Tamás Lánczi podkreślił, że urząd nie jest organem, nie prowadzi dochodzeń i nie nakłada sankcji, jego zadaniem będzie przede wszystkim analiza i odkrywanie.

Pierwszym poważnym zadaniem Urzędu Ochrony Suwerenności, który zostanie powołany już 1 lutego, będzie czuwanie nad czystością rozpoczynającej się wkrótce kampanii wyborczej i walki wyborczej – powiedział Tamás Lánczi, politolog który został poproszony o kierowanie biurem, we wtorek w programie publicystycznym M1.

W programie Tamás Lánczi uznał za zaszczyt nominację na to stanowisko przez premiera Viktora Orbána i otrzymanie zaświadczenia o nominacji od Prezydent Republiki Katalin Novák.

Ustawa o ochronie suwerenności odwołuje się do pojęcia suwerenności jako konstytucyjnej tożsamości własnej, co w języku potocznym oznacza, że ​​należy chronić tożsamość gospodarczą, kulturową, komunikacyjną, polityczną i niezależność państwa, a ustawa wyznacza w tym celu określone narzędzia – Tamás Lánczi sformułował zadania urzędu.

Tamás Lánczi podkreślił, że urząd nie jest organem, nie prowadzi dochodzeń i nie nakłada sankcji, jego zadaniem będzie zasadniczo analiza i eksploracja, a najważniejszym narzędziem w jego działaniach będzie opinia publiczna.

Prowadzi dochodzenia, współpracuje z innymi organami państwowymi, a jeśli doświadczy nadużyć, ujawnia je i zgłasza ten fakt właściwemu organowi

on dodał.

Według Tamása Láncziego, aby wykryć nadużycia podobne do przypadku „rolling dolarów” z 2022 r., może on wykorzystać współpracę z innymi organami państwa”

„Jeśli chcesz, możesz zażądać informacji, które są generowane przez inne organy państwa w ramach współpracy, poddać je analizie i badaniu, wyciągnąć z nich wnioski, które możesz upublicznić, możesz to wskazać ustawodawcy” – wyjaśnił . przyszły prezes urzędu, zauważając, że Urząd Ochrony Suwerenności może w przypadku wystąpienia problemu zwrócić uwagę ustawodawcy na jakieś mankamenty legislacyjne lub konieczność podjęcia działań urzędowych.

Jako przykład podał, że zgodnie z odpowiednim fragmentem ustawy o ochronie suwerenności, jeżeli ktoś zgodzi się na nielegalne finansowanie, to obecnie prawo grozi mu trzema latami więzienia, jednak kara nie będzie wymierzana przez urząd, ale przez właściwy organ państwowy.

Tamás Lánczi przypomniał, że kraj przygotowuje się do czerwcowych wyborów samorządowych i do Parlamentu Europejskiego (PE), dlatego szczególnie ważne jest zapobieganie nadużyciom podobnym do tych, które miały miejsce w 2022 r.

Zadaniem nowego urzędu będzie w szczególności zapobieganie próbom uzyskania obcych wpływów, a jeśli wykryje takie oznaki, podejmie niezbędne działania, tj. zwróci uwagę władz.

potwierdził.

Politolog stwierdził w odpowiedzi na pytanie gospodarza, że ​​jeśli Komisja Europejska lub jakikolwiek inny organ UE spróbuje „rozszerzyć” swoje uprawnienia lub podważyć suwerenność Węgier, wówczas „może to stać się samo w sobie przedmiotem dochodzenia” i może warto się tym zająć.

Dodał, że jednocześnie Węgry pewne uprawnienia i część swojej suwerenności wykonują wspólnie z innymi państwami członkowskimi, jednak dochodzenie w sprawie powstałych „tarć” nie należy do podstawowych zadań urzędu.

Tamás Lánczi w Radiu Kossuth Dzień dobry, Węgry! w swoim programie podkreślił także, że ze strony Brukseli słychać było „głosy” zaniepokojenia powołaniem urzędu, jednak nie można dziwić się tym „atakom opakowanym w niepokój”, gdyż zawsze byli tam aktorzy, którzy próbowali przekroczyć swoje uprawnienia i chciał ingerować w węgierskie życie konstytucyjne.

W odpowiedzi na pytanie przyszły prezes UOKiK stwierdził, że model węgierski najbardziej przypomina rumuński urząd antydezinformacyjny czy biuro Unii Europejskiej w Brukseli, które odfiltrowuje próby wpływu spoza Unii. Wielka Brytania i Francja stworzyły już tego rodzaju system regulacyjny, chroniący interesy narodowe, gospodarcze, a przede wszystkim interesy dużych firm przed zagranicznymi wpływami gospodarczymi – dodał.

„Każde państwo, które działa racjonalnie, za wszelką cenę broni swojej suwerenności” – powiedział Tamás Lánczi.

MTI

Zdjęcie na okładce: MTI Zdjęcie: Szilárd Koszticsák