Według badaczy zajmujących się długoterminowym rozwojem tysięcy dzieci „nieafirmacyjna” postawa narzucana przez lobby LGBTQ, które namawia nieletnich na leczenie hormonalne, a nawet na operacje, jest oburzająca.

Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni raz centralna „teza” międzynarodowego ruchu LGBTQ została obalona w wyniku wieloletnich badań naukowych. Holenderscy naukowcy śledzili w nim rozwój około 2700 dzieci w wieku od 11 lat do połowy dwudziestego roku życia. Co trzy lata przeprowadzano z nimi wywiady, podczas których oceniali swoje uczucia i postawy wobec własnej płci. Na podstawie tego wszystkiego okazało się:

Zaburzenie tożsamości płciowej nie jest zjawiskiem niezwykłym w pewnym wieku, ale później ustępuje.

Na początku ankiety prezentowanej przez Axioma.hu 11 procent 11-letnich dzieci stwierdziło, że w pewnym stopniu jest niezadowolonych ze swojej płci. Jednak po 14 latach, czyli w wieku 25 lat, odsetek ten drastycznie spadł: wówczas jedynie cztery (!) procent z nich wyrażało pewien stopień niezadowolenia. Warto też dodać, że do tych czterech procent zaliczają się także te osoby, które rzadko kiedy miały zastrzeżenia do własnej płci, ale przez zdecydowaną większość swoich dni były z niej w pełni zadowolone.

„Wyniki obecnego badania mogą pomóc nastolatkom uświadomić sobie, że wątpliwości co do swojej tożsamości i orientacji seksualnej w tym wieku są normalne i stosunkowo częste” – podsumowują naukowcy.

Postawę odpowiedzialnych profesjonalistów potwierdzają zatem obecnie badania, z których wynika

W tym wieku niemal naturalne jest, że dzieci przez krótki czas czują się niepewnie, jest to bowiem zjawisko towarzyszące ich rozwojowi.

Na tej podstawie fatalnym błędem byłoby poddawanie ich niebezpiecznym procedurom, takim jak blokowanie dojrzewania, leczenie hormonalne i być może zwykła operacja zmiany płci, zgodnie z wymogami ruchu trans.

„Fakt, że wskaźniki niezadowolenia są niższe nawet po kilku latach, sugeruje, że dla zdecydowanej większości ludzi najlepszym podejściem będzie rozwaga i ostrożność, a nie stała operacja lub terapia hormonalna” – powiedział Patrick Brown z Centrum Etyki i Polityki Publicznej, współautor do „Daily Mail”. W oświadczeniu cytowanym przez Axioma.hu specjalista dodał:

w związku z tym polityka zakazująca zmiany płci nieletnich ma duży sens.

Każdy, kto kiedykolwiek był nastolatkiem, wie, że okres dojrzewania i jego następstwa mogą być mylącym okresem gwałtownych wzrostów hormonalnych, zmian fizycznych i niepewności społecznej. Nic dziwnego, że w tym okresie najwyższy wskaźnik niezadowolenia ze swojego ciała osiąga szczyt, stwierdził Patrick Brown.

Jay Richards, dyrektor Centrum Życia, Religii i Rodziny Richarda i Helen DeVos, również nie odpowiedział na tę gazetę:

„Od ponad dziesięciu lat wiemy, że u większości dzieci cierpiących na stany lękowe te uczucia ustępują później, po prostu znikają i jest to naturalne zjawisko w okresie dojrzewania. Fakt ten wyjaśnia, dlaczego „nieafirmatywna” opieka nad nieletnimi jest tak oburzająca, ostatecznie prowadząca do sterylizacji, a w wielu przypadkach do całkowitej utraty naturalnych funkcji seksualnych. Nie ma dowodów na to, że pomaga to nieletnim na dłuższą metę” – powiedziała Daily Mail specjalistka, dodając, że medykalizacja dzieci polega na odwoływaniu się do przejściowych objawów psychicznych (medykalizacja to obecny trend polegający na chęci leczenia coraz większej liczby problemów niemedycznych z leczeniem).

naród węgierski

Zdjęcie na okładce: Pixabay.com