„Rozkazuj ze mną, Królowo Wróżek” – jednozdaniowa rola, która zapoczątkowała karierę jednej z najwybitniejszych artystek swojego pokolenia. Indywidualność Évy Ruttkai, niezapomniane kreacje i jej życie prywatne nadające się na dramaty wciąż ożywiają pamięć o Évie Ruttkai. Dziś miałby 96 lat.
Istnieje wiele informacji na temat dokładnej daty jego urodzin. Faktyczny dzień to 31 grudnia, ale jej matka próbowała przekonać lekarza, aby zapisał go dzień później, na 1 stycznia 1928 roku, bo stanie się kobietą, więc niech zyska rok. Lekarz nie chciał tego zrobić, ale w ferworze kłótni – zapewne przez przypadek – zapisał na papierze numer ich domu, czyli 29.
Do rodziny trafił jako szóste dziecko, jednak z rodzeństwa przeżyła tylko trójka. Żyli w wielkiej biedzie, dlatego często zabierano dzieci na przesłuchania, aby rodzina mogła łatwiej sobie radzić, uzupełniając dochody pieniędzmi z występów. Przy jednej z takich okazji jego matka została poinformowana, że szukają małego chłopca dla Vígszínház. Uznając, że jego syn imieniem Iván nadaje się do tej roli, od razu poszedłby na przesłuchanie, ale nie miał kto zostawić córeczki, więc zabrał ją ze sobą. Kiedy czekali za kulisami, mała Éva nagle wyrwała rękę z uścisku mamy i wyszła na środek sceny. Ostatecznie podpisał kontrakt wraz ze swoim bratem. Ich brat Otto śpiewał w chórze Opery.
Éva Ruttkai recytowała w Akademii Muzycznej w 1945 roku, gdzie zauważył ją ówczesny dyrektor Vígszínház Dániel Jób i podpisał kontrakt ze swoim zespołem. Pozostał członkiem tego teatru przez cały czas, z wyjątkiem krótkiego objazdu krajowego.
Ferenca Molnára Łabędź, zastępując chorego Kláriego Tolnaya. Miklósa Gábora, swojego późniejszego męża, ojca jej jedynego dziecka, poznała, gdy pewnego wieczoru uczestniczyła w przedstawieniu w Művész Színház. Opowiedział o mężczyźnie siedzącej obok matce:
„Dla mężczyzny jestem tym, czym jestem dla kobiety”.
Ruttkai wystąpił w wielu programach telewizyjnych i ponad pół setce filmów. Często recytował i wykonywał pieśni o szczególnym uroku, które uwieczniały na płytach dla potomności.
W ciągu swojej czterdziestoletniej kariery udowodniła, że jest jedną z najbardziej wszechstronnych węgierskich aktorek. Wyróżniała się w wielu gatunkach i wcieliła się w różnorodne postacie kobiece. Jej ulubione przedstawienia to Natasza i Anna Karenina Tołstoja oraz Julia Szekspira. Iván Darvas, z którym często się pojawiali, tak o niej powiedział: „Éva Ruttkai była aktorką, w której oczy można było zajrzeć, w której oczy warto było patrzeć. I z czyich oczu dostałeś odpowiedź. Myślę, że to jedyne, co może się wydarzyć między dwojgiem aktorów na scenie, że jest powód, aby patrzeć sobie w oczy.
Z Zoltánem Latinovitsem po raz pierwszy spotkał się na scenie w 1960 roku w Ilyen nagy szerelem , do udziału w której został zaproszony przez brata, który był wówczas dyrektorem teatru w Miszkolcu. Aktorka musiała wpaść jedynie na kilka występów, nie przywiązywała do tych okazji szczególnej wagi. Na próbie miał tylko kilka zdań, ale kiedy zwrócił się do Latinovitsów, ich spojrzenia się spotkały i czas stanął w miejscu. Ruttkai zapomniał o wszystkim, nie mógł kontynuować, czuł, że jego własne oczy patrzą na niego.
Mimo to przez długi czas stawiała opór Latinovitsowi, nie traktowała jego podejścia poważnie, bo bała się, że młodszy, wciąż anonimowy wiejski aktor zalecał się do niej jedynie w nadziei na awans. Po zakończeniu występów w Miszkolcu aktorka wróciła do Budapesztu. Latynosi w ostatniej chwili wskoczyli do pociągu z kwiatami i pluszowym zwierzakiem kupionym za pożyczone pieniądze. Jednak w podróży pociągiem nie udało mu się przekonać Évy Ruttkai do swoich uczuć. Rozczarowany mężczyzna wysiadł z pociągu, aby wrócić do Miszkolca z pieniędzmi, które otrzymał od aktorki, gdy kobieta zobaczyła na peronie bezbronnych i zaniepokojonych Latynosów, zakochała się w nim i ta miłość trwała aż do ich śmierci. Na początku lat 80. stan zdrowia aktorki uległ pogorszeniu, ale nie przeszkodziło jej to również w karierze zawodowej. Dopóki mógł, występował na scenie, aż w 1986 roku dołączył do niebiańskiego teatru.
Kiedyś powiedział o sobie:
„Nie da się dokładnie określić, jakie jest moje znaczenie, ale muszę służyć jako gwiazda. I nie chodzi tu o blask, nie tylko o blask, bo gwiazda ma zadanie do wykonania. Zadaniem gwiazdy jest świecić daleko. A to bardzo trudne…”
hirado.hu
Wyróżnione zdjęcie: Narodowa Galeria Fotografii/ Éva Keleti