery otoczonej wieloma skandalami i kłamstwami, w której wielokrotnie wystawiał swoich byłych sojuszników przeciwko sobie. Coraz głośniej słychać głosy, że były premier ubiegał się o stanowisko Sekretarza Generalnego NATO, a to dobrze opisuje obecny stan brukselskiej elity. Jego partia VVD w spektakularny sposób nie była w stanie konkurować z PVV.

Frans Timmermans, nienawidzący Węgier polityk, który latem powrócił do holenderskiej polityki, nawet wśród Holendrów nie wywołał euforii.

Można śmiało powiedzieć, że przegrał te wybory. 24 mandaty, które zdobył, mogłyby mieć dużą wartość w procesie negocjacji potencjalnej koalicji rządowej, ale gdyby ostatecznie został premierem, do czego postulowało wiele osób, byłby to rząd nielegalny – zauważył ekspert.

Kwestia migracji stała się jednym z głównych tematów holenderskiej kampanii wyborczej.

Nawet wcześniej zaplanowane wybory musiały się odbyć, gdyż Mark Rutte nazwał nieporozumienia w kwestii migracji nierozwiązalnymi, a cztery ówczesne wiodące partie doszły do ​​wniosku, że porozumienie nie jest możliwe.

W ubiegłym roku liczba osób przybywających do kraju niemal się podwoiła, co jeszcze bardziej pogłębiło i tak już poważny kryzys mieszkaniowy.

Wilders, który teraz zwyciężył, obiecał podczas kampanii zablokowanie „migrującego tsunami”.

Wybierając Wildersa, Holendrzy wysłali mocny sygnał, że odrzucają migrację, co wyraźnie pokazuje, jak istotna może stać się kwestia migracji podczas przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Można zauważyć, że choć zdaniem wielu migracja jest wyłącznie kwestią węgierską, każdy wynik wyborów pokazuje, że staje się ona w coraz większym stopniu problemem ogólnoeuropejskim.

Zwycięstwo Wildersa potwierdza politykę prowadzoną od lat Viktora Orbána, a także wskazało, że zjawisko antymigracji ma charakter ogólnoeuropejski – podkreślił ekspert. Na razie wygląda to obiecująco w związku z czerwcowymi wyborami parlamentarnymi – dodał.

Nie należy zapominać, że to Holandia odrzuciła umowę stowarzyszeniową z Ukrainą. Społeczeństwo holenderskie może zidentyfikować kilka kwestii poruszonych w ramach konsultacji krajowych.

Biurokraci w Brukseli wyraźnie prowadzą dyskredytującą kampanię wobec Wildersa, próbują wpłynąć na holenderską politykę wewnętrzną, nie pozwalając nikomu na negocjacje z nim. Chcą w ten sposób osiągnąć to, że on też nie będzie mógł mieć żadnego wpływu w holenderskim rządzie. Możemy być pewni, że rzecznicy Brukseli zrobią wszystko, aby udaremnić jego władzę.

naród węgierski

Zdjęcie na okładce: Sámuel Mráz Ágoston ocenił wyniki wyborów w Holandii
Źródło: Facebook/punkt widzenia Ágostona Mráza