Dyrektor generalny Opery szczegółowo relacjonuje teraz, jak Viktor Orbán znalazł się na dachu w sylwestrową noc.

Viktor Orbán pożegnał Nowy Rok barem na dachu Opery w towarzystwie Szilvesztera Ókovácsa i Mihály'ego Vargi.

Okazało się również: nuta pochodzi z bán Erkela Bánka, śpiewanego dokładnie przez Petúra bána.

Ókovács ujawnił: premier wynajmuje lożę w Operze, dlatego nierzadko zdarza się, że on sam lub jego rodzina pojawia się w jednym z tzw. w domku ochroniarza.

Jak powiedział, nie korzysta z loży królewskiej.

Premier powiedział, że tak

„Od wielu lat proszę o obejrzenie 144-letniego krzesła dachowego Opery z modrzewia z Triszéku i jego misternie ocynowanego dachu. Ponieważ w Peszcie nie ma wyższego budynku niż Opera poza Bazyliką św. Szczepana i Parlamentem, stąd widać wszystko, a zwłaszcza trzyminutowy pokaz sztucznych ogni, który zawsze od 13 lat przeprowadzamy po odśpiewaniu granicy Banku.

Premier nagle się zgodził, więc w sumie w 12 osób wyruszyliśmy na atak szczytowy po prezentacji, kilka minut po północy.

Była chłodna, wilgotna pogoda, dużo dymu z petard, mieliśmy ze sobą tylko jedną latarkę i kilka telefonów. Właściwie to dość trudno się wydostać, bo różne świetliki, schody i drabinki utrudniają nam drogę, ostatecznie udało się nas siedmiu, reszta została w „bazie” – mówi dyrektor generalny naszej gazety.

Nietoperz, hymn narodowy, fajerwerki

Ókovács powiedział również, że o tej porze w sylwestra zwykle gra się wielką operetkę Denevér, którą gra się o północy, a także hymn narodowy w pałacu Ybl.

Następnie 1000-osobowa publiczność i 300-osobowa ekipa opery maszerują przed budynek, a z balkonu obecny barytonowy bohater wieczoru – grający prawnika Falke’a – śpiewa z chórem bordala Petúra. A potem pojawiają się fajerwerki wystrzeliwane z tarasu na 8. piętrze naszego domu, po drugiej stronie Hajós utca, budynku Simándy” – mówi.

Dodaje:

„Nie zrobiliśmy też nic więcej: śpiewaliśmy bordal w ten sam sposób, tylko tam, na górze, w dziwnej ciemności. Butelkę szampana i plastikowe kieliszki niosłem w plecaku, aby toast mógł wznieść się także za tych, którzy mogliby to zrobić.

Premier zachowywał się tak, jakby znał drogę, wszedł na przód i gdyby miał flagę, to by ją gdzieś wywiesił”

– śmieje się dyrektor generalny.

Mandarynka

Wyróżniony obraz: MTI/Márton Mónus